27. Do twarzy ci w bieli

5.3K 214 3
                                    

Lemon

Reed bardzo mnie zaskoczył. Jeszcze nie wiedziałam w jaki sposób postrzegać naszą relację, bo to przecież dopiero świeża sprawa, ale mimo wszystko starałam się wiele ogarnąć. Nie byłam przyzwyczajona do bycia w stałym związku, on zresztą też nie. Moje jedyne doświadczenie ograniczało się do Gary'ego, więc nie miałam o czym mówić. A teraz Morgan zaprosił mnie na randkę. Tak, dokładnie. Nie spodziewałam się, że w ogóle przyjdzie mu coś takiego do głowy, a jednak bardzo miło mnie zaskoczył. Cholernie miło. A mimo wszystko to tylko dodatkowy stres. Zaczynając od tego, że nie miałam pomysłu na to, w co powinnam się ubrać. Nie wiedziałam gdzie idziemy, więc z jednej strony nie chciałam się zbytnio stroić, a z drugiej nie mogłam iść w dżinsach i zwykłej koszulce. Gdzieś powinnam znaleźć złoty środek, ale wywaliłam całą zawartość szafy, Charliego już dawno zawiozłam do moich rodziców, a teraz łaziłam po mieszkaniu i gadałam sama do siebie. Jak to się leczyło? Jakieś rady? Cholera. Reed nie mógł mi robić takich rzeczy. Nie sądziłam, że jest zwolennikiem randek, i innych tego typu bzdetów.

Bo ja nie miałabym nic przeciwko gdybyśmy cały czas siedzieli u mnie w mieszkaniu. Lub też mógłby mnie zapraszać na swoje treningi czy coś takiego. A tymczasem wymyślił sobie coś takiego. Do tego dał mi znać wczoraj, późnym wieczorem, więc musiałam wszystko bardzo szybko ogarnąć. No i właśnie. Właściwie to mnie nie zaprosił tylko zakomunikował, że wtedy mam być do jego dyspozycji. I nieważne jak źle to zabrzmiało. Nawet nie pomyślałam o tym by się wymówić. Dlatego właśnie teraz tkwiłam w sypialni i patrzyłam na łóżko zawalone ubraniami. Cholernie dużo ubrań. I nagle jak na złość, nic nie wydawało mi się odpowiednio dobre. Szlag by to trafił.

Przez chwilę nawet sobie pomyślałam, że zadzwonię do Reeda by to przełożyć, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu. Musiałam się wziąć w garść, bo- o zgrozo- zostały mi jakieś dwie godziny. A to cholernie mało. Jedyne co udało mi się zrobić to wziąć prysznic, pomalować się i w miarę ogarnąć, upiąć włosy. A teraz przechadzałam się w samej bieliźnie, do tego zaczęłam wysyłać zdjęcia ciuchów Fleur, bo jeśli ktoś miałby mi coś doradzić, to tylko moja najlepsza przyjaciółka. Bo już czuła się lepiej po tym co powiedziała mi tydzień temu. Chodzi mi o sprawę z Leo, o to jak mi się żaliła, że wolałaby jakoś go od siebie odsunąć. Niby mówiła jedno, a tak naprawdę myślała drugie. Za dobrze ją znałam by dać się nabrać na tą bezsensowną gadaninę. Teraz jak miałam z nią gorącą linię, to już byłam w stanie rozpoznać po tonie głosu, że czuła się o wiele lepiej. Może to wino, które wtedy wypiła, dało pozytywny skutek. Wino w większości przypadków pomagało.

Kiedy gadałyśmy, to nie chciałam znowu poruszać tematu Leo. Wiedziałam doskonale, że gdyby coś się jeszcze wydarzyło, coś istotnego, Fleur od razu by mi o tym powiedziała. Między nami jest właśnie tak, nie mamy przed sobą tajemnic. Może parę razy mi się zdarzyło nie powiedzieć jej czegoś od razu, ale tak czy siak, prędzej czy później to wypływało. I ona również mówiła mi wszystko, o czym świadczy choćby to, że zadzwoniła do mnie kiedy czuła się... jakby była w totalnej rozsypce. Albo inaczej. Uważała, że wszystko miała pod kontrolą i wiedziała czego chciała, ale to ja zauważyłam tą rozsypkę, której Fleur nie chciała zobaczyć. I właśnie teraz to ja potrzebowałam pomocy przyjaciółki i mogłam na nią liczyć. Zawsze kiedy to było konieczne. Byłam wdzięczna za to, że miałam kogoś takiego jak Fleur. Wspierała mnie zawsze. Do tego dobrze jest mieć znajomą prawniczkę, gdybym kiedyś miała problemy z prawem. Nie żebym planowała, ale tak po prostu... myślałam przyszłościowo. Takie tam gdybanie.

Ale teraz powinnam się skupić na tym co na chwilę obecną należało uznać za najważniejsze. Ubranie się i bycie w pełni gotową na tą cholerną randkę. Musiałam się jakoś prezentować przed Reedem. I tak w końcu, z pomocą Fleur, udało mi się wybrać. Byłyśmy zgodne co do białej sukienki przed kolano, dość obcisłej. Dostałam ją na urodziny od najstarszej siostry, miałam na sobie tylko raz. Może dzisiaj był właśnie jej dzień.

Fighter#1: ReedWhere stories live. Discover now