=Rozdział 16= Praca

429 26 7
                                    

Obudziły mnie promienie słońca i różne hałasy. Jak się okazało Childe je tworzył. Po chwili wszedł to pokoju i zobaczył że nie śpię.

- Dzień dobry słonko.

- Słonko?- zapytałam pod nosem.

- Nie pamiętasz?- spytał skrępowany. Przez jego słowa zaczęłam myśleć co się wczoraj stało.



- Zostaniesz moją dziewczyną?

- Pewnie!

- Ohhhhh..

- Jesteś zniechęcona?- zapytał z lekkim smutkiem w głosie.

- Nie, jestem po prostu.. Zdziwiona?

Po tym się już nie odezwał tylko wyszedł z pokoju. Po niedługiej chwili wrócił z kubkami w rękach.

- Co to?

- Herbata. Zimno jest.

Co prawda była późna wiosna ale fakt. Było zimno w cholerę.
Chłopak postawił naczynia na stole po czym rzucił się na łóżko.

- OUCH..- wydusilam z siebie po tym jak poczułam ciężar na moim ciele.

- Przepraszam.- zszedł ze mnie uśmiechając się niewinnie.- Co masz w planach dziś zrobić?

- Znaleźć pracę. Ewentualnie znów się przeprowadzić do Mondstadt i pełnić służbę w zakonie Favoniusa. Albo w barze u Diluca..- ostatnie zdanie powiedziałam trochę ciszej od niechcenia.

- Idź do zakładu pogrzebowego. Szukają tam kogoś. Bynajmniej tak mi mówił Zhongli.

- Nie jest to głupi pomysł.- powiedziałam po czym wstałam i wyszłam z pokoju. Po chwili znalazłam się w salonie szukając ubrań które były na kanapie. Poszłam do łazienki i zaczęłam się ubierać. Jak już byłam ubrana przemyłam twarz zimną wodą i wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do drzwi.- Narazie Childe!- krzyknęłam a po sekundzie przede mną pojawił się rudowłosy.

- Nie zjesz śniadania?

- Zjem u siebie. Nie chce się narzucać.- powiedziałam na co chłopak przytaknął.- To pa.- i wyszłam z mieszkania.

Po jakichś 15 minutach doszłam do swojego domu i zobaczyłam że ZNÓW przyszli znajomi mojego brata. Nie to że coś do nich mam ale czy oni nie za często tu przebywają?

- Hej.- przywitałam się na co Xingqiu zwrócił uwagę.

- O już jesteś? Myślałem że będziesz u niego dłużej.

- Nie mogę. Muszę iść szybko do zakładu pogrzebowego.

- Co? Po co? Kto umarł?- spytała Xiangling.

- Ningguang wiesz?- powiedziałam z aroganckim akcentem po czym każdy się na mnie spojrzał jak na nie wiem kogo. Jedyny Xingqiu się zaśmiał.

- Z czego się śmiejesz?- zapytał go Chongyun.

- A nic, nic..

- Więc Y/N? Jak zmarła Ningguang?- znów odezwała się Xiangling.

- Nikt nie umarł. Idę tam bo chce w końcu znaleźć pracę bo jestem mu wrzodem na tyłku. A nie mam ochoty iść gdzieś do Ningguang bo boje się jej...- powiedziałam po czym przypomniałam sobie sytuację z dzieciństwa na co zrobiłam minę jakbym zobaczyła martwe ciało. Spojrzałam na Xingqiu i chyba zrozumiał o co mi chodzi bo zrobił podobną minę.

- O co wam..

- NIC! Dobra. Poza tym znam się z Hu Tao i pracuje tam Zhongli więc wyjdzie mi na plus.- powiedziałam zakładając na ramię torbę.- Idę. Narazie.

- Papa siostrzyczkoooo!- gorzej mu?

Nie mieszkaliśmy jakoś daleko od zakładu więc w niecałe 10 minut znalazłam się pod wejściem. Zanim wkroczyłam do budynku przywitała mnie kobieta ubrana na czarno. Gdy dotarłam do gabinetu Hu Tao zapukałam a gdy usłyszałam pozwolenie weszłam do środka.

- Co znowu Panie Zhongli?

- Nie jestem starym dziadem.- powiedziałam.

- Oh? Witam Y/N. Co cię sprowadza do mojego zakładu?

- Słyszałam że potrzebujesz jakichś pracowników więc jestem.- na moje słowa dziewczyna spojrzała na mnie dziwnie po czym wybuchła radością.

- Jesteś zbawieniem! Nie miałam już nikogo do małej pomocy!- wstała od biurka i mnie przytuliła.- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!

- Już spokojnie.. Tylko mnie nie duś, proszę.

- Przepraszam. Tak czy siak usiądź i możemy porozmawiać o tym co będziesz robić.- Podeszłam do krzesła i na nim usiadłam po czym Hu Tao zrobiła to samo.- Więc, mamy ostatnio strasznie mało kwiatów a dość dużo jak na tę czasy pogrzebów. Niektóre zmarłe osoby pochodzą z Sumeru bądź Mondstadt jednak jest mało zamówień na kwiaty z tych regionów. Chciałabym bys- przerwało jej ciche pukanie- Proszę.

- Witam panienkę przyniosłem papiery, o które prosiłaś.- za drzwiami pokazał się Zhongli z plikiem papierów.- Oh. Przepraszam że przeszkodziłem.

- Nic się nie stało. Przyszedłeś w dobrym momencie. Połoz papiery na tamtej półce i usiądź.- Mężczyzna zrobił to co mu kazano i usiadł.- Wracając. Chciałabym abyś ty i Pan Zhongli pozbierali kwiaty. Wiem że to blacha rzecz jednak bardzo ważna. Jeszcze dziś dam wam listę jakich kwiatów potrzebujemy a jutro bądź pojutrze będziecie mogli wyruszyć.

- Wyruszyć?- spytałam.

- Tak. Zakładam że będzie trzeba chodzić po całym Liyue aby znaleźć niektóre okazy jak na przykład Violet grass bądź kwiaty z Mondstadt. Lecz spokojnie słyszałam że kwiaty które stamtąd potrzebujemy są dosyć blisko granicy między Liyue i Mondstadt.- dziewczyna wytłumaczyła po czym zaczęła szperać w biurku.- Znalazłam! Przepiszę tylko nazwy kwiatów ja drugą kartkę i dam je wam potem. Więc witamy w naszym zakładzie Y/N!



















Postaram się by następny rozdział był za tydzień maks za półtorej

=Mora to nie wszystko= Childe x ReaderWhere stories live. Discover now