dziesięć.

489 27 26
                                    

Agustin
Nie będę przepraszał za to co napisałem

Agustin
Naprawdę żałuję tego jak się zachowywałem

Agustin
I tego, że zerwałem kontakt

Agustin
Daj chociaż znać, że żyjesz

Agustin
Martwię się o Ciebie

Agustin
Proszę, odezwij się

Agustin
Tylko jedna wiadomość

***

Prawie godzinę Mia czekała w salonie, aż Josh łaskawie wypuści Charles'a ze swojego uwielbienia, zada serie pytań i pewnie opowie jeszcze większą ilość historii. Blondynka zaczęła oglądać coś w telewizji, tak jak powiedziała kierowcy - czekała, natomiast rodzice zajęli się szykowaniem kolacji. W końcu zauważyła kierowcę i chłopca schodzących na parter z szerokimi uśmiechami na twarzach, na jej widok trochę straciły na intensywności, ale nie przejęła się tym specjalnie.

- Podpisałeś wszystkie plakaty? - Zapytała Mia zakładając ręce na piersi.

- Chciałem dorysować Lando wąsy, ale mi zabronił - Charles potargał włosy Josh'a, który wydał z siebie ciche "ej".

- Może pomożesz rodzicom, a my pójdziemy na spacer - zwróciła się do brata, na co ten chętnie pobiegł do kuchni. Abbott skinęła głową w stronę wyjścia, tym razem założyła cieplejszą kurtkę i czapkę, Leclerc poszedł w jej ślady.

Dopiero kiedy wyszli na świeże powietrze Mia poczuła, że może swobodnie nabrać powietrza. W przeciwieństwie do kierowcy, który nadal nie rozumiał atmosfery między nimi.

- Nie wiem od czego zacząć - szepnął Leclerc. Chociaż ich osoby były tak od siebie różne, to w tym momencie wydawały się nad wyraz podobne. Oboje wcisnęli ręce głęboko w kieszenie i szli ze spuszczonymi głowami, czując się chyba podobnie niezręcznie.

- Co tu robisz? I jak mnie znalazłeś? - Odezwała się Mia i pewnie podniosła głowę, jednak nadal nie patrzyła na chłopaka.

- Nie było łatwo, między wyścigami polecieliśmy do Hiszpanii, rozmawiałem z państwem López i teraz jestem tu - wymienił szybko brunet. - Swoją drogą ich córka prosiła, żebym przekazał Ci, że tęskni - chłopak zauważył jak kącik ust blondynki minimalnie drgnął.

- Mała Carmen, zawsze szczera – westchnęła na wspomnienie dziewczynki.

- Mia wiem, że Ci ciężko - wyrzucił z siebie nagle Charles, ale blondynka przerwała mu spokojnie.

- Więc po to tu jesteś...

- Nie jestem tu po to - Leclerc zaprzeczył niemal od razu. - Jestem tu, bo wiem przez co przechodzisz. I próba radzenia sobie z tym samemu to głupota. - Mia zacisnęła zęby co nie uszło uwadze kierowcy. - Nie mogę cię do niczego zmusić, ale wiedz, że nie ma nikogo kto rozumie co teraz przechodzisz bardziej niż ja.

Blondynka spojrzała na niego zdziwiona, ale chłopak nadal nie odrywał spojrzenia od swoich stóp.

- Nie sadze, żebyś wiedział co teraz czuje - skomentowała cicho.

- Czyli wcale nie masz wrażenia, że jak wrócisz do Pierre'a, to przy kolejnym wypadku rozpadniesz się razem z tym bolidem. Że umrzesz razem z nim? - Mia spojrzała na niego zdziwiona, bo sama nie wiedziała co czuje. Słowa, które teraz wypowiedział tak bardzo przypominały te które pisała do Agustin'a czy powiedziała mamie.

- Skąd...?

- Mówiłem - Charles uśmiechnął się minimalnie - wiem przez co przechodzisz. Straciłem najważniejsze osoby w swoim życiu przez ten sport, a nadal to robię. Dla nich. Z resztą nie ja jeden, każdy z nas kogoś w tym stracił, dlatego rozumiemy to bardziej niż inni.

Mia przyjrzała się kierowcy, w jego oczach pojawiły się łzy, które skutecznie odganiał mrugając. A więc o to chodziło Agustin'owi, rozmowa z nim by nie pomogła, ale Charles to co innego. To nie była mowa, którą sobie przygotował wcześniej. To było to co czuł kiedyś, co czuł teraz nawet na samo wspomnienie.

- Wiemy jaki to ból stracić kogoś w tym bolidzie, wiemy jakby czuli się ci co nas mogą stracić - kontynuował kierowca. - Na ironię to właśnie dla nich się ścigany, to ich wiara w nas daje siłę, żeby ukończyć każdy wyścig. Dojechać do mety w jednym kawałku.

- Nawet nie wiem co powinnam teraz powiedzieć - szepnęła blondynka, a Charles uśmiechnął się minimalnie. Wierzyła w każde jego słowo, każde trafiało prosto do jej serca. Odnalazła w nich siebie i swoją sytuacje, swoje uczucia. Musiała spróbować.

- Nic nie musisz mówić - Leclerc zaśmiał się pod nosem. - Po prostu nie zabieraj Gasly'emu tej wiary. Wiesz, jak wygląda jego sytuacja z rodziną - kierowca zerknął na dziewczynę, która tylko skinęła głową. - Nie zabieraj mu jedynej osoby, dla której chce dojechać do końca.

- A co jak ja sobie z tym nie radzę? Jak mnie to boli za każdym razem?

- Każdego boli - szepnął brunet. - Ale taki jest ten sport, takie jest życie. Prędzej czy później wszystko nas boli, ale ważne, żeby znaleźć osobę, która da ci siłę.

- Czemu tak późno się zjawiłeś? - Mia westchnęła ciężko powodując śmiech Leclerc'a.

- Bo wyrzuciłaś swój telefon - szturchnął ją w ramię, po chwili oparła głowę na jego i złapała pod rękę. - Zostawię Cię, żebyś to wszystko sobie przemyślała, ale musisz mi coś obiecać – dodał poważnie.

- Hm?

- Jak tylko zaczniesz się źle czuć, będziesz miała koszmar albo problem, żeby pozbierać myśli to dasz mi znać. Naprawdę wiem, że przechodzenie przez to samemu jest strasznie trudne.

- Dobrze. Ale ty zostaniesz na kolacji - blondynka spojrzała z dołu na chłopaka z delikatnym uśmiechem. - Josh by mi tego nie wybaczył.

- Jeśli to nie będzie kłopot, to bardzo chętnie – zaśmiał się. - Rozumiem, że nie chcesz rozmawiać z przyjaciółmi i Pierre'em, ale powinnaś im dać znać, że jesteś cała.

- Dobrze.

W trakcie kolacji zjedzonej w towarzystwie rodziców i chłopca kierowca został wypytany o wszystko związane z jego pracą. Mia była pełna podziwu z jakim spokojem Leclerc opowiadał o wszystkim, ewidentnie był do tego przyzwyczajony. Oczywiście było też trochę śmiechu i rodzinnych wspomnień, bo nie mogło być inaczej. Chyba pierwszy raz Mia poczuła się tutaj dobrze, w Londynie z deszczem za oknem, ale z rodziną przy stole.

Po zjedzonym posiłku razem z kierowcą usiedli w salonie i pod presją wysłała wiadomość do trzech numerów, które znała na pamięć. To był dzień pełen różnych uczuć, ale na koniec była przede wszystkim ogromna ulga.

***

Po wyścigu w Brazylii Pierre usłyszał, że jeszcze przynajmniej jeden wyścig musi poczekać aż będzie mógł ponownie wsiąść do bolidu. Nie był zachwycony tą informacją, ale i tak była ona lepsza niż jakby nie mógł jeździć do końca sezonu. Musiał natomiast obiecać, że jak już wróci do swojego ukochanego sportu to po każdym wysiłku będzie poddawał się serii badań czy aby na pewno wszystko jest w porządku.

O ile fizycznie czuł się zdrowy i nic mu nie dolegało na pierwszy rzut oka, to w środku był pusty. Mia się nie odzywała, nie odpowiadała na wiadomości i coraz bardziej martwił się, że coś mogło się stać. A przede wszystkim bał się, że dziewczyna się załamała i nie będzie chciała mieć z nim nic wspólnego.

Postanowił to sprawdzić, dlatego z Brazylii poleciał prosto do Hiszpanii. Wiedział, że jej tam nie będzie, ale chciał znaleźć odpowiedzi.


_____________________

Naprawdę lubię widzieć gwiazdki od Was. Naprawdę lubię wstawiać nowe rozdziały. I naprawdę lubię ten moment tej historii.

Udanego weekendu Słoneczka <3

Black Butterflies |P.Gasly|Where stories live. Discover now