011. Brat

141 5 0
                                    

~~~

Mogą pojawiać się;

• błędy

• nieporozumienia

• niezrozumienia

Więc, przepraszam!

~~~

Moje serce natychmiast opadło. Nie było mowy, żeby mój brat zabił Wellsa. Nie wierzyłam w to. Stałam tam zmrożona, nie do końca pewna, co robić.

Ani przez sekundę nie wierzyłam, że mój brat brutalnie zabił Wellsa Jahę. Nie brat, którego znałam. Nie ten brat, który zawsze był dla mnie taki miły. Nie brata, który zrobiłby wszystko, by mnie chronić. Nie brata, który zaryzykowałby życie za moje.

John Murphy nie zabił Wellsa; Mocno w to wierzę.

- Ludzie mają prawo wiedzieć. - Słabo usłyszałam głos Clarke. Ale to, co przykuło moją uwagę, to jej wypad z namiotu.

- Nie nie ma mowy. - Poszłam za Clarke z Bellamym, Octavią i Jasperem na ogonie.

Widziałam, jak mój brat mierzył się z jednym dzieckiem, kiedy Clarke podeszła do niego i odepchnęła go. - Ty sukinsynu!

- Jaki masz problem? – Zapytał John.

- Rozpoznajesz to?  – Spytała Clarke, unosząc nóż.

John patrzył teraz na przedmiot w dłoni Clarke. – To mój nóż. Gdzie go znalazłaś? - Sięgnął po nóż, zanim Clarke go cofnęła.

– Tam gdzie go upuściłeś po zabiciu Wellsa. -
Oznajmiła Clarke.

- Clarke, przestań! - Błagałam ją od tyłu, ale to spadło na głuche uszy, gdy dalej szła do Johna.

- Co ja? - John spojrzał na Clarke'a ze zmieszanym wyrazem twarzy. To powiedziało mi, że tego nie zrobił. Mogłam powiedzieć, kiedy kłamał, ale w tym momencie tak nie było. John nie miał pojęcia, co stało się z Wellsem, a ja wiedziałam. Jednak Clarke wydawała się nie zauważać tego, co zrobiłam.

– Clarke, spójrz na jego twarz. Nie wie, co się stało. - Błagałam ją, rozmawiając z boku jej twarzy, gdy nie odrywała surowego spojrzenia od Johna. Człowieku, gdyby wygląd mógł zabić.

Oboje wydawali się mnie ignorować, gdy szli dalej. – Ziemianie zabili Wellsa, nie ja. - John oznajmił formującemu się tłumowi.

- Wiem, co zrobiłeś. - Clarke groziła. – A ty za to zapłacisz.

- Naprawdę? – Zadrwił John – Bellamy, naprawdę wierzysz w to gówno? - Spojrzał teraz na chłopaka, który właśnie tam stał, patrząc, jak to spada, i nic nie robiąc.

Bellamy nic nie powiedział, tylko poruszył się na nogach. Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, niewerbalnie prosząc go o zrobienie czegoś. Potrząsnął tylko głową. Drwiłam z faktu, że nie zamierzał próbować zrobić czegoś, by powstrzymać Clarke.

Clarke i John wracają do tego i słyszę, jak mówi:
- Zagroziłeś mu, że go zabijesz. Wszyscy cię słyszeliśmy. Nienawidziłeś Wellsa.

- Wielu ludzi nienawidziło Wellsa. - John rozumował. – Jego ojciec był kanclerzem, który nas wszystkich zamknął.

- Tak, ale tylko ty wdał się z nim w walkę na noże! - Odparła Clarke.

– Tak, wtedy też go nie zabiłem.

- Próbował też zabić Jaspera. - Dodała Octavia, a w tle Jasper  pomrukiwał zaskoczony.

W tym momencie łajałem w myślach rodzeństwo Blake'ów. Ze wszystkich powinni wiedzieć, dlaczego próbowałam to powstrzymać. Nie chciałam, aby mój brat został ranny, a jedyne inne rodzeństwo, które znałam, nie robiło nic, aby pomóc mi zapewnić bezpieczeństwo mojego brata. Oboje powinni byli wiedzieć, że nie chciałam, żeby coś się stało Johnowi, a jeśli Clarke będzie dalej naciskała... Na pewno zostanie zraniony.

SAVIORS || BELLAMY BLAKE || (PL)Where stories live. Discover now