rozdzial 6

502 14 5
                                    

-Aż z takiej poprzeczki- ktoś szepnął mi do ucha. Obruculam się i ujrzałam tego ciemnowłosego chłopaka którego widziałam jak była akcja zasztyletowania Klausa.
- Raz na jakiś czas warto się upić-odparłam i oprużniłam kieliszek.
- Kol Mikaleson- podał mi dłoń
-Emily Salvatore- i zrobiłam ten sam gest.
-To już wiem, sławna hetetyczka.
-Gdyby nie Kol upadła byś na ziemię uderzając głową, ale złapał ciebie. Z czego jestem mu wdzięczny. -uśmiechnął się mój brat.
-Aha...dziękuję- odruciłam się w stronę baru.

5 godzin później
-Emily choć, wracamy do domu.
Kończyłam właśnie odróżniać butelkę buronu...
- No dobra-Wstałam z miejsca kiwając się ma boki ruszyłam z Damonem w stronę wyjścia. Jadąc samochodem leciała piosenka Taylor swift. Zaczełam śpiewać po chwili muzyka ucichła.
-Ej no...
-Jesteśmy z domu-wyszedł z samochodu obkrążył go otworzył mi drzwi- A teraz marsz spać-pokazał mi palcem w stronę mojego pokoju.
- No okej...-poszłam kiwając się na boki i śpiewając piosenkę Queen (.....)
Będąc na schodach prowadzących na 1 piętro zatrzymał mnie głos
-Emily to ty ?
Obróciłam się i zobaczyłam Stefana.
- Tak to ja. Świetnie się bawiłam!!!
-Jesteś pijana!
- I to jak- zaśmiał się Damon
-Damon coś Ty narobił..-Stefan spojrzał na czarnowłosego.
- No co raz na jakiś czas może się upić.
-Ale nie aż tak!!
-Dobra, dobra idę spać. Pa-powiedzialam potykając się o jeden ze schodów.
Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i oddrazu skierowałam się do łazienki. Zmyłam makijaż, umyłam się i przebrałam się w piżamę i położyłam się spać.

Obudziło mnie pukanie do drzwi.
-Proszę-powiedziałam zachrypniętym głosem.
Drzwi się otworzyły i wszedł Stefan z tacą z różnymi rzeczami.
-Hej przeniosłem ci śniadanie, tabletki na ból głowy i coś do picia. -postawił tace na moim łóżku i usiadł obok mnie.
-Dziękuję kochany jesteś
-Zjedz i choć na dół. Obejrzymy sobie jakiś film świąteczny.
No tak jest już grudzień i za dwa tygodnie święta.
-Podoba mi się ten pomysł-odparłam jedząc kanapki i popijając kawę.
- To ja jadę do sklepu zrobić zakupy
- Okej
Śniadanie jadłam 15 minut potem wstałam i poszłam do łazienki się ogarnąć. Zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam się w to:

Zeszłam na dół do kuchni spotykając tam Stefana rozpakującego zakupy. Podeszłam do szafki wyjmując worek z krwią. Mimo to że jestem heretykiem to mogę pić krew raz na tydzień. Ale robię to 2 lub 3 razy w tygodniu. Po wypiciu usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na Stefana pytająco.
Wstałam i pokierowałam się w stronę drzwi. Otworzyłam je A w nich ujrzałam Andree.
- Andrea-przytuliłam się.
-Och Emily, nawet nie wiesz jak teskniłam...
-Proszę wejdź-wziełam od niej walizkę i skierowałam ją do środka.
Weszłyśmy do salonu i zastaliśmy tam moich braci.
-Andreo to moi bracia Stefan i Damon, chłopaki to Andrea Shirley.
-Miło mi Panią poznać powiedział Damon.
- Mi również

Przegadałam z panią Shirley cały dzień lecz coś ją trapiło. Podczas kolacji zapytałam.
-Czy wszystko dobrze pani Andreo?
- Tak...nie nie jest. Musimy porozmawiać wszyscy.
- To choćmy do salonu.
Wstaliśmy i poszliśmy do salonu. Ja z braćmi usiadłam na kanapie A pani Andrea na fotelu.
-Więc tak to co usłyszycie może być dla was szokujące.
-W jakim sensie?-zapytał Stefan
- Jestem....waszą....matką-powiedziała
-Że co?-wstałam z miejsca- przecież jesteś czarownica one są śmiertelnikami. A do tego gdybyś była naszą matką to byś już nie żyła.
-Dajcie mi wytłumaczyć, proszę-odparła- więc tak jestem nieśmiertelną czarownicą. Byłam z waszym ojcem, ożeniłam się z nim i kilka miesięcy później urodził się Damon. A kilka lat później wy. Kilka miesięcy po waszym urodzeniu wasz ojciec dowiedził sie o tym że jestem czarownicą. Chciał mnie zabić, ale sprawiłam że zapomnicie o mnie wy i Giuseppe. W moje miejsce dałam kochankę waszego ojca....To była Lilian więc tak wszystko zaczarowałam żeby ona była na moim miejscu i uciekłam. Było mi bardzo ciężko,przed odejściem dałam ci moja brożkę Emily, a wam tą piłkę bejzbolową żebyście mieli jakąś cząstkę mnie przy sobie. Gdy spotkałam ciebie Emily w Nowym Jorku poczułam jakąś więź dopiero kilka lat później uświadomiłam sobie, że jesteś moją córką. Jest mi bardzo przykro że tak się stało.- przetwała po chwili dodała-Jeśli mi nie wierzycie to mogę wam pokazać wspomnienia z tego co się stało.
-Dobrze-powiedzieliśmy.
-Wiec tak Emily podaj mi lewą rękę, Damon lewą a Stefan niech weźmie za ręce Damona i Emily. W ten sposób utworzyły kółko.- powiedziała Andrea.- A teraz zamknijcie oczy.
Zrobiliśmy to co kazała i zobaczyliśmy to..

Mystic Falls 1847 rok

Pov. Andrea
-Pani Andreo, przyszła pani Elizabet na herbatę.- powiedziała jedna ze służby.
-Ciiii...już prawie zasneli- pokazałam na dwie kołyski.- Zawołała byś nianie żeby ich popilnowała kiedy będą spać- uśmiechnęłam się.
-Oczywiście pani.
-A i czy mogła byś powiedzieć pani Elizabet że już zaraz zejdę tylko się przebiorę.
- Nie ma sprawy.
Ucałowałam Stefana i Emily w czoło i wyszłam z pokoju kierując się do mojej sypialni. Postanowiłam że ubiorę się w to:
Zeszłam do salonu widząc moją przyjaciółkę Elizabeth. Znamy się od zawsze i tak jak ja umiała czarować.
-Elizabeth miło Cię widzieć podeszłam i przytuliłam przyjaciółkę.
-Ciebie też kochana. Jak tam twoje bliźniaki rozrabiają?
- Są grzeczne jak aniołki.

Godzinę później
-Rozmawiałaś już z nim o tym.
- Nie jeszcze nie, nawet nie wiem co zrobić...
Rozmawiałam z nią właśnie na temat tego że mój mąż ma romans z Lilian.
-Użyj zaklęcia, możemy nawet teraz. Wyczyścimy mu pamięć i będzie po..
- Jakiego zaklęcia?- wszedł właśnie Giuseppe.- Co to ma znaczyć!!!
- To nie t..
-Jesteś wiedźmą- posłał swój uśmiech- tak coś czułem że coś przede mną ukrywasz.- podszedł do mnie i mnie popchnął. Straciłam przytomność.

-...Nie ma mowy że ta kobieta będzie tu jeszcze, macie ją zabić. Natychmiast!!!!
Usłyszałam jak przez mgłę te słowa. Poczułam że ktoś mnie szturcha za ramię. Otworzyłam oczy i zastałam przerażoną przyjaciółkę.
-Andreo musisz uciekać, oni chcą cienie zabić i mnie też.
- Nie dopuścimy do tego wyszyscimy im wspomnienia i uciekniemy.
-A co z dziećmi ?
-Im też wyczyścimy pamięć- powiedziałam przez łzy.
-Oni tu idą, odciągnę ich uwagę, a ty pożegnań się z dziećmi i wyczyść wszystkim pamięć co ciebie znali.
-A jak ci...
-Nie ma czasu, no już szybko- krzyknęła A ja biegiem pobiegłam do pokoju dzieci.

Otworzyłam drzwi do pokoju mojego najstarszego syna. Ucałowałam to w czoło i poszłam do pokoju moich gdzie spały moje małe dwa aniołki. Przyjrzałam się im. Nie mogę pogodzić się z tym że muszę je opóźnić. Usłyszałam huk. Od razu zaczęłam wymawiać zaklęcie. Gdy je skończyłam wszystko było tak jakbym nie istniała. Pobiegłam to swojego pokoju spakowałam najważniejsze rzeczy i zbiegłam na dół. Otwierając dzwi zamarłam. U podnóża leżała ledwo żywa Elizabeth.
-Eli kochana spokojnie nie zamykaj oczu.
-Andreo na mnie już czas....
- Nie nie możesz zostawić swojej córki.-powiedziałam przez łzy. Córka mojej przyjaciółki była w wieku Emily. Razem liczyliśmy że zostaną one najlepszymi przyjaciółkami.
-Powiedz jej że ją kocham a teraz uciekaj - to były jej ostanie słowa.
-Chciałam zaprzeczyć, ale wypełniłam jej prośbę. Spojrzałam ostatni raz na dom i
odeszłam..

Czasy obecne
Pov. Emily
Otworzyłam oczy czując jak spływają po nich łzy. Spojrzałam na moich braci byli w takim samym stanie jak ja. Wstałam i przytuliłam się do mojej rodzicielki. Mojej prawdziwej mamy
- Ma..mo- zaczęłam płakać w jej ramię. Ona tak samo zareagowała jak ja. Podeszli do nas Damon I Stefan zrobili. Teraz mogliśmy się czuć jak prawdziwa rodzina!

************************************
Kochani zawieszam książkę choć nie mam już pomysłów na dalsze losy bohaterów. Ale mam pomysł na nową książkę i będzie ona o nocnych łowcach. Pojawi ona się niedługo.
Do zobaczenia

Sister Salvatore || Kol Mikaleson Zawieszone Where stories live. Discover now