29. Nie zaczynaj czegoś, czego nie umiesz skończyć.

Start from the beginning
                                    

Wyglądała bosko. Zawsze tak wyglądała.

— Poprosił mnie o pomoc — zaznaczyłam. — Nie będziemy robić nic niemoralnego. Jesteśmy przyjaciółmi, do diabła.

Parsknęła cynicznym śmiechem. Próbę odezwania się przerwał jej odgłos silnika. Czarny Mercedes zbliżał się w naszym kierunku w powolnym tempie. Przyjaciółka wyszczerzyła się z podniecenia, a wręcz zagwizdała z podziwem na widok znajomego samochodu. Szturchnęłam ją łokciem w bok, za co skarciła mnie zabijającym spojrzeniem. Nie minęła chwila, a sportowe auto zaparkowało przy krawężniku, tuż obok nas. Szyba po stronie pasażera zaczęła zjeżdżać w dół, a ja przechyliłam głowę, zerkając na Crystal.

— Kryj mnie. Jeśli ktoś się dowie, będzie po mnie. — Wykonałam palcem wskazującym ostrzegawczy ruch, a blondyna skinęła twierdząco głową. Złożyła przelotnego całusa na moim poliku i popchnęła mnie w kierunku samochodu. Złapałam za klamkę i ostatni raz przed wejściem do środka, odwróciłam się w jej stronę. — Nikomu ani słowa. Nikomu.

Miałam wrażenie, że kompletnie mnie zignorowała, bo podczas mojego monologu już wypatrywała Ethana przez uchylone okno. Gdy zapinałam pasy, machała do niego cwanie i wymieniali się porozumiewawczymi uśmieszkami.

— Nie każ mi obijać ci mordy  — zaszczebiotała i zaczepnie mrugnęła okiem. Jeśli chciała zabrzmieć groźnie, nie udało jej się to.

— Tak jest, szefowo. Będę grzeczny jak ta tutaj — odpowiedział Ethan, wskazując na mnie ruchem głowy. Nachylał się nad moim ciałem, by być bliżej okna i ucieszonej Torres.

— W takim razie ci nie ufam — zaśmiała się, zupełnie ignorując moją obecność. Chciałam przypomnieć, że wciąż tu byłam i wszystko słyszałam, ale wyprzedziła mnie. — Nie szalejcie za bardzo!

Z tymi słowami puściła nam oczko i jakby nigdy nic zwinnym krokiem zaczęła maszerować w stronę szkoły, która znajdowała się za zakrętem. Westchnęłam z niedowierzaniem i spuściłam wzrok na swoje nogi okryte w szerokie jeansy z dziurami na kolanach. Ethan uśmiechnął się nonszalancko i odpalił silnik. Odjeżdżaliśmy spod szkoły jeszcze zanim zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję.

Z radia dobiegała jedna z piosenek Shawna Mendesa, więc automatycznie nachyliłam się nad urządzeniem i położyłam palce na pokrętle, zwiększając głośność. Czułam na sobie cwane spojrzenie kierowcy, zarówno gdy to robiłam jak i w chwili, w której opadłam plecami na oparcie siedzenia. Wystukiwałam paznokciami rytm utworu. Nie mogłam nic poradzić na to, że uwielbiałam tego wokalistę.

Ku mojemu  zaskoczeniu, Ethan znał tekst i nie krępował się, aby go nucić. Nie posądziłabym go o słuchanie takiej muzyki. Znał twórczość Shawna Mendesa, czym automatycznie sobie u mnie zaplusował. Wsłuchiwałam się w aksamitny głos bruneta, w międzyczasie dalej nucąc pod nosem. Kiedy piosenka się skończyła, niebieskooki odchrząknął i zerknął na mnie kątem oka. 

— Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że zgodzisz się dziś ze mną pojechać — przyznał, patrząc na drogę poprzez przednie lusterko. — Z tego co mówiłaś, twoja mama bardzo przywiązuje wagę do szkoły, a ty siedzisz tu ze mną, zamiast być na lekcjach. Wolę nie myśleć, co by mi zrobiła, gdyby dowiedziała się, że to był mój pomysł.

Fakt. Nie powinnam opuszczać szkoły, szczególnie przed maturą, która była za niecałe trzy miesiące. Moje postępowanie nie było zbyt mądre, tym bardziej że wciąż obowiązywał mnie szlaban. Sęk w tym, że jeśli chciałam zobaczyć się z Ethanem, czy kimkolwiek innym, musiałam to zrobić w trakcie lekcji. Po południu, zgodnie z godziną, o której kończyłam zajęcia, miałam stawić się w domu. To był ten genialny sposób matki na pilnowanie mnie.

TWO SHINING HEARTS | RISK #1 Where stories live. Discover now