21. Tak bez pożegnania?

4.6K 226 7
                                    

Reed

Powinienem w ogóle nie brać czegoś takiego pod uwagę. Powinienem nie myśleć o seksie z Lemon, a już na pewno nie powinienem wcielać tego w życie. A jednak się stało. Bardzo niedawno, a dzisiaj wieczorem wyjeżdżaliśmy. Od tej kolacji jej nie widziałem. Powiem szczerze, bo szczerość jest na wagę złota. Ukrywałem się. Chowałem po kątach, właściwie nie wyściubiałem nosa za próg mieszkania. Lemon nie wiedziała gdzie mieszkamy, a jeśli nie wychodziłem, nie odwiedzałem cukierni, którą prowadziła, to prawdopodobieństwo, że się spotkamy wynosiło okrągłe zero. Dlatego zachowywałem się jak dziecko. Albo jak nastolatek, który zamierzał się wycofać, ponieważ coś poczuł. A to miał być tylko seks. Jednak powinienem także wiedzieć, że przywiązałem się do tej dziewczyny dużo wcześniej. Pewnie już od naszego pierwszego spotkania. Teraz do mnie dotarło, że seks wiele skomplikował. I mogłem się tego spodziewać. Potem nigdy nie jest łatwiej, chyba, że dwoje ludzi jest w związku, lub nic dla siebie nie znaczą, nie znają nawet swoich imion. A ja i Lemon się znamy, do tego nie można nas określić mianem pary, więc to mnie kurwa frustrowało. Sam to zainicjowałem, tak, naprawdę. Gdybym wcześniej pomyślał, a dopiero potem zrobił, inaczej by się ułożyło.

A wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? Teraz autentycznie za nią tęskniłem. Za nią i za Charliem. A nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało. Może rzeczywiście jest kompletnie inna od reszty kobiet jakie zwykle kręciły się wokół mnie. To nie żadna napalona fanka, ale laska, która nie wiedziała z kim ma do czynienia, dopóki nie dostała tego czarno na białym. I właśnie to mi się w niej spodobało. A może także to, jak się przy niej poczułem. Jakby coś poza boksem zaczęło mieć dla mnie znaczenie. Do tej pory mój świat kręcił się wokół dwóch istotnych spraw. Po pierwsze to czym zajmowałem się zawodowo, oczywiście, a po drugie to moja mama. A teraz czułem się rozdarty także z powodu Lemon. Pomiędzy tym co racjonalne a tym czego tak naprawdę bym chciał. Bo racjonalność i moje osobiste pragnienia nie szły ze sobą w parze. Chciałem mieć Lemon, ale doskonale wiedziałem, że nigdy bym nie mógł jej prosić by na mnie czekała, tęskniła, za każdym razem gdy będę wyjeżdżał. A będę, bardzo często. Do tego na minimum kilka miesięcy. A to nie jest zdrowe. Można by było to podciągnąć pod związek na odległość.

Dlatego chyba lepiej niczego nie próbować. Nie wiem czy Lemon postrzegałaby nas jako coś więcej niż szybki seks, raz na jakiś czas. A ja... sam już nie wiem. Teraz trochę się gubiłem. Niby wiedziałem, czego tak naprawdę bym chciał, ale potem używałem tej pieprzonej racjonalności i starałem się zapomnieć. Bo w obliczu tego jak sprawa wyglądała, to czego ja chciałem, nie miało żadnego znaczenia. Teraz myślałem tylko o Lemon i o jej synu. Nasza relacja nie mogła wyjść na wyższy poziom, bo prędzej czy później bardzo bym ją zranił. Może już to zrobiłem, kiedy tak wybiegłem z jej mieszkania po tym jak... no wiadomo do czego doszło.

Wtedy poczułem się jakby zabrakło mi powietrza. Tak, zacząłem się dusić. Potrzebowałem wytchnienia, ale dlaczego? Bo zaczynałem za dużo czuć. Nie, nie za dużo. To, że zaczynałem COKOLWIEK czuć, to już było zbyt wiele. Musiałem odsapnąć, musiałem w samotności się nad tym zastanowić. Prawdą jest jedno. Mam trzydzieści jeden lat, a przy nikim nie czułem się tak jak przy Lemon. I to mnie zabija, wykańcza emocjonalnie, a do tego nasz seks, który był wybuchowy, niesamowity, taki o którym nie da się zapomnieć. Nigdy. A nawet jeśli to by było możliwe, nie chciałbym zapomnieć. Nie zapomniałbym też o Lemon, i po cichu- bardzo po cichu- liczyłem, że ona również o mnie nie zapomni. Że nie będzie w stanie, bo między nami coś jest. Coś, z czym nie umiem sobie poradzić, i nie sądzę bym kiedykolwiek był w stanie. To przez nią, ona mnie zabijała. Nawet nie zdawałem sobie sprawy co ze mną zrobiła, jak wpłynęła na mój dotychczasowy światopogląd, którego nikt jeszcze nie złamał. A Lemon? Prawie przełamywała lody. A mi się to z jednej strony podobało, lecz z drugiej- tej która nadal trzymała się racjonalności- byłem cholernie przerażony.

Fighter#1: ReedWhere stories live. Discover now