08 - wszechświat [catradora]

72 11 9
                                    

— Hej, Adora, mogłabyś mi powiedzieć, gdzie idziemy? — zapytała cicho dziewczyna

Ops! Esta imagem não segue as nossas directrizes de conteúdo. Para continuares a publicar, por favor, remova-a ou carrega uma imagem diferente.

— Hej, Adora, mogłabyś mi powiedzieć, gdzie idziemy? — zapytała cicho dziewczyna.

      Adora przewiązała jej oczy czerwoną wstążką i prowadziła zamkowym korytarzem. Wszystko w pałacu zostało ozdobione czerwono zielonymi dekoracjami, światełkami, błyszczącymi łańcuchami i milionem różnokształtnych bombek.

— Nie, to niespodzianka — odparła Adora, szczerząc zęby w uśmiechu.

      Catra westchnęła zrezygnowana, ale bez cienia protestu zgodziła się na dalsze prowadzenie jej przez kolejne części królestwa. W końcu zatrzymały się przed jednymi z drzwi i Adora złapała za klamkę, otwierając je. Weszły do środka, a wejście zamknęło się za nimi z cichym kliknięciem.

— Okej, odsłoń oczy — powiedziała Adora przy jej uchu, kładąc dłonie na jej ramionach.

      Catra powoli rozwiązała wstążkę i zamrugała oczami, próbując wyostrzyć wzrok. Znajdowały się w ich wspólnym pokoju, ale wyglądał on inaczej niż zwykle. Wokół panował półmrok rozświetlony przez nitki kolorowych światełek, które iskrzyły się na suficie, przy łóżku i na choince, jaka została ustawiona pod oknem. Średniej wielkości drzewko zostało przepięknie udekorowane rubinem i złotem, a jego żywość roznosiła po wnętrzu świerkowy zapach, przetknięty aromatem cynamonowych gałązek i pomarańczowej świecy, która błyszczała słabym ogniem przy łóżku. Za oknem panowały ciemności, jednak środek pomieszczenia był klimatycznie jasny i pięknie pachnący grudniem.

— Podoba ci się? — zapytała Adora, kładąc podbródek na prawym ramieniu dziewczyny.

      Catra pierwszy raz doświadczała świąt — ciepła kominka, grudniowego spokoju i przytulnej atmosfery, ozdobionych choinek, grudniowych zabaw na śniegu. To wszystko było takie nowe, takie dobre, że momentami sama nie wiedziała, co powinna o tym myśleć. W Hordzie było jakoś łatwiej — wiedziała, że musi ciężko trenować, walczyć o swoje, być wroga, dbać przede wszystkim o siebie. A tutaj... Tutaj ludzie byli dla siebie mili tak po prostu, gromadzili ciepło i kochane słowa, wspierali się wspólnie. To było jak sen, jak otulające marzenie i czasami Catra bała się, że, gdy tylko się przywiąże, znów wszystko straci.

— Jest pięknie — przyznała zduszonym głosem.

      Adora uśmiechnęła się i cmoknęła dziewczynę w policzek.

— A to nie koniec! Mam coś dla ciebie — powiedziała, podchodząc do biurka i sięgając z niego pudełko przełożone ozdobnym papierem.

      Catra złapała za pudełko i spojrzała zadziornie na Adorę.

— Czyżby jakiś seksowny strój śnieżynki? — zapytała cicho i musnęła wargami jej usta.

— Nie, ale blisko — odparła i otworzyła pudełko. — Rogi renifera z dzwoneczkami!

— Ym... Och, wow, dzięki — powiedziała nieco zmieszana Catra.

      Adora włożyła jej opaskę na głowę i założyła kosmyk miękkich włosów za ucho, po czym pogłaskała ją w karmelowy policzek.

— Pięknie wyglądasz — szepnęła, a jej usta rozpłynęły się w uroczym uśmiechu.

      Catra zarumieniła się lekko, ale nie spuściła wzroku z błękitnych oczu swojej dziewczyny. W świetle lampek błyszczały jeszcze urokliwiej niż zawsze, przypominając ocean rozświetlony blaskiem latarni morskiej. Była taka zakochana, że aż ścisnęło jej się serce.

— Mogłaś powiedzieć, że coś przygotowujesz — mruknęła z grymasem. — Głupio mi, że ja nic dla ciebie nie mam.

      Adora wywróciła oczami i pocałowała ją w nos.

— Daj spokój, moje marzenie świąteczne już się spełniło.

      Adora złapała ją delikatnie za policzki i pocałowała czule, jakby chciała tym pocałunkiem wynagrodzić jej ten cały czas, gdy były od siebie oddalone. Dzwoneczki na głowie Catry rozbrzmiały cichym dźwiękiem, gdy pochyliła się, by pogłębić pieszczotę. Dłonie wsunęła w złote kosmyki dziewczyny, rozplątując jej kucyk, żeby móc rozczesywać pasemka w swoich palcach. Jej włosy były miękkie i pachniały jabłkiem w karmelu. Gdy odsunęły się od siebie na dosłownie kilka cali, Catra uśmiechnęła się do niej i miękkim głosem zapytała:

— A jakie to było życzenie?

— Mieć cię przy sobie, Catra — odpowiedziała ku zdumieniu dziewczyny. — Móc budzić się przy tobie, gładzić delikatnie twoje ramię, rozmawiać do rana, jakbyśmy nie miały żadnych obowiązków. Aby zawsze być przy tobie, gdy będziesz tego potrzebowała, przytulać cię w ciągu dnia i całować w ciemności, złapać za rękę i słuchać szeptanych przez ciebie słów z uśmiechem. Żebyś odwzajemniła to, co czułam od dawna i żebyśmy już nigdy się od siebie nie oddaliły.

      Catra zamrugała oczami, które powoli zaszły łzawą mgiełką i bez słowa znów złączyła ich usta.

      Za oknem blada noc poprzetykana była gwiazdami, a w pokoju blask światełek łączył się z grudniowym zapachem wieczoru. Było ciepło, kołysał ich spokój i całe morze miłości, które gromadziło im się pod palcami, gdy z czułością gładziły swoje policzki, chcąc być wciąż coraz bliżej siebie. Złączone oddechy, miękkie, błyszczące spojrzenia posyłane spod parasola rzęs zmrużonych powiek. Wszystko było tak piękne i proste.

— Czasami — zaczęła Catra, patrząc jej w oczy. — Myślę, że tu nie pasuje, że nigdy nie będę pasować. Ale wtedy zawsze spoglądam na ciebie, a ty posyłasz mi najcudowniejsze spojrzenie i czuję się taka kochana... Taka szczęśliwa. Naprawdę, bardzo szczęśliwa — powiedziała delikatnie, jakby lekko niepewnie, speszona.

— Myślę, że wszechświat złączył nas nie bez powodu — odparła Adora.

— Tak sądzisz? Że złączył nas wszechświat?

      Adora uśmiechnęła się lekko, słysząc to pytanie. Złożyła na jej ustach jeszcze jeden krótki pocałunek.

— Tak. A on nigdy się nie myli.

      Catra czasami miała wrażenie, że nawet cały ocean nie byłby w stanie pomieścić jej miłości, która, jak słodki miód i cynamon, osiadła w kąciku jej uśmiechniętych ust.

O smaku piernika | multifandomOnde as histórias ganham vida. Descobre agora