=Rozdział 14=W tą i z powrotem

463 29 10
                                    

Childe pov.

Siedziałem na pomoście w Dragonspine łowiąc ryby jak to dawniej robiłem z tatą. Po wyłowieniu kilku postanowiłem przejść się na spacer po górach. Poszedłem w górę aż zauważyłem ślady stóp. Czyli że nie tylko ja chodzę w takie zimno. Oczywiście mogły być ze wczoraj jednak powątpiewam. Szedłem dalej aż w oddali usłyszałem jakieś głosy. Podeszłem trochę bliżej ale na tyle by nie spłoszyć ludzi którzy tu przebywają.

- Daj mi ją.- usłyszałem.

- Nawet jeśli ci ją dam to nic z nią nie zrobisz. Nie da się jej spalić, rozbić, nic. Więc twoje prośby są nieskuteczne.

- Nie był bym tego taki pewny. Daj wizję a nic ci się nie stanie.- Chwila. Gościu chce zniszczyć wizję?! Przecież to niemożliwe!

- Ale po co ci ona?! Nic z nią nie zrobisz, nie ma jak! Próbowałam wiele razy i nic!

- Nikt nie mówił że mam ochotę ja zniszczyć.

- No to pochwal się geniuszu co takiego masz zamiar osiągnąć.

- Przetestować coś na tobie moja droga Y/N.- To są jakieś kurwa jaja. Czemu ona zawsze musi się pakować w kłopoty?!

- Czemu nie poprosisz Sucrose? Jest twoją asystentką.

- Ponieważ Sucrose się to tego po prostu nie nadaje.

- "Tego"? Masz na myśli ten eksperyment czy alchemię.

- To i to. Tak czy inaczej albo dobrowolnie oddasz wizję albo wezmę ją siłą.

- Zapraszam. Najpierw spróbuj ją sięgnąć.

- Nie wierzysz w moje umiejętności.

- A!- nie gadaj..- Ała!

- Więc skoro już mam to co chciałem mogę dokończyć co zacząłem.

- Czekaj nie mów mi że chcesz ją do tego włożyć..

- Chce. A jeśli nie wyjdzie to będę próbował aż zadziała.

Teraz była tylko cisza.

- Czekaj.. CO?! JAK TY TO ZROBIŁEŚ?!

- Czemu miałbym Ci powiedzieć? To po prostu.. Alchemia.

Zacząłem słyszeć kroki więc schowałem się najbardziej jak mogłem.

- Panie Albedo.. Amber i kapitan Eula do Pana przyszły.- usłyszałem dziewczęcy głos.

- To powiedz im by przyszły później.- powiedział mężczyzna. Po sekundzie można było usłyszeć wywalające się krzesło.

- Y-Y/N? Co ty tu robisz?

- Siedzimy sobie na herbatce wiesz? Zawołaj je Sucrose bo nie chce zostać zabita przez tego wariata. ! ZA CO TO?!

- Sucrose, wracaj do miasta.

- A-ale-

- JUŻ!

- Hej, hej kolego ale po co od razu unosić głos na damę.- powiedziałem wyłaniając się z kryjówki.

- Znowu ty.. Ph... Nie krzyczę na nią tyle każe jej iść do miasta. Dragonspine nie jest zbyt bezpieczne.- powiedział blondyn patrząc na mnie z góry.

=Mora to nie wszystko= Childe x ReaderWhere stories live. Discover now