Nie przeszkadza mi..

319 15 6
                                    

Powiedzieć, że atmosfera w czasie drogi powrotnej na Ziemie Eel była wisielcza, to mało. Każdy siedział niezadowolony, przybity.
Nevra pluł sobie w brodę, ponieważ stosunki dyplomatyczne pomiędzy Genkaku a Strażą teraz nie będą dobre, o ile w ogóle będą.
Lance z usztywnioną ręką odpoczywał pod pokładem, a Mathieu i Koori, zwłaszcza ona, mieli sobie za złe śmierć Edgara. 
Sama byłam mocno wstrząśnięta tą rewelacją, ale jakoś się trzymałam. Uroniłam łzę, ale chyba nie miałam siły aby poleciało ich więcej. Może to i lepiej.. 

Z relacji wampira usłyszałam, że gdy dotarli na łódź, a Lance zniknął by po mnie wrócić, zostali napadnięci. Grupa kitsune z zaskoczenia znalazła się na pokładzie i chciała zabrać Koori.
Pokonali ich, ale kosztem życia niewinnego człowieka, który próbując się jakoś przydać, centralnie nadział się na miecz.
Dodatkową niespodzianką był list znaleziony przy jednym z atakujących - od Tenjina, do naszej ogoniastej. Tak dowiedzieli się, że zostałam głupio schwytana, i że wymieni mnie na nią. Wtedy też ruszyli. Nevra nie wdawał się w szczegóły, ale ta decyzja nie była dla nikogo miła i przyjemna, a zwłaszcza do przyjęcia. 
Leiftan został by zająć się zwłokami Edgara i pilnować łodzi, a oni ruszyli, i tak się spotkaliśmy. 
Sama nie opowiadałam o tym, co działo się w celi, albo jak z niej uciekliśmy. Nie miałam ochoty, a i tak pewnie Huang Hua będzie chciała tego posłuchać - tak czy siak się rozniesie. Byle nie wszystko.. 

Chcąc się przespać zeszłam pod pokład. Widok, jaki tam zastałam zaskoczył mnie, a jednocześnie nieco rozczulił. 
Lance spokojnie spał, a na nim leżał słodko wtulony Draflayel. Oboje byli ranni i opatrzeni, porównania same cisną mi się na myśl. 
Nie mogąc powstrzymać uśmiechu na swojej twarzy po cichu przemknęłam i położyłam się na hamaku. 
Ciekawskość zwyciężyła, i co chwilę zerkałam na śpiących.
Słowa Lance'a zaczęły mi chodzić po głowie. 

Dostrzegam, że się zmienił - jest spokojny i opanowany. Wcześniej widziałam go raczej narwanego, łatwo się denerwującego. Nie mam pojęcia, jaki był przed moim przybyciem i swoją sfingowaną śmiercią, ale widzę różnicę względem tego Lance'a sprzed siedmiu lat. 
Do tego został kompletnie sam, i to z własnej winy, a coś w środku mi mówi, że rodzina jest dla niego ogromnie ważna. Nie mówię tu, o jego niszczycielskiej chęci zwrócenia życia smokom, ale o zwyczajnych relacjach. Jako brat był dla Valkyona ważny, i nie wątpię, że w drugą stronę wyglądało to podobnie.

Co bym czuła w jego sytuacji? 
Wiem, że to głupie wyobrażać sobie takie scenariusze, ale on zapewne też lata do tyłu nie sądził, że tak skończy. Życie jest nieprzewidywalne.. 
Utrata bliskich boli, i dobrze to wiem. Co jednak, gdyby wyszły na jaw jakieś denerwujące fakty? Pod odpowiednim ciężarem, psychika w końcu pęka, załamie się, a wtedy mogą się dziać różne nieszczęścia.
Z pewnością sam sobie nigdy nie wybaczy, nie będzie żył normalnym życiem. Odnalezienie Memorii, i próba kontaktu z bratem mogłaby w tym pomóc, ale czy go naprawić?

Jestem w stanie dojrzeć jego najmniejszą zmianę - czy rzeczywiście?
Może grunt to podejście..
Czy naprawdę chcę dać mu tę szansę? 

Wpatrując się w śpiącego w pobliżu smoka, i błądząc pomiędzy tymi myślami, zasnęłam. 

Nie pamiętam reszty podróży powrotnej, właściwie całą przespałam.
Słyszałam, jak towarzystwo się krząta, jak Lance i chowaniec się przebudzili.
Cały czas jednak leżałam, i nawet jeśli nie spałam to wygodnie skulona, nie miałam ochoty ani siły opuszczać ciepłego koca. 
Pod koniec drogi towarzyszył mi jednak ranny Draflayel, który uroczo się wtulał i mruczał pod wpływem miziania. 

- Przykro mi, ale muszę cię zostawić - niechętnie wygrzebywałam się z posłania. Stworzenie spojrzało jakby niezadowolone. Koori dosłownie chwilę temu zeszła z informacją, że jesteśmy na miejscu. Pora się zebrać i opuścić tę przeklętą łajbę.
Przeciągnęłam się i wyszłam na pokład, a Leiftan właśnie zrzucał kotwicę - dopłynęliśmy. 
Rozejrzałam się, w świetle lamp dostrzegłam, jak Lance i Nevra o czymś dyskutują, a Mathieu kompletnie niedyskretnie próbuje podsłuchać. Kitsune natomiast stała przy burcie i wyglądała na plażę. 
W okolicy dawno zapadł zmrok, i niewiele było widać, ale coraz bliżej nas znajdował się świecący punkcik, a z nim dwa poruszające się cienie. Gdy były odpowiednio blisko dostrzegłam sylwetkę Jamona i Huang Hua.
Ciekawe, jak zareaguje na nasze rewelacje.. 

Dziecko dwóch światów | Eldarya |Where stories live. Discover now