11. Przecież to seks sam w sobie

5.4K 243 18
                                    

Lemon

Fleur Nelson, nie tylko moja najlepsza, ale także partnerka w zbrodni, odkąd tylko sięgałam pamięcią, właśnie przekroczyła próg cukierni. Wyglądała tak jak zwykle. Cholernie elegancko i nienagannie. Podczas gdy u mnie niemal na wszystkich ubraniach można było dostrzec ślady mąki, jakiś lukier, znaleźć torebki po cukrze w kieszeniach, do wyglądu tej kobiety nie dało się przyczepić. W końcu miałam przed sobą najlepszą prawniczkę, jaka stąpała po tej ziemi, i wcale nie zamierzałam jej słodzić. Tylko stwierdzałam oczywisty fakt. Obecnie ubrała białą koszulę, którą wsunęła do popielatych, idealnie wyprasowanych, garniturowych spodni. Na ramiona zarzuciła ciemną marynarkę. Czarne włosy związała w zgrabnego koka, co dodawało jej nie tylko profesjonalizmu, ale również należytej powagi. Bardzo się różniłyśmy, ale jednak nikt nie był w stanie ingerować w naszą przyjaźń. Nawet jeśli przypominałyśmy ogień i wodę, to jednak potrafiłyśmy się bardzo dobrze dogadać. Kiedyś wszystko robiłyśmy razem, a teraz, odkąd obie byłyśmy ciut zajęte, trochę się od siebie odcięłyśmy. Dlatego bardzo się ucieszyłam, że Fleur znalazła dla mnie czas, ponieważ ja pewnie nie dałabym rady do niej podskoczyć, nieważne jak bardzo bym się postarała wyrwać.

Wyszłam zza lady, w czasie gdy Amy i Nancy obsługiwały klientów. Fleur od razu mnie zauważyła, a na jej usta wpłynął ledwo zauważalny uśmieszek. Dopiero teraz dostrzegłam beżową szminkę, która idealnie uwydatniła wargi kobiety. Objęła mnie mocno, a ja oddałam uścisk najlepiej jak potrafiłam. Ładnie pachniała, drogimi perfumami. Należała do rodziny, która miała pieniądze, i choć państwo Nelson lubili się tym szczycić, to ich jedyna córka wcale tak nie była. Pokaźne fundusze nie stanowiły dla niej kwestii pierwszorzędnej.

- Kawa i ciastko?- zapytałam na wstępie.

- Tak, tak, tak.- potaknęła gwałtownie, po czym spojrzała na mnie w zamyśleniu.- Zaskocz mnie. Sama nie wiem na co mam ochotę, ale potrzebuję cukru. A do kawy dodaj łyżeczkę cynamonu.

- Już się robi. Możesz usiąść przy którymś z tamtych stolików.- wskazałam jej odpowiednie miejsce, na co od razu przystała.- Zaraz do ciebie przyjdę.

- Super.

Odwróciła się na pięcie, a jej krokom towarzyszyło głuche postukiwanie obcasów o białe płytki. Miałam wrażenie, że znowu była jakaś przybita, lecz starała się to zgrabnie maskować. Nigdy nie naciskałam, ponieważ to i owo wiedziałam o życiu przyjaciółki. A na ten moment nie chciałam się w nic zagłębiać, kiedy Fleur ewidentnie nie zamierzała się zwierzać. Już samo to, że miała czas tu teraz przyjść, a rodzice nie kazali córce zjawić się wcześniej w pracy, był dla mnie szokujący.

Przygotowałam karmelowe latte z cynamonem, które Fleur wręcz ubóstwiała. Do tego dałam ciasteczka z pieczonym jabłkiem, opatentowane stosunkowo niedawno, a już świetnie się sprzedające.

Potem ruszyłam do przyjaciółki. Lawirowałam między ludźmi, którzy właśnie wchodzili do cukierni, uśmiechałam się do nich przyjaźnie. Z reguły mój lokal miał powodzenie, więc ruch był duży, ale zważywszy na wczesną godzinę, nie spodziewałam się aż tylu osób. Większość musiała być przed pracą, bądź tez nie mogła spać. Zupełnie jak ja, kiedy mnie podkusiło by tak wcześnie otwierać. A to przez to, że od pięciu lat miałam dziecko, które, powiedzmy sobie szczerze, uwielbiało wstawać w nocy, nigdy mu się to nie zmieniło. Nadal nie pozwalał mi spać, już od dnia, w którym skończył cztery miesiące. Charlie zawsze mnie budził płaczem, teraz głównie przez te koszmary, ale wcześniej to było naturalne jak to u większości dzieci, a teraz już mi tak zostało, że wstawałam bladym świtem. Odkąd mieliśmy tak wielu klientów to wcześniejsze otwarcie nawet ułatwiało sprawę.

Fighter#1: ReedOù les histoires vivent. Découvrez maintenant