ROZDZIAŁ XVII

22 6 0
                                    

– Ovi, masz gości – powiedziała przyjacielskim tonem Pani Holden, puszczając ich przodem, a sama została w drzwiach. Na ich widok pacjentka zrobiła się jakby nie obecna, ale po chwili na jej twarzy zagościł uśmiech.

– Billie? – spytała z niedowierzaniem. – Dlaczego mnie odwiedzacie? Znaczy to bardzo miłe... – zaczęła, po czym żywiołowo podniosła się z krzesła i uściskała dziewczynę, na co nie była przygotowana, więc w momencie zesztywniała. – Siadajcie – gestem zaprosiła ich do stolika, gdzie stało zbyt mało krzeseł, więc Ruthy postanowił postać przy drzwiach z Doktor Holden.

– To Will, a tam jest Ruthy – wyjaśniła Billie, żeby Olivia nie poczuła się nieswojo. – Przyszliśmy, żeby spytać cie o kilka rzeczy – oznajmiła, powoli siadając na jednym z krzeseł. Bardzo zależało jej, żeby nie przestraszyć Olivii gwałtownymi ruchami. Billie znała ją, nie to co Will, więc pozwolił, żeby to jego dziewczyna zajęła się prowadzeniem dialogu. Sam musiał jeszcze ochłonąć po usłyszeniu najnowszej wiadomości.

– Tak? Pytajcie, nie mam tutaj zbyt wielu okazji do rozmowy? Widziałaś się może z Ally? – spytała, sprawiając, że poczuli się zakłopotani. – Dawno jej nie widziałam, mam nadzieję, że wszystko gra... Stan też się nie odzywa – westchnęła, tracąc odrobinę humor.

– Jestem przekonana, że ma dużo pracy – Billie starała się mówić łagodnie, by jej nie niepokoić. Nie mogli zresztą wspomnieć, że jej bratanica nie żyje. – Kiedy ostatnio ją widziałaś?

– Zastanówmy się... Niedawno przyszedł Hyde, ale tym razem nie była z nim– zaczęła intensywnie myśleć, mówiąc mało składnie. – To było już dawno, kiedy przyszli razem – Will zmarszczył brwi.

– O tym mówiłam Państwu... Urojenia, wiedziałabym o tym – podsunęła Doktor Holden, a wtedy Olivia gwałtownie zerwała się z siedzenia.

– Nie prawda! Wiem, że jestem chora, ale to widziałam naprawdę! Zeszłaś wtedy na przerwę i wkradli się do mnie!

– Już spokojnie, wierzymy ci – zapewniła ją Billie, kładąc jej dłoń na ramię i zachęcając do ponownego spoczęcia na krześle. Will wiedział, że mówiąc te słowa nie kłamała. Wyznanie Olivii było dla nich całkiem prawdopodobną wskazówką. Pacjentka nieco rozdrażniona, usłuchała jej i usiadła.

– Po co cię odwiedzili? I dlaczego razem? – dopytał sam, wiedząc że muszą się śpieszyć. Poza tym, chciał jak najprędzej poznać prawdę. Byli tak blisko poznania powodu morderstwa, że nie mógł już wysiedzieć na krześle. Olivia nachyliła się do nich blisko.

– Nie wiecie? Przyjechali po mój klucz – przyznała z uśmiechem. – Taki mieli plan od początku.

– Klucz do czego? – Billie wpadła w konsternację. Nie spodziewali się tak zagmatwanej historii.

– Do sejfu oczywiście. Przechowywałam go dla nich, żeby nikt się nie domyślił, zanim nie zrealizują planu. Potem wyjechali, by zamieszkać nad wodą. Ally i Hyde – tłumaczyła, połowicznie w jakimś innym świecie. Jej wzrok stawał się coraz bardziej nieobecny.

– Gdzie pojechali? – dopytywała Billie, ale ona nie odpowiadała. Ze stanu euforii, w jakim była kilka minut temu przeszła do głębokiej melancholii. – Olivia?

– Nad wodę, przecież mówiłam! – jęknęła. – Ale i tak mnie nie posłuchacie! Przecież nie biorę leków. Jestem wariatką – w jej oczach stanęły łzy.

– Myślę, że to koniec wizyty – powiedziała stanowczo Doktor Holden, a oni bez protestów wstali. Will doskonale wiedział, że niczego więcej się już nie dowiedzą. Olivia właśnie odcinała się od rzeczywistości. Choroba, z którą borykała się tak młoda kobieta była przerażająca. Widząc jej zachowanie, Willa ponownie opuściły siły.

REPAINT THE ROSES Where stories live. Discover now