Niech nam żyje...

42 7 5
                                    

Eris przyglądał się całej sali, po prawej stronie siedział jego ojciec, równie chłodny jak on. Po lewej miał swoich braci, Owney inaczej niż zwykle siedział najdalej. Z niemałą satysfakcją wyszedł z sali poselskiej po wysłuchaniu monologu brata. Wzrok Donovana planował zapamiętać do końca życia, żałował, że nie mógł zaśmiać się mu wtedy prosto w twarz.

    Przy głównym stole nie było Ofelii, z racji funkcji jaką pełniła siedziała z mniej dystyngowaną częścią dworzan. Mógł obserwować ją z podwyższenia, dzięki pustemu krzesłu, naprzeciw niego. Córka kanclerza jak to miała w zwyczaju nie zamierzała dopasować się do przyjętych zasad, buntowniczy charakter kobiety był znany nawet poza terenem Dworu Jesieni, jedynie dzięki protekcji ojca wychodziła z opresji suchą stopą. Rudowłosy zastanawiał się co takiego tym razem wywinie Sheila, odpowiedź dostał niemalże na zawołanie, gdy wpadła do sali już po pierwszym toaście, ubrana w koszulę i spodnie, kanclerz na ten widok zacisnął mocniej dłoń na widelcu, ale nic nie powiedział. Fae skłoniła się przed Beronem i zajęła swoje miejsce.

— Miło cię widzieć w dobrym zdrowiu, słyszałam, że ostatnio bywało z tym różnie — powiedziała do Owney’a, nakładając sobie na talerz nieprzyzwoitą ilość jedzenia. — Mam nadzieję, że będzie nam dane razem zatańczyć.

Owney skrzywił się jedynie, nikt nie chciał zbliżać się do Sheili, po tym jaki skandal wywołała, gdy okazało się, że sypia z kobietami. Bran śmiał się pod nosem. Jedynie Erisowi taki obrót spraw przyniósł ulgę, bo dzięki temu nikt już nie chciał wierzyć plotkom o ich romansie. 

Gdy wszyscy zajęli się swoimi talerzami, przyglądał się uważniej Ofelii, miała na sobie ciemnozieloną suknie, idealnie współgrała z jej rudymi falami, całość kreacji dopełniały złote dodatki, w tym kolczyki, które od niego dostała z okazji Przesilenia. Oderwał od niej wzrok, słysząc kaszel czarnowłosej, patrzyła na niego sugestywnie, uśmiechając się półgębkiem. Eris zgromił się w duchu, że nie jest bardziej uważny, w jej towarzystwie, za bardzo skupiał się na snuciu scenariuszy wydarzeń dzisiejszego wieczoru. Nie chciał zdradzać jeszcze wszystkiego Sheili. Po cichu liczył, że Ofelia zainteresuje jego ojca ponownie, były na to spore szanse, w końcu dziś wyglądała jeszcze lepiej niż poprzednio.

    Muzyka zaczęła snuć się powoli, na parkiet wkraczały pierwsze pary, od głównego stołu jako pierwszy wstał Donovan po zamienieniu kilku zdań z Księciem. Eris śledził jego kroki, ku jego zdziwieniu skłonił się przed Ofelią, która przyjęła propozycję z serdecznym uśmiechem.

“Na Kocioł!” pomyślał Eris. Zajęty zabezpieczaniem dziewczyny przed bratem przeoczył zagrania Donovana. 

    Wirowała z nim na parkiecie, suneli bez najmniejszych zakłóceń, tak jakby robili to razem od zawsze. Brunet od czasu do czasu nachylał się w jej stronę, szepcząc coś do ucha. Ofelia śmiała się do niego bez skrępowania. Całemu zdarzeniu przyglądał się również Beron, choć próbował to ukryć. 

Sheila wyczuła, że to dla niej idealny moment, aby dopiec Erisowi, a może nawet samemu Księciu, gdy tylko orkiestra zrobiła przerwę między utworami, znalazła się na parkiecie. Szła pewnie w stronę tak rozchwytywanej rudowłosej, w zasadzie nie wiedziała kim jest, ostatnie tygodnie czarnowłosa spędziła na Dworze Wiosny, więc nie była na bieżąco z wydarzeniami, poza wypadkiem z polowania, ale o tym huczało na całym dworze już od samej granicy. 

Wszyscy zebrani na sali z niedowierzaniem patrzyli jak Ofelia przyjmuję wyciągniętą dłoń Sheili. Eris gotował się w środku, nie mogąc uwierzyć, że ta nie widzi jak ogromne faux pas popełniła. Kanclerz zamierzał wstać z krzesła, jednak Beron usadził go z powrotem szybkim gestem ręki.

— Nie dziś, nie tu. Nie mam ochoty na wasze rodzinne konflikty — powiedział zimno. — Następnym razem zadbaj, żeby nie pojawiła się na liście gości.

Dwór Intryg i ZdradWhere stories live. Discover now