Petunia

838 93 27
                                    

"Obojętnie czego by nie zrobił, czuję do niego niechęć, zaś do siebie gniew, bo w jakiś sposób udaje uśpić mu się moją czujność."

Co to do cholery za gierki?

Childe po raz kolejny rozgląda się wokoło, ale nie zauważa niczego podejrzanego.

Tym razem bukiecik na jego wycieraczce na pewno nie był pomyłką. Może to któraś z pracownic banku?

Rudowłosy zaciska wolną dłoń w pięść i w końcu otwiera drzwi.

Jak zawsze wita go głucha cisza.

Zdejmuje buty z nóg i niedbale stawia je w kącie, po czym kieruje swoje kroki w stronę kuchni.

Wyciąga z białej szafki jakiś stary kubek, nalewa do niego wody i wkłada fuksje do środka. Naczynie stawia obok szklanki z lawendą.

Może to tylko dwa małe bukieciki, ale Childe ma wrażenie, że w pomieszczeniu zrobiło się jakoś żywiej.

Rudowłosy zmierza powoli do sypialni, przebiera się szybko w strój do ćwiczeń i kieruje na placyk tuż za domem.

Dzisiaj da z siebie wszystko.

Zaczyna od prostej rozgrzewki. Jakieś ćwiczenia na spięte mięśnie, później przechodzi do czegoś trudniejszego.

Pompki, przysiady, skłony, ćwiczenia cardio i wytrzymałościowe. Childe czuje, jak jego plecy i skroń wilgotnieją, uśmiecha się, bo to znaczy, że ćwiczy dobrze.

Ta myśl napawa go lekkim optymizmem.

Chociaż szczerze mówiąc, to brakuje mu żywego przeciwnika. Kukła go przecież nie zrani.

Childe postanawia, że w jakiś dzień uda się wgłąb Liyue w poszukiwaniu jakiegoś przeciwnika, chociaż szczerze mówiąc, to chciałby znowu zmierzyć się z Lumine.

Rudowłosy uśmiecha się pod nosem na myśl o blondynce i o tym, jak dobrym wojownikiem jest. Grymas na jego twarzy przygasa w momencie, gdy orientuje się, że przecież dalej jest na niego zła.

Owszem, rozmawiali ze sobą, ale Childe wiedział, że poważnie nadszarpnął jej zaufanie.

Chociaż z drugiej strony, czego się po nim spodziewała? Otwarcie się przyznał, że jest z Fatui i chyba zdążyła go na tyle poznać, by się domyślić, że dla rudowłosego najważniejsza jest jego służba. No i rodzina, ale to szczegół.

Wzdycha ciężko, w zasadzie to Childe tęskni. Nie jest w stanie określić za czym, lub za kim, ale czuje się źle.

Nie żeby to było coś nowego.

Childe odwołuje wodne ostrza i przeciera spoconą twarz dłońmi, zaciska usta w wąską linię i przeklina pod nosem.

Naprawdę jest zmęczony.

Z rezygnacją wymalowaną na zmęczonej twarzy, kieruje się w stronę drzwi do domu. Wie, że dalszy trening nie będzie efektywny przez jego roztargnienie, więc decyduje się przeznaczyć ten czas na coś innego.

Dlatego w końcu zabiera się za znienawidzone raporty.

Po szybkim prysznicu i przebraniu się w czarne, luźne spodenki i zwykła bawełnianą koszulkę, siada przed biurkiem.

Otwiera szufladę, w której skryte są formularze do wypełnienia i niechętnie zaczyna je wypełniać.

"Ilość zgonów"

- Za mało. - mamrocze pod nosem i zaznacza w rubryce.

Sprawnie wypełnia dokumenty swoim niedabłym, krzywym pismem, a co jakiś czas pociąga łyka czarnej kawy, którą sobie przygotował.

Ucieczka Zhongli x Childe Where stories live. Discover now