Rozdział I

48 1 0
                                    

To był zwyczajny dzień z mojego życia. Zaczął się niewinnie, dopóki na polskim nie wszedł do sali chłopak, w którym byłam zakochana. Zwał się on Jimin. Nie spodziewałam się, że Helena wstanie i pobiegnie do niego. Naiwnie myślałam, że chciała tylko mu coś powiedzieć, ale ta głupia dziewczyna wyznała mu miłość na oczach całej klasy. W tamtym momencie bardzo się wkurzyłam, ale nie chciałam, żeby Helena zobaczyła moją złość. Choć nie tylko ja byłam wkurzona. Nauczycielka wstawiła Helenie uwagę i wyrzuciła ją do dyrektora za przeszkadzanie w sprawach szkolnych, bo po to w ogóle Jimin przyszedł. Całą resztę tamtego dnia w szkole byłam zdenerwowana na Helenę. Miałam ochotę ostro jej przywalić, ale nie miałam jakiegokolwiek innego powodu, by ją uderzać oprócz mojej miłości do Jimina, która jest moją tajemnicą. Podczas wracania do domu myślałam, że będę mogła po prostu pójść do pokoju, następnie pouderzać w poduszkę jakby była Heleną. Niestety to, co się jednak wydarzyło, było dość dużym zaskoczeniem dla mnie. Ledwie otworzyłam drzwi, a już zastałam mamę trzymająca otwartą walizkę od razu wskazującą na to, że gdzieś się mają pakować.
- Po co mamo trzymasz tę walizkę?
-Masz się pakować Jessica już do pokoju! - odpowiedziała mama. Nie potrafiłam wtedy pojąć, dlaczego mam się pakować, ale nic mi nie pozostało innego oprócz zaczęcia się pakować. Kiedy przyszłam do salonu zastałam już spakowaną całą rodzinę.
-Powiesz mamo w końcu, czemu się pakujemy? Nic wcześniej nie mówiłaś o jakimś wyjeździe - spytałam mocno zdziwiona całą zastałą sytuacją
-Wyprowadzamy się. Wiem, że to nagłe, ale tak to już właśnie wygląda. Z jednej strony chciałam wiedzieć, co się stało, że muszą nagle się wyprowadzać, a z drugiej strony zaczęło być mi smutno, że już nigdy nie zobaczę Jimina i nie zemszczę się na Helenie.

Jechaliśmy parę dobrych godzin aż w końcu dojechaliśmy do dość dużego i wyglądającego na drogiego domu. Wysiadłam z samochodu i udałam się do drzwi. Te okazały się otwarte jakby ktoś już czekał aż przyjedziemy. W przedpokoju mama kazała mi ściągnąć buty i kurtkę, po czym udaliśmy się w stronę salonu. W salonie ukazał mi się podejrzany mężczyzna siedzący na kanapie.

- To jest pan Rock, przywitaj się córciu — powiedziała mama wchodząc do salonu
— Dzień dobry panie Rock, jestem Jessica — trochę wystraszona przedstawiłam się podchodząc do faceta
— Witaj skarbie. Twoja matka zostawia cię tu i będziemy teraz razem mieszkać. Nie licz, że jeszcze ją spotkasz — przywitał się Rock. Ta wypowiedź była dla mnie bardzo dziwna i podejrzana. Nie byłam pewna, by ufać jej nowemu „ojcowi” czy jakkolwiek mogę tego faceta nazwać. W prawdzie jedyne, o czym w tym momencie chciałam myśleć to o Jiminie, którego najprawdopodobniej nigdy w swoim życiu nie spotkam. Mimo wszystko nie chciałam się kłócić z tym, ponieważ po minach mojej matki i ojca, który w tym momencie przeszedł z walizkami, było widać, że mnie nie chcą. Po wyjściu moich rodziców i zostawieniu mnie samej z tym dziwnym facetem poszłam sama pozwiedzać trochę mieszkanie. Chciałam raczej trzymać się na razie najdalej od tego gościa. Obejrzałam salon i jeden korytarz, ale przy kuchni zatrzymał mnie Rock.
- Tam jeszcze nie wejdziesz, bo mam tam niespodziankę.

- Ale chodź zobaczyć łazienkę i twój pokój.

Łazienka była prawie jak każda, choć zdecydowanie większa niż zwykle, ale pokój mnie mocno zaskoczył. Był dokładnie taki, o jakim marzyłam całe życie. Łóżko było bardzo miękkie, a krzesło przy biurku wygodne. Do tego był ogromny i miał własny taras. Kompletnie zapomniałam o niespodziance i od razu poszłam spać. I tak właśnie minął ten "zwyczajny dzień z mojego życia". Bardzo zwyczajny.

Następnego dnia poszłam do nowej szkoły. Wstałam na tyle późno, że nie miałam czasu nawet zjeść śniadania, a musiałam jakoś dojść do szkoły, co nie ułatwiało posiadanie tylko mapy, planu i jednego zeszytu w nowym plecaku. Byłam trochę zestresowana, ale uznałam, że wszystko będzie dobrze.
Weszłam do szkoły i pierwsze co zobaczyłam to sprzeczkę wyraźnie pomiędzy dwoma źle nastawionymi dla siebie grupami. Niezauważona poszłam szukać sali, której numer pisał na planie, gdzie akurat moja nowa klasa miała mieć lekcję matematyki. Okazało się, że nauczycielka matematyki Katarzyna Chrost to moja nowa wychowawczyni. Usiadłam koło jakiegoś  chłopaka, ponieważ było to jedyne wolne miejsce. Podczas lekcji było strasznie głośno, do czego nie byłam przyzwyczajona, bo zwykle moja klasa była cicho i skupiała się na lekcji. Na szczęście głos chłopaka siedzącego obok mnie słyszałam bardzo wyraźnie. Przedstawił mi się jako Adrien i opowiedział trochę szybkich faktów na temat szkoły. Na przerwie idąc do sali nr 25, znów napotkałam grupę chłopaków, których Adrien przedstawił mi chyba jako gang bad boyi. Powiedział też, że chodzą do 2C, więc są raczej rok starsi ode mnie. Przechodząc obok starszych chłopaków, nagle jeden z nich odezwał się do mnie.

- Ej! Jak masz na imię?! - krzyknął chłopak podchodząc do mnie.

- Eee... Jessica... - przestraszona odpowiedziałam.

- Ja jestem Kim Namjoon — powiedział.

W tym momencie zadzwonił dzwonek.

- Odprowadzić cię do sali? - spytał Namjoon.

Cóż, w prawdzie nie wiedziałam, gdzie jest sala, więc zgodziłam się i razem z nowo poznanym Namjoonem poszłam do sali. Idąc zupełnie zapomnieliśmy o tym, że już dawno zadzwonił dzwonek. Gdy weszłam do sali okazało się, że spóźniłam się aż 15 minut. Na szczęście nic potem szczególnego się już nie działo. Do końca dnia nie widziałam też już Namjoona. Chciałam wrócić do mojego nowego domu sama, ale od razu po wyjściu z szkoły zobaczyłam Rocka.
- Dzień dobry panie Rock - powiedziałam
- Nie mów mi pan, skarbie masz mnie traktować jak swojego ojca - odpowiedział
- No dobrze - niechętnie zgodziłam się na to co powiedział mężczyzna. Choć dalej nie wiem dlaczego cały czas mówi do mnie "skarbie". Po powrocie do domu chciałam udać się do pokoju, ale Rock mnie powstrzymał.
- Nie chcesz zobaczyć niespodzianka skarbie? - powiedział
- Mam parę rzeczy do zrobienia, więc może później zobaczę - odpowiedziałam. Po jego zachowaniu zaczęłam trochę się bać co może być tą "niespodzianką".
- Tylko przyjdź na obiad za godzinę, bo nie chcę byś głodna była, a śniadanka dzisiaj nie zjadłaś skarbie - powiedział Rock
- Dobrze przyjdę za godzinę - powiedziałam po czym ruszyłam do swojego pokoju. W prawdzie bałam się trochę tego faceta. Dlaczego moi rodzice postanowili mnie tu zostawić? Z tego co powiedział mi ten facet to raczej już nie będę mogła się ich o to spytać. Godzinę później ruszyłam do kuchni. Ciekawe co będzie tą niespodzianką? Weszłam do kuchni, a tam zobaczyłam obiad wielkości, jakby to była jakaś uczta dla 10 osób. Jak ja to wszystko zjem?
- Miało to być już wczoraj, ale poszłaś spać, więc jest dzisiaj skarbie - powiedział, po czym pocałował mnie w czoło. Tego się nie spodziewałam. Jakiś podejrzany facet, u którego mieszkam od wczoraj, nazywający mnie co chwila "skarbie" nagle robi mi ogromny obiad. To jest dziwne. Usiadłam na krześle i zaczęłam jeść. Gdy już się najadłam chciałam odejść od stołu, ale powstrzymał mnie Rock.
- Skarbie jeszcze nie idziesz - powiedział.
- Czemu nie mogę odejść? Najadłam się już - odpowiedziałam mu próbując odejść. W tym momencie złapał mnie i odłożył na krzesło.
- Grzecznie zjesz cały ten obiad razem ze mną, albo dostaniesz karę - powiedział dając mi do ręki widelec i podsuwając kolejną porcję jedzienia. Myślę że minęły jakieś 2 godziny dopóki wkońcu jedzienie się nie skończyło.
- Mogę już odejść? - spytałam się
- Możesz skarbie, już cię nie zatrzymuję - powiedział po czym ruszyłam do swojego pokoju.
To było dziwne doświadczenie. W prawdzie odkąd mnie zatrzymał prawie tylko dziubałam w talerzu, bo on jadł resztę. Nie wierzę jak mu się tyle jedzenia zmieściło w brzuchu - pomyślałam po czym położyłam się na łóżku. Miałam zamiar odrobić zadane dziś lekcje i się pouczyć, ale przez przypadek zasnęłam.

Archipelag JedynegoTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon