15. Jesteś moją bolesną przeszłością

4.8K 221 5
                                    

Lemon

Już od pewnego momentu nie umiałam skupić się na pracy. A dlaczego? To proste. Czułam się fatalnie tylko z powodu jednej, głupiej wiadomości. Nie chodziło o samą treść, ale raczej o osobę, która mi tą wiadomość wysłała. Nie sądziłam, że kiedykolwiek zobaczę to imię na wyświetlaczu. Właściwie w ogóle się ze sobą nie komunikowaliśmy. Po tym jak dotarło do mnie, że Charlie jednak go nie interesował, to nie miałam powodów by zasypywać go informacjami o synu. Miał ludzi od przysyłania nietrafionych prezentów, a alimenty wpływały na moje konto co miesiąc. Akurat w tej kwestii Gary był bardzo skrupulatny. Nie musiałam go pospieszać, ponieważ pieniądze które miał obowiązek łożyć na syna, znajdowały się u mnie o wyznaczonej porze.

Dlatego już od dawna z nim nie rozmawiałam, nawet o to nie zabiegałam. Zawsze wiedziałam kiedy przyjeżdżał do Vegas (co raczej często się nie zdarzało), ale głównie dowiadywałam się tego od Fleur, która wiedziała o bardzo wielu rzeczach. Cały czas starałam się unikać Gary'ego, nawet o nim nie myśleć, bo to jedynie przywoływało przykre wspomnienia, coś o czym z całych sił starałam się zapomnieć.

A kiedy dzisiaj rano wstałam z łóżka obudzona przez budzik i starałam się go wyłączyć, zobaczyłam ikonkę koperty na wyświetlaczu. Jeszcze nie byłam do końca przytomna, więc na początku pomyślałam, że tylko mi się przywidziało. Jednak nic podobnego. Kilka razy czytałam treść, potem przecierałam oczy, no i finalnie przeczytałam jeszcze z pięć razy, zanim to naprawdę do mnie dotarło.

Gary: Wpadnę popołudniu do cukierni. Musimy pogadać.

Na pierwszy plan wysuwały się moje przemyślenia, które dotyczyły tego, skąd Gary w ogóle wiedział o mojej cukierni. Przecież ja mu nie powiedziałam, a nasz znikomy kontakt tego nie ułatwiał. Jednak już wolałam w to nie wnikać. Nawet sobie nie pomyślałam, że mógłby się nami zainteresować. To ostatnie co wpadłoby mi do głowy. Trzeba było znać tego mężczyznę tak dobrze jak ja go znałam, by wiedzieć, że nie przesadzałam.

Teraz ciągle oglądałam się za siebie i nie mogłam skupić na pracy. W końcu na jakiś czas zaszyłam się w kuchni, i gdy piekłam, jakoś przestawałam myśleć o złych rzeczach. Nic mu nie odpisałam. Nawet nie zabroniłam mu przyjeżdżać. A powinnam była to zrobić od razu, kiedy tylko zobaczyłam, iż odważył się do mnie coś napisać. A jednak pozostawiłam to bez odzewu. Nawet emotki kupy mu nie wysłałam, a zdecydowanie na nią zasługiwał.

Charlie na szczęście był w przedszkolu skąd miała go jak zwykle odebrać moja mama, więc dzięki temu Gary raczej nie miałby okazji spotkać się z synem. On tego nie chciał, a mi też nie zależało by pakował się w markowych butach do życia mojego pięcioletniego syna. Teraz na to za późno. Gdyby od razu z nami został, wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej, a ja nadal bym go kochała. Tymczasem czułam wyłącznie nienawiść oraz obrzydzenie. I to już nigdy nie ulegnie zmianie. Teraz zaczęłam dużo myśleć o dniu w którym się poznaliśmy. Kiedy jeszcze wydawał mi się wspaniałym facetem.

Pracowałam w wykwintnej restauracji na pół etatu. Standardy były dobre, wypłata także niczego sobie. Nie miałam na co narzekać, a potrzebowałam gdzieś się zaczepić. Ostatnio brakowało mi pieniędzy, wydatki były spore, a źle się czułam z myślą, że musiałabym stale prosić rodziców o pieniądze. Wolałam sama trochę zarobić. Osoby, które się tutaj pojawiały miały kasy jak lodu. Przychodzili, zamawiali najdroższe potrawy, a potem co najmniej godzinę jedli, popijając wytrawnym winem. Niestety większość traktowała obsługę z góry, jakby byli od nas lepsi. Mimo wszystko przełykałam przekleństwa, które cisnęły mi się na usta, wymuszałam uśmiech, a potem ze spokojem przyjmowałam zamówienia i zanosiłam potrawy. Tego ode mnie wymagano, więc musiałam się dostosować.

Fighter#1: ReedWhere stories live. Discover now