=Rozdział 5=Porwanie czy ratunek?

708 31 63
                                    

Chłód i ból. Aktualnie tylko to czułam. Obudziłam się na prawdopodobnie łóżku ponieważ było miękko. Chciałam się podnieść ale czyjąś ręka mi przeszkodziła.

- Leż, masz gorączkę i całe poranione ciało.- powiedział stanowczy męski głos. Nie posłuchałam się tej osoby i usiadłam, spojrzałam na nią i ujrzałam rudowłosego.- Powiedziałem że masz le-żeć.- powiedział jak do dziecka i popchnął mnie spowrotem na łóżko tak bym leżała.

- Gdzie jestem i czemu tu jestem?- zapytałam.

- Ruin hunter i ruin guard. Aktualnie jesteś... W domu mojego przyjaciela o ile mogę go tak nazwać.

- A która jest godzina?

- 14.

- Co?! Spałam tak długo?!- spytałam zdziwiona znowu wstając.

- Y/N ile razy mam ci tłumaczyć że masz leżeć?!- ewidentnie się zdenerwował.

- No dobra przepraszam..

- Jesteś głodna?- zapytał.

- Mmm..

- Zaraz ci coś przyniosę.- i wyszedł z pokoju. Spojrzałam za okno i zauważyłam charakterystyczne różowe liście.. Chwila czy ja jestem w Inazumie?! Przecież Xingqiu będzie się tak martwił ze mnie nigdzie nie ma! On mnie zabije, zabije, zabije, zabije..

Pov Childe

Kiedy wszedłem do pokoju przynosząc Y/N jakąś zupę usłyszałem jak coś mówi pod nosem.

- Zabije, zabije, zabije, zabije, zabije, zabije

- Ale co zabije?- spytałem odstawiając posiłek na stolik. Nagle gwałtownie wstała i zaczęła do mnie podchodzić. Złapała mnie za kołnierz.- Mówiłem ci że masz leż-

- Co ja do cholery robię w Inazumie?! Ty wiesz ile się płynie aż tutaj?! Dlaczego nie zabrałeś mnie do brata albo- albo do ciebie?!- krzyknęła.

- Uspokój się. Nie miałem wyjścia. Musieliśmy płynąć do Inazumy już nic na to nie poradzisz.

- Zabierz mnie do Liyue jak najszybciej.

- Najszybciej będzie może za miesiąc lub dwa.

- To za długo! Xingqiu dostanie szału gdy znowu mnie nie będzie na tamtym kontynencie! Poza tym jak ja mu o tym powiem?!

- Nie powiesz. Z tego co słyszałem i tak wywiesili już plakaty o tym że zaginęłaś.

- Czekaj... Czy ty mnie.. Porwales?- zapytała.

- Porwałeś to dość mocne określenie wolałbym raczej "uratowałeś".- powiedziałem uśmiechając się do niej.- Mam prośbę, możesz mnie puścić?- spytałem na co mnie puściła.

- niech będzie.. Mogę się bynajmniej ubrać w normalne ciuchy?

- Tak, zaraz coś przyniosę a ty na razie się połóż.- powiedziałem a ta dalej stała.- Nie wyjdę dopóki się nie położysz. - a ta to zrobiła. Wyszedłem z pokoju do innego i wziąłem pierwsze lepsze ubrania z szafy. Poszedłem do Y/N a ta jadła zupę. Położyłem ubrania na końcu łóżka po czym wyszedłem. Po kilku minutach usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi i ujrzałem Y/N która stała i się na mnie gapiła.

- Ubrałam się.

- Widzę.

- Ja też.

=Mora to nie wszystko= Childe x ReaderWhere stories live. Discover now