=Rozdział 11=Opiekunka

518 26 83
                                    

- A więc?

- Przepraszam ok? Nie chciałem wrzeszczeć ale byłem zestresowany.. Zniknęłaś nagle i nie było z tobą kontaktu. Jak miałem się nie denerwować?- powiedział Xingqiu.

- No dobra moim błędem było nie napisanie listu jednak nie musiałeś aż tak podnosić głosu. A szczególnie przy nich..- powiedziałam patrząc kątem oka na znajomych brata.

- To może my już- Chongyun zaczął mówić jednak mu przerwałam.

- Nie. Zostańcie. I tak będę siedzieć u siebie. Nie przeszkadzajcie sobie.- powiedziałam po czym poszłam do siebie. Położyłam plecak na ziemi po czym zdjęłam kurtkę i powiesiłam na wieszaku. Na szybko przeczesałam włosy i poszłam po jakieś picie do kuchni. Jak mogłam się domyślić reszta nadal tu była.

- Y/N?- usłyszałam za sobą głos Hu Tao.

- Coś się stało?- odwróciłam się do niej. Ta nic mi nie odpowiedziała tylko gapiła się na mnie. Gdy sama na siebie spojrzałam zrozumiałam o co jej chodzi.- Nie gap się tak na mnie! To nie moja wina że ludzie w Mondstadt są zjebani!- krzyknęłam na tyle by cały dom mógł mnie usłyszeć.

- Język!- krzyknął Xinqiu wychodząc zza ściany. Gdy na mnie spojrzał chyba zrozumiał czemu tak krzyknęłam.- Idź się przebież.. A tak w ogóle to skąd masz tą sukienkę? Z tego co kojarzę to w Inazumie nie mają takiego stylu ubioru.

- Kolega mi ją dał.. NIE NO JA SIĘ ZAJEBIE KIEDYŚ CZEMU JESTEM TAKĄ PIEPRZONĄ IDIODKĄ?!- krzyknęłam trzymając się za głowę.

- JĘZYK! I czemu uważasz że jesteś idiotka?

- BO GŁUPIA JA MUSZĘ WRACAĆ DO MONDSTADT PO ŁUK I MOJE UBRANIA!- znów krzyknęłam zaczynając płakać z mojej głupoty i wstydu.

- Y/N, Y/N... Łuków w domu mamy pełno a ubrania zawsze możesz kupić sobie nowe.- powiedział Xinqiu.

- Nie mogę! To były ubrania które tata mi kupił! Są ważne dla mnie.. A-a te łuki to są pewnie już całe zepsute! Muszę tam iść. Teraz.

- Naprawdę teraz?- spytał na co ja kiwnełam głową.- No dobra pójdę z tobą.

- Dam sobie sama rade-

- Nie ma takiej opcji. Jeszcze się zabijesz o jakiś kamień.

- Niech ci będzie.. Przebiorę się i możemy iść?- spytałam a on tylko wydał z siebie ciche 'mhm'- Jeśli oni chcą też mogą iść.- powiedziałam a w oczach Hu Tao widziałam małe iskierki ekscytacji. Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam się przebrać. Po chwili wyszłam z pokoju widząc brata i spółkę (XDD) stojącą przy frontowych drzwiach. Xinqiu trzymał w ręku łuk i widać było po nim że nie chciał bym stała jak kołek podczas jakiejś walki. Wzięłam go od niego a on nacisnął klamkę tym samym otwierając drzwi. Ku mojemu zdziwieniu stał tam Childe który jak było widać miał zamiar zapukać

- E- Tak cześć zapomniałem kurtki..- powiedział skrępowany.

- Nie wydaje mi się żeby twoja kurtka była u mnie w- Xinqiu zaczął mówić jednak przerwał gdy wracałam z pokoju z ubraniem rudego. Gdy się spojrzałam na brata widać było że nie był zadowolony.

- Masz, myślałam że oddam ci ją później ale cóż.- powiedziałam podając mu kurtkę.

- Aż tak lubisz nosić moje rzeczy?- zapytał ze swoim typowym uśmiechem.

=Mora to nie wszystko= Childe x ReaderWhere stories live. Discover now