Rozdział 16

400 22 18
                                    

Siedziałam przy jeziorze na pomoście, mocząc nogi w chłodnej wodzie. Była piąta rano, słońce już wschodziło, a ja wpatrywałam się w spokojną taflę wody. Nie potrafiłam spać ostatnimi czasy, wspomnienia, wszelkie sytuacje z tatą nawiedzały moją głowę, nie dając mi odpocząć choć chwilę. Miałam już tego dość. Musiałam odetchnąć i zapomnieć. To pomału wykańczało mnie od środka.

Każdy kolejny dzień był coraz gorszy. Choć miałam przy sobie Pepper i Morgan, choć codziennie rozmawiałam z Peterem... Nie mogłam zapomnieć o tacie. Był, jaki był, nie zawsze znajdował dla mnie wystarczająco dużo czasu, ale był moim jedynym rodzicem, osobą, którą kochałam bezgranicznie.

Westchnęłam ciężko, przypominając sobie sytuację, kiedy byłam jeszcze mała, kiedy miałam około trzy, cztery lata. Uśmiechnęłam się delikatnie, widząc oczami wyobraźni jego twarz.

Pod nos Tony'ego została podsunięta kolorowanka, którą Stella przed momentem skończyła kolorować. Uśmiechała się szeroko, machając nogami pod stołem i czekając na reakcję swojego taty. Mężczyzna spojrzał wpierw na nią, a później na kartkę.

- Podoba się? - zapytała, nie przestając się uśmiechać. Tony również uśmiechnął się, nie mogąc się przed tym powstrzymać.

- Jest piękny, Skarbie.

- To dla Ciebie, tato. - dodała, zaskakując tym mężczyznę. Co prawda kiedyś podarowała mu laurki na dzień ojca lub jego urodziny, jednak nigdy tak bez okazji. Jego początkowe zaskoczenie natychmiast zastąpiło szczęście.

- Dla mnie? Napewno? - dopytywał, chcąc by jego córka ciut się zmieszała, lecz nic takiego nie nastąpiło. Co lepsze, to on się zmieszał, gdy mała przytaknęła. - Uh... Dziękuję.

- Ale masz go nie wyrzucić, dobrze?

- Schowam to do specjalnej teczki i będę oglądał przed snem. - pogłaskał ją po głowie, na co zrobiła oburzoną minę, gdyż popsuł jej fryzurę. Mężczyzna dźgnął ją w bok, po czym wstał z krzesła, wiedząc, że dziewczynka będzie chciała mu oddać za to, co zrobił. I nie mylił się.

Stella wstała ze swojego miejsca i zaczęła iść w stronę swojego ojca. Ten zaczął się cofać, denerwując tym córkę. Zaczął uciekać, choć nie za szybko, by dziewczynka mogła go dogonić. W końcu była o wiele razy mniejsza niż on. Zaczęła go gonić, aż w końcu mężczyzna zatrzymał się i pozwolił wpaść małej Stelli w swoje ramiona. Wstał z powrotem na równe nogi i z uśmiechem patrzył, jak jego córka łapie jego policzki w swoje małe dłonie. Mimo wszystko widział szeroki uśmiech na jej twarzy, który tylko potęgował ten jego.

- Tatuś Cię kocha, wiesz?

- A ja kocham go.

Brunetka oparła swoje czoło o to ojca i przymknęła oczy, chichocząc cicho.

Pamiętałam, gdy obiecał zachować te wszystkie obrazki, laurki i inne rysunki, które dla niego robiłam. I zachował je. Trzymał w specjalnej teczce, którą kiedyś przez przypadek znalazłam. Nie wyrzucił.

Bo obiecał.

Ale jakkolwiek byłam z tego powodu szczęśliwa, tak samo byłam na niego zła za te wszystkie kłótnie. Z reguły nie lubiłam się z nikim kłócić, nie chciałam robić kwasów, ale Tony Stark wielokrotnie działał mi na nerwy, doprowadzał do szału. Tak samo było i tamtego dnia...

Po tym, jak Tony Stark oznajmił córce pewną ważną decyzję, ona myślała, że się tylko zgrywa, że chce ją tylko nabrać. Ale jego poważna mina uświadomiła Stelli, że to prawda.

Inna niż wszystkie 2Where stories live. Discover now