Reed
- Przepraszam bardzo, co ty zrobiłeś?
Leo uchylił powieki. Wyrwaliśmy się z rana na siłownię. Brooks ładował w worek, ale mimo to słuchał mnie i chyba był bardzo zaskoczony. Rafe siedział na macie, opierał się o liny. On chyba był trochę zły, a ja nie wiedziałem w czym rzecz. Nie zrobiłem nic złego, chyba jednak trochę przesadzali.
- To tylko kolacja. Będzie tam jej syn, więc to nie randka. Chciała mi podziękować, no to jej pozwoliłem. Nie mogę się wykręcić. Przecież to dzisiaj. Pójdę, zjem, chwilę porozmawiamy, a potem wrócę. Nie ma tam żadnego podtekstu, więc nie wiem jaki widzicie problem.- wywróciłem oczami. Robili z igły widły, naprawdę.
Odgarnąłem mokre włosy z twarzy. Pot spływał mi po karku i moczył koszulkę. Sięgnąłem po butelkę z wodą, odkręciłem i pociągnąłem spory łyk. Oddech miałem ciężki, urywany. Myślałem o Lemon. Z małymi przerwami. Skupiałem się na treningu, ale ona co jakiś czas przejmowała kontrolę nad moimi myślami. Od dłuższego czasu tak miałem.
- Przywiązujesz się, stary.- wymruczał Rafe. Nie musiał mi mówić o rzeczach, nad którymi już dawno nie panowałem. Jednak to nie zmieniało faktu, że zamierzałem zapierać się jak najdłużej.
- Wcale nie. Ja po prostu... ona wydaje się inna. A w tym całym chaosie, który mnie otacza, taka inność jest potrzebna. Rozumiecie mnie?
- Nie do końca, i nie zamierzamy ci wydawać poleceń, mówić co masz robić, ale bądź ostrożny. Przecież nie chcesz zrobić jej krzywdy, prawda?
- Więcej wiary, panowie.- pokręciłem głową.- Przy niej jestem w stanie nad sobą panować. Już od dawna nie widzieliście tej gorszej strony mnie, i raczej prędko się nie pojawi. Nigdy nie skrzywdziłem kobiety, to się nie zmieni. Dobrze o tym wiecie. Poza tym odciąłem ring od tego co dzieje się poza nim. To dwie różne kwestie, serio.
- Skoro tak twierdzisz, to w porządku.- Leo wzruszył ramionami.- Mimo wszystko postępuj rozważnie. Chyba nigdy ci nie odbiło tak na punkcie żadnej laski, ale jednak... ostrożność to nie jest twoja mocna strona. To pierwsza sytuacja takiego kalibru. W ogóle sam fakt, że się kimś w jakikolwiek głębszy sposób zainteresowałeś, już zaczął budzić moje wątpliwości.
- Chwila moment.- westchnąłem ciężko, przesunąłem palcami po włosach.- Wcale mi nie odbiło na punkcie Lemon. Może interesowanie się nią... w pewien sposób owszem, z tym mógłbym się zgodzić, ale na pewno nie zwariowałem.
Chwilę patrzyli na mnie z wymownymi wyrazami twarzy. Nic nie mówili, nie musieli. Teraz komunikowali się ze sobą bez wykorzystywania słów, a i do mnie z pełną mocą docierał ten niemy przekaz.
- A jej dzieciak?- zapytał po chwili Rafe.
- Co z nim?
Teraz ja podszedłem do worka i zacząłem w niego ładować. Leo stanął po drugiej stronie i go przytrzymywał. Rafe rozciągał się w kącie ringu.
- To ja się pytam. Chyba go polubiłeś, mylę się?
- Jest w porządku, jak to dziecko. To tylko niegroźny pięciolatek, który interesuje się boksem, jestem jego idolem.- uderzyłem mocniej, sprawniej.- Staram się być dla niego miły, nawet nie muszę za bardzo, ponieważ to przychodzi zaskakująco naturalnie. To w końcu syn Lemon.
- Nagle zaczęło cię ciągnąć do zabawy z dziećmi?- Leo głośno się zaśmiał.- To nie jesteś ty, stary.
- Nigdy nie miałem okazji długo przebywać w towarzystwie dziecka. Może nie nadawałbym się na ojca, ale cudze dziecko to już inna sprawa. On mnie po prostu podziwia, a ja staram się być miły i pomocny.
YOU ARE READING
Fighter#1: Reed
RomanceReed Dragon Morgan na forum publicznym jest uznawany za pierwszorzędnego dupka. To bokser, mistrz, który tak naprawdę ma dwa oblicza. Trzeba go dobrze poznać by wiedzieć, że niekiedy jest potulny, ale nie zawsze traktuje ludzi dobrze. Dopóki nie poc...