𝟎𝟕 | ❝𝐀𝐌𝐀𝐙𝐎𝐍 𝐌𝐄, 𝐁𝐈𝐓𝐂𝐇𝐄𝐒❞

672 42 11
                                    

— Druig! Czekaj! Zaczekaj! — Skadi, zaczęła nawoływać za szatynem, kiedy tylko miała go w zasięgu wzroku. Na szczęście, jej krzyki na coś się zdały, a mężczyzna, słysząc brunetkę, zatrzymał się w miejscu, prędko odwracając w jej kierunku. Jakimś cudem, udało jej się do niego dobiec i niemal natychmiast, zaczęła ciężej oddychać, podpierając się o kolana. — Ja... rozmowa... daj mi chwilę. — stęknęła, unosząc palec wskazujący do góry.

— Co ci się stało? Wszystko w porządku? — mimo przebytej chwilę wcześniej rozmowy i dosyć zepsutego humoru, w jakim Druig wyszedł z kaplicy, wciąż, zaśmiał się, widząc Skadi.

— Tak, tak. Tylko ten ukrop mnie wykańcza. Za długo siedziałam w lodzie i teraz mi wychodzi. Definitywnie, nie jestem fanką upałów. — stwierdziła, stając do pionu. Złapała się za biodra i mrużąc jedno oko, spojrzała w kierunku szatyna, starając się unormować oddech.

— Zauważyłem to, już jakiś czas temu. — odrzekł, wystawiając ramię w kierunku Skadi, które też ona, prędko przyjęła. Tym samym, oboje, wolnym krokiem, ruszyli na przechadzkę, po dzikim lesie Amazonii.

— Żarty żartami, ale lepiej powiedz mi, jak się czujesz? — i brunetka, dosyć szybko zmieniła temat. — Taki napływ nowych informacji, w tak krótkim czasie. Pewnie musi to być dla ciebie ogromny szok.

— Nie tak spory, jak się tego spodziewałem. Jakiś czas temu, zacząłem już coś podejrzewać. Całe to zamieszanie, że nie możemy ingerować w życie ludzi, bo to im jedynie bardziej zaszkodzi. I cała ta szopka, że po wybiciu Dewiantów, będziemy mogli wrócić na Olympię. Jak widać, nic z tego nie wyszło i tak naprawdę, czyniliśmy zło, z myślą, że może jednak robimy coś dobrze. — westchnął, spoglądając przed siebie. Zaczął podziwiać, otaczającą ich naturę i mimo zaistniałych okoliczności, wciąż miał ten spokojny wyraz twarz, który jednocześnie, emanował skupieniem.

— Ale ty, przynajmniej zrobiłeś coś dobrego. Uchroniłeś tysiące ludzi, od niepotrzebnego cierpienia. Dałeś im szansę, na lepsze życie.

— Niby tak. Ale na chwilę obecną, jedyne co jest dla mnie najważniejsze to fakt, że w końcu przy mnie jesteś. Brakowało mi cię, przez te wszystkie lata, moja piękna. Nie było dnia, ani nocy, tygodnia, czy godziny, w której bym o tobie nie myślał. Dlatego, jestem wdzięczny, że dostaliśmy szansę by ponownie się zobaczyć, chociażby w obliczu niewątpliwego końca. — odrzekł, zatrzymując się w miejscu. Złapał dłonie kobiety w swoje, po czym złożył na jej knykciach krótki pocałunek, nie przerywając z nią kontaktu wzrokowego. — Każda sekunda w twoim towarzystwie, jest na wagę złota. I nie chciałbym utracić żadnej z nich. — dodał i mimo wszystko, łzy zaczęły potokiem spływać po jej policzkach. — Wszystko w porządku? Powiedziałem coś nie tak? — szatyn zaniepokojony, wręcz natychmiast zadał to pytanie, prędko łapiąc twarz Skadi w swoje dłonie, kciukami, przejeżdżając po jej policzkach. — Co się dzieje, ukochana?

— Druig, tak bardzo cię przepraszam. — szepnęła, zagryzając dolną wargę na tyle mocno, że poczuła metaliczny posmak krwi na języku.

— Ale za co? Skadi, nie masz mnie za co...

— Że kazałam ci wymazać moje wspomnienia. To jedna z najgłupszych decyzji, jaką kiedykolwiek podjęłam. Tak bardzo cię przepraszam, że wtedy od ciebie odeszłam.

— Ale o czym ty mówisz? Przecież to nie ja wymazałem ci wspomnienia. — mężczyzna, wydawał się niezwykle zdziwiony jej słowami, choć Skadi, była prawdopodobnie, jeszcze bardziej skołowana niż on.

— Nie? To co się wtedy stało?

— Zanim zdołałem to zrobić, ty odeszłaś. Zostawiłaś mi jedynie list, że musisz coś załatwić. To był ostatni znak, jaki wtedy od ciebie dostałem. Przez stulecia, milczałaś, aż w końcu, kilka miesięcy temu, nadeszło trzęsienie ziemi. Krótko potem, byłem w stanie usłyszeć twoje myśli. Rozpaczliwe nawoływania o pomoc, na które nie byłem w stanie odpowiedzieć. Nie wiedziałem gdzie cię szukać, dlatego zostawiałem ci pojedyncze wiadomości. Nie wiem, kto ci to zrobił, ale byłaś w krytycznym stanie. — Druig, wszystko jej wyjaśnił i z każdym, kolejnym wypowiedzianym przez niego słowem, Skadi coraz to szerzej, otwierała oczy.

𝗺𝘆 𝘁𝗲𝗮𝗿𝘀 𝗿𝗶𝗰𝗼𝗰𝗵𝗲𝘁        𝗗𝗥𝗨𝗜𝗚 ✓जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें