dwadzieścia jeden.

548 30 21
                                    

Mia leżała na łóżku i nie mogła zasnąć w przeciwieństwie do Josh'a, który od godziny już był w krainie snów. Nie mogła znaleźć sobie wygodnej pozycji ani uspokoić myśli, które wyjątkowo szalały. Wystarczyło jedno spojrzenie w szare tęczówki, a jej serce przyspieszyło, jej świat znowu zaczął się kręcić w swoim tempie. Chociaż nie wiedziała co by miała mu powiedzieć, to bardzo chciała po prostu patrzeć w te piękne oczy.

Nagle usłyszała pukanie do drzwi, początkowo myślała, że się przesłyszała, ale cichy dźwięk po chwili się powtórzył. Podniosła się z łóżka, żeby zobaczyć kto się dobija.

- Szukam towarzystwa do biegania, idziesz? - Blondynka spojrzała zdziwiona na Charles'a, który uśmiechał się delikatnie. I tak nie miała nic lepszego do roboty, dlatego wzruszyła ramionami przytakując.

- Daj mi chwile.

Weszła do pokoju i szybko znalazła potrzebne rzeczy. Chwyciła butelkę z wodą, telefon i kartę od pokoju, po czym wyszła i zapukała do drzwi obok, dając znać Leclerc'owi, żeby poczekał. Agustin stał tylko w spodenkach zdziwiony widokiem Mii i kierowcy.

- Idziemy biegać, Josh śpi, zostawiłam mu kartkę, ale jakbyś mógł potem zerknąć do niego - podała mu kawałek plastiku.

- Jasne - brunet uśmiechnął się minimalnie.

- Dzięki - Abbott pocałowała go szybko w policzek. - Wzięłam telefon jak coś, wrócę to się zgłoszę.

- Wiadomo.

***

- Nie wiem czy będę w stanie za Tobą nadążyć - zaczęła Mia w trakcie ich krótkiej rozgrzewki.

- Spokojnie, trochę zwolnię - brunet puścił jej oko na co blondynka zaśmiała się szczerze.

Tor był prawie pusty i oświetlony pojedynczymi lampami. Patrząc na niebo dało się zobaczyć gwiazdy, a niedaleko nawet łunę od miasta. Wszystko razem robiło niemałe wrażenie i Mia już nie mogła doczekać się wyścigu.

- Wszystko gra? - Charles wyrwał ją z rozmyślań.

- Prawie rozmawiałam dzisiaj z Pierre'em - przyznała się i ruszyła biegiem, Leclerc szybko ją dogonił.

- Jak to prawie?

- Bo tylko widzieliśmy się z daleka, ale nie rozmawialiśmy w końcu - szepnęła zwalniając tempo. - Z resztą wrócił do Camille, to nie wiem czy mam po co się tam pchać w ogóle.

- On jej nawet nie lubi - zaśmiał się Charles, a Mia spojrzała na niego zdziwiona. - Chociaż ostatnio pojawia się na wszystkich wyścigach i chyba na coś liczy, ale on cały czas ją zbywa.

- Skoro tak mówisz.

Dalej biegli w ciszy, Abbott raz przyspieszała, raz zwalniała, ale Charles cały czas dzielnie z nią biegł. Czuła się wolna i bez problemów. Nie liczyło się nic, poza tym asfaltem wijącym się przed nimi. Nie wiedziała co czeka ją dalej, nie widziała następnego zakrętu, ale dalej starała się biec. To było tak idealnym obrazem jej obecnego stanu i sytuacji, że aż ciężko w to uwierzyć.

Przez długi czas nie było słychać nic poza przyspieszonymi oddechami i tupotem stóp jej i Leclerc'a. W końcu zorientowała się, że słyszy coś jeszcze, sprawnie przeszła z biegu do marszu. Ale równe dźwięki nie zniknęły, odwróciła się i zobaczyła dwie postacie wyłaniające się z cienia. Gdy były bliżej zobaczyła szeroki uśmiech Daniela, który biegł od strony Charles'a i gdy ich minął klepnął go w ramie. Kierowca Ferrari odwrócił się do blondynki posyłając jej uśmiech i pobiegł za przyjacielem. Druga postać zwolniła do marszu i wolno podchodziła do Mii, która zatrzymała się i czekała. W końcu zobaczyła czapkę założoną daszkiem do tyłu i szare oczy, o których tyle dzisiaj rozmyślała.

Black Butterflies |P.Gasly|Where stories live. Discover now