Dotarłam na miejsce i usiadłam na piasku. Nasz statek czekał gotowy do podróży, a fale odbijały się od niego. Położyłam głowę na swoim bagażu i zaczęłam patrzeć w niebo. Wsłuchiwałam się w dźwięk morza i szum wiatru. Znów towarzyszyło mi uczucie relaksu, nic mnie nie martwiło, a wiem, że powinno. Te ostatnie wydarzenie z lasu czasem chodziło mi po głowie, przytłaczało, ale jakoś dawałam sobie z tym radę. Dodatkowo teraz nie wiem czego możemy się spodziewać, powinno mnie to nieco stresować, a czuję się świetnie.
Czyżby życie w Eldaryi zaczynało zmieniać mnie do tego stopnia?
Wolę o tym nie myśleć. Nie chcę stać się jakimś niewrażliwym cyborgiem, ale może byłoby to czasem dobre.Leżałam tak dobrą chwilę, gdy usłyszałam dźwięk upadku na ziemie. Podniosłam się natychmiast do siadu i spojrzałam.
Właśnie dołączył do mnie Leiftan i uśmiechnął się słabo, jego torba leżała obok.
- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć - podobnie, jak ja, usiadł na piasku. Kiwnęłam lekko głową. Nie wyglądał ciekawie. Bardzo nie chciał z nami ruszać i biło to od niego z daleka.
- Szybko pójdzie, zobaczysz - starała się brzmieć w miarę przekonująco. Blondyn spojrzał na mnie.
- Może, ale nie czuję się w tym dobrze. Huang Hua nie dała mi za bardzo wyboru - westchnął ciężko i zaczął wpatrywać się przed siebie.
Nie bardzo wiedziałam, co więcej dodać. Czułam, że jest poddenerwowany, lepiej mu nie dokładać.
Podkuliłam nogi i przytuliłam kolana. Żadne z nas już się nie odezwało, aż do przybycia pozostałych.Tym razem liderka nie pojawiła się aby nas pożegnać.
Nevra od razu sprawdził, czy jesteśmy wszyscy, jak powinniśmy i weszliśmy na pokład. Leiftan uciekł w stronę steru. Chwilę później wypłynęliśmy w morze.Osobiście zaraz po odłożeniu swoich tobołów poszłam na dziób statku i oparłam się o niego patrząc przed siebie. Miałam ochotę popatrzeć w stronę horyzontu. W tym czasie Nevra rozmawiał o czymś z Lancem, a Mathieu próbował pocieszyć Koori. Dziewczyna była w jeszcze gorszym stanie niż dzień wcześniej, oby to nie zaszkodziło naszej misji.
Zapatrzyłam się przed siebie. Nie myślałam o niczym, po prostu się odcięłam.
W pewnym momencie poczułam ruch obok siebie, ale nie bardzo zwróciłam na niego uwagę dopóki ktoś się nie odezwał.
- Nie lubisz nas, że stanęłaś tak z boku? - Głos należał do kitsune. Spojrzałam na nią, wyglądała blado, ale wysiliła się na słaby uśmiech.
- To nie to. Nie chciałam nikomu przeszkadzać - wzruszyłam ramionami i wróciłam do widoku przed sobą.
- Wydajesz się zamknięta, a słyszałam, że jesteś całkiem towarzyska - oparła się obok mnie. Jej ogon przypadkiem zaczepił moją nogę, załaskotało.
- Mogłaś o mnie słyszeć różne rzeczy, ale niekoniecznie są one prawdziwe - westchnęłam ciężko.
- Zdaje sobie z tego sprawę. Czasem wydaje się, że kogoś znamy, ale potem wychodzi prawda na jaw. Zawodzimy się.
Zabrzmiała jakoś tak smutno. Zerknęłam na nią kątem oka.
- Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, śmiało. Nie mam w interesie rozpowiadać czyiś sekretów na prawo i lewo.
Kitsune lekko się uśmiechnęła.
- Może i dobrze byłoby się komuś wyżalić. Czuję, że jeśli tego nie zrobię to nie dam rady wysiąść z tego statku.Chwilę później siedziałyśmy oparte o statek. Wpatrywałam się w dziewczynę. Dopiero teraz dostrzegłam, jak podkrążone ma oczy. Musiała mało spać, nie podobało mi się to. Jej ogony nerwowo falowały.
- W trakcie zebrania słyszałaś dlaczego z wami płynę. Pochodzę z Genkaku, znam to miejsce doskonale - jedynie przytaknęłam głową. - Tyle że.. Nie mieszkałam tam tak po prostu - jej dłonie zaczęły drżeć. Złapałam ją za nie i lekko ścisnęłam. - Byłam księżniczką, następczynią tronu.. - jej głos drżał, ale zaczęła mówić.
Opowiedziała mi o tym, jak żyła i jaką przyszłość miała mieć. Żaliła się, że dała się oszukać swojemu mężowi, który początkowo udawał ideał mężczyzny - zakochała się. Po ślubie jednak wszystko się zmieniło. Mamił jej ojca, odsuwał od wszystkiego. Nie miała wsparcia w swojej matce, aż nastało najgorsze. Jej ojciec nagle zmarł, podejrzewała nawet o przyczynienie się do tego przez Tenjina, ale nie miała dowodów. Objęła tron, została królową, a jej mąż królem. Odsunął ją jednak od władzy, a matka chciała jedynie wnuka.
Koori stamtąd uciekła i znalazła schronienie na Ziemiach Eel, a teraz musi tam wrócić. Stąd strach, że będzie musiała zostać w Genkaku przy boku oszusta.
Mówiąc to wszystko strasznie się trzęsła. Przytuliłam ją, a ta wtuliła się jak małe dziecko. Współczułam jej. Złamał jej serce, wykorzystał, a teraz będzie pewnie chciał ją odzyskać.
- Nie chcę więcej go oglądać. Nie mam ochoty wracać do tego koszmaru - szeptała.
Ścisnęłam ją mocniej.
- Nie martw się. Nie pozwolimy aby stało ci się coś złego, przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Załatwimy misję powierzoną nam przez Huang Hua i wrócimy w tym samym składzie do domu.
Dziewczyna zadarła na mnie wzrok. Po jej poliku spłynęła samotna łza, którą szybko starła i powoli się wyprostowała. Złapała jednak moją dłoń i ją lekko ściskała.
- Dziękuję - uniosła delikatnie kącik ust. - Mieli rację, czasem dobrze ci się wygadać.
- Jak tylko będziesz chciała, służę ramieniem - posłałam jej lekki uśmiech. - Cudze problemy odganiają nasze własne, dobrze ich czasem posłuchać.
- A masz jakieś? - zaczęła mi się uważnie przyglądać. - Jak właściwie wygląda twoje życie w obcym świecie?
Westchnęłam.
- Na początku było ciężko, straciłam rodzinę, przyjaciół, wszystko, ale teraz traktuję to miejsce, jak swój dom - odwróciłam od niej wzrok. Dostrzegłam, że Lance siedzi dokładnie naprzeciw nas, tyle że po drugiej stronie. Głowę miał odchyloną i przymknięte oczy. Wyglądał bardzo spokojnie.
Podciągnęłam nogę i się do niej przytuliłam.
- Chyba nie bardzo miałaś wybór, prawda? - dotarł do mnie głos Koori. Oparłam polik na kolanie i spojrzałam na nią.
- Masz rację. Moje przybycie ostatecznie uratowało ten świat, ale początkowo narobiło problemów. Chciałam wracać do swojego świata, ale nie mogłam. Do tego świadomość innych ludzi o moim istnieniu, w tamtym czasie, wydawała się Straży zagrożeniem.
- Przecież ludzie z Ziemi raczej nie wiedzieli co się z tobą stało - zmarszczyła brwi.
Wzruszyłam ramionami.
- Było minęło, wymazali mnie z ich pamięci tak czy siak. Moi rodzice, dziadkowie i przyjaciele, zapomnieli, że kiedykolwiek byłam w ich życiu przez idiotyczny eliksir - zacisnęłam pięści. To wspomnienie cały czas mnie bolało, a winowajca był raptem kilka kroków ode mnie.
- Niemożliwe, nie zrobiliby tego.. - twarz kitsune pobladła.
- Miiko to nie Huang Hua, a i sytuacja wyglądała inaczej..
- Okropieństwo. Gdybym tu wtedy była nawtykałabym tej wywłoce - zbulwersowała się, a ja nie mogłam powstrzymać rozbawionego prychnięcia. Ostatecznie moje stosunki z byłą przywódczynią straży były przyjacielskie, i nawet mi jej trochę brakuje. - To jak wyglądało twoje życie przed Eldaryą?
YOU ARE READING
Dziecko dwóch światów | Eldarya |
FanfictionPojawiłam się w dziwnym i nie znanym mi świecie, a bardzo szybko okazałam się jego częścią bardziej niż myślałam - niż ktokolwiek mógł przewidzieć. Cierpienie, radość, miłość, śmierć i.. Siedem lat śpiączki. Wegetacja. Czy wyjdę cało z tego co prz...
Prośba
Start from the beginning