Ta ludzka część

242 15 4
                                    

Biuro, siedziba jakiejś korporacji, kolejne biuro. 
Wędrowaliśmy kolejną godzinę - ja, Edgar i Koori, której nasz człowiek jako jedynej się nie bał. Nazwał ją nawet uroczą.
Według jego relacji nikogo więcej w budynku nie ma, ale sam nie miał pojęcia, jak budynek znalazł się w Eldaryi. W pewnym momencie poczuł jakby trzęsienie ziemi, a że był w pokoju socjalnym to schował się pod stolikiem, a i tak coś spadło mu na głowę i ogłuszyło. Obudził się gdy było po wszystkim i zastał, co zastał - śnieg, górski krajobraz i zimno. 

Opowiadając mu gdzie jest, bałam się, że dostanie ataku paniki, ale było nieco inaczej. Wypierał wszystkie otaczające go fakty, szczypał się i próbował wybudzić. Dopiero Koori ze swoimi ogonami, jakoś przekonała go, że może to być prawda. 
Nie mieliśmy jednak więcej czasu na pogaduszki, ponieważ czas nam uciekał. Nevra zarządził przeszukanie budynku. On poszedł z Lancem, a Leiftan z Mathieu. Mojej osobie za to kazał mieć oko na kolejnego człowieka, i w trakcie powierzonego zadania, jak najwięcej informacji z niego wyciągnąć. 
Wampir mu nie ufał. Sądził, że może kłamać - że Tenjin go zostawił dla nas, jako coś w rodzaju przynęty. Sama w to nie wierzyłam, mężczyzna wyglądał na przerażonego tym gdzie jest, a co do takiego rodzaju strachu to chyba mogę się najlepiej wypowiedzieć.

W każdym razie za dużo z niego nie wyciągnęłam. Edgar to normalny mężczyzna, który mieszkał w mieście, pracował na infolinii jednej z firm, i uwielbiał typowe zajęcia mieszczucha oraz wygodne życie. Biedaczek pobladł przerażony, że już nigdy nie skorzysta z internetu, nie obejrzy kolejnych odcinków ulubionego serialu, czy nie wstąpi do Starbucksa. Życie na wsi było dla niego koszmarem, więc co dopiero w Eldaryi? Słuchając go strasznie irytowała mnie jego płytkość - ja też taka byłam? 
Koori chętnie wypytywała szatyna o ziemię, a on o ten świat, i nawet się rozpogodził. Nie chodził już taki przerażony, można było dostrzec czasem uśmiech - zwłaszcza gdy temat dotyczył chowańców. Ogoniasta też wydawała się w lepszym humorze - w końcu jej myśli uciekły w inną stronę, ale zmęczenie ciągle rysowało się na jej twarzy. 
- Może powinniśmy zrobić chwilę przerwy? Ona nie wygląda najlepiej - sprawdzaliśmy kolejne pomieszczenie, a Edgar kiwnął w stronę kitsune, która od dłuższej chwili stała przy oknie i wpatrywała się w widok za nim.
- Nie mamy na to czasu - westchnęłam. - Koori to silna dziewczyna, wytrzyma jeszcze chwilę. Prawda Koori? - powoli się do niej zbliżyłam. Gdy tylko stanęłam obok podskoczyła wystraszona i złapała za swoją torbę, jej wzrok był przerażający, jakby obłąkany. - Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? 
- Dlaczego pytasz? Też masz o nie problem? Nevra mówił żebyście dali spokój - nie rozumiałam o czym mówiła, dopóki nie przytuliła swojej torby. No przecież, kryształy! Leiftan nie miał dobrego zdania, co do ich posiadania przez nią. Tylko przed chwilą było dobrze, co się nagle zmieniło?
- Martwię się o ciebie, słabo wyglądasz.. - starałam się brzmieć spokojnie. 
- Czuje się wyśmienicie. Nie masz się czym martwić - zaczęła mnie mijać. Spróbowałam ją zatrzymać kładąc dłoń na ramieniu. Natychmiast mnie odepchnęła. - Zostaw mnie! - Jej ogony zaczęły złowrogo falować, a laska błysnęła światłem.
- Dziewczyny? Wszystko w porządku? - Edgar zbliżył się do naszej dwójki. Wzrok Koori szybko na nim spoczął.
- Koori, spokojnie! Niczego od ciebie nie chcemy - wyglądała, jak szalona, a jej wzrok zaczął wędrować pomiędzy naszą dwójką. 
- Nie oddam im wam! - krzyknęła nagle i zaczęła uciekać. Edgar spróbował ją zatrzymać, ale zanim ją złapał wrzasnął z przerażenia, a odskakując upadł na tyłek. Dziewczyna zniknęła za drzwiami, a ja natychmiast do niego podbiegłam. 
- Zostaw mnie! Zostaw! Nie zabijajcie mnie! - krzyczał i rzucał się po podłodze. Nie lubię tego robić, ale musiałam użyć siły i spoliczkować go aby trzeźwo spojrzał na moją osobę.
- To tylko ja, Anastazja. Nie bój się.. - pokazałam mu puste dłonie. Po chwili się uspokoił. 
- Potwór, ogromny potwór. Chciał mnie zabić, gdzie on jest? - rozejrzał się po pomieszczeniu. 
- Nie było żadnego potwora. Koori musiała użyć na tobie swojej mocy..
- Ale dlaczego? Przecież nic jej nie zrobiłem - skulił się, jakby naprawdę było mu przykro z tego powodu. 
- Te ziemie są pełne dla niej przykrych wspomnień, musiała pęknąć. Jestem pewna, że wszystko się wyjaśni - wyciągnęłam dłoń i pomogłam mu się podnieść.

Dziecko dwóch światów | Eldarya |Where stories live. Discover now