Rozdział 3

157 8 0
                                    

 
- Jak mogłaś być tak głupia? – ojciec od rana suszył jej głowę. Siedziała przy kuchennym stole, skupiona na wysyłaniu podań o pracę. Nie mogła zostać tutaj zbyt długo, jeśli chciała zostać przy zdrowych zmysłach.
- Paweł.. Każdemu może się zdarzyć chwila słabości.. – mama wtuliła się do Martyny  sprawiając że uniosła głowę do góry.
- To nie była chwila słabości mamo.. to była jakaś totalna pomyłka, której nawet nie pamiętam.. – zatrzymała się na chwilę, widząc przychodzące połączenie, chciała odebrać, jednocześnie zakończyć tą bezsensowną rozmowę. Odsunęła krzesło – poza tym możemy skończyć to roztrząsać? Stało się, ponoszę konsekwencje! Nie mam ochoty użalać się do końca życia! -Przystawiła telefon do ucha, wychodząc na taras. – Halo? Dzień dobry. Naprawdę? To cudowna wiadomość. Kiedy możemy się spotkać? W takim razie czekam. Do widzenia.
Nacisnęła czerwoną słuchawkę, uśmiechając się do siebie. Znalazło się dla niej mieszkanie. Nie wielkie, ale za to w dobrej cenie, w dobrej lokalizacji. Umówiła się wstępnie za tydzień. Miała nadzieję, że do tego czasu dostanie jakąś odpowiedź w sprawie pracy..
- Za tydzień mam podpisać umowę z mieszkania,  które oglądałam wczoraj.
- a praca? – ojciec jak zwykle, szybko sprowadził ją na ziemię – za co je opłacisz?
- Mam kilka oszczędności i nadzieję, że znajdę coś do tego czasu.. – przytuliła mamę, która zajęła jej miejsce przy stole. Elwira, mama Martyny zawsze  grał w tym domu rolę dobrego policjanta, dlatego miała zdecydowanie lepszy kontakt z córką. Złym policjantem natomiast zawsze stawał się jej tata. A jednakowe charaktery wcale nie pomagały w dogadaniu się. Zawsze się sprzeczali. O najmniejszy drobiazg potrafili rozpętać burzę, którą zwykle wyciszała mama.  Od kiedy Martyna oznajmiła, że nie zostanie wziętym prawnikiem jak tata  Paweł jeszcze częściej generował konflikty  mając nadzieję że córka przejrzy na oczy. – Nie jedna stacja jest w Warszawie.
- Jakbyś była prawnikiem, nie musiałabyś się martwić.. – skomentował pod nosem, ale postanowiła nie reagować..
 
 
 
 
 
- Doktor coś zamyślony ostatnio – Piotrek prowadził karetkę, co jakiś czas zerkając na lekarza.
- Patrz na drogę Piotr. – odezwał się szorstko, obserwując widok za przednią szybą. Rzeczywiście ostatnie dni dały mu popalić. Braki kadrowe spowodowane utratą dwójki ratowników, sytuacja z Anką, która rozmawiała z nim tylko służbowo, i Zosią, która dowiedziała się o tamtej nocy.. to wszystko go przerastało.
- Brakuje Martynki..- Adam wychylił głowę, pomiędzy mężczyzn, patrząc to na Strzeleckiego to na Banacha, który zmarszczył brwi słysząc jego przytyk. - spokojnie doktorze. Miałem na myśli  że zawsze wnosiła pozytywną energię do naszej stacji. 
- Ktoś w ogóle wie co się z nią dzieje? – zainteresował się Piotrek, patrząc w lusterku, ustawione na Adama.
- Basia z nią rozmawiała jakiś czas temu. Podobno nadal szuka pracy..
- To ciekawe.. – odezwał się Wiktor, przeglądając dokumenty – Wygląda na to, że tylko my mamy braki kadrowe..
- Bo doktor jest zbyt wymagający – zaśmiał się Strzelecki.
- Wymagający mówisz? – przeniósł zaciekawiony wzrok na kierowcę, który odpowiedział skinieniem głowy.
- Do dziś pamiętam rozmowę kwalifikacyjną.. a pierwszy wyjazd? – Machnął ręką – Myślałem że z nerwów kierownicy nie utrzymam, tak mi się doktor przyglądał.
- No..chyba tak źle nie było Piotr. – uśmiechnął się, słysząc wspominki kolegi.
- Ja nie umiałem wkłucia zrobić, dobrze że Piotrek to zauważył i przejął.. – Adam dołączył do wesołych wspomnień. - Kto wie, czy bym z wami pracował ..
- A Martynka? Ona to zaczęła z przytupem..- Piotr zatrzymał karetkę przy chodniku.  
- podobno nazwała doktora seksistą już na rozmowie kwalifikacyjnej.. – Adam wyskoczył z przedziału dla pasażerów, zarzucając na siebie torby.
- Taa.. bo zapytałem czy jest pewna że sobie poradzi.. – dokończył zdanie, odbierając od Adama kardiomonitor.
Bez problemu odnaleźli mieszkanie na trzecim piętrze, jednak ku ich zaskoczeniu nikt nie otwierał.
- Pleszewa 15/4 tak? Zgadza się.. – Wiktor zerknął jeszcze raz w dokumenty wyjazdowe. – Ruda jesteś pewna, że to dobry adres?
- Pleszewska 15/4 – powtórzył głos z radia.
- Adam, zapytaj sąsiadów, może coś wiedzą – Wiktor sprawnie dowodził akcją – Ruda, możesz spróbować skontaktować się z osobą która dzwoniła?
- próbuję, bez skutku.
- pewnie znowu jakiś kawał – Piotrek odpuścił dalsze pukanie do drzwi.
- sąsiedzi mówią że te mieszkanie puste od pół roku jest.. – Adam pokręcił głową z niedowierzaniem, zbierając sprzęt z podłogi.
- żartownisie.. – skwitował, zgłaszając sytuację dyspozytorce.
 

Wyjazd Integracyjny (Zakończona)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora