5. Jestem twoją dłużniczką.

5.1K 153 63
                                    

Z okazji, że mamy 14 lutego to jest i rozdział. Może nie walentynkowy, ale wydaje mi się, że dość przyjemny. Czekam na spam komentarz z okazji tego specjalnego dnia! Wesołych walentynek bąble.

Leniwie przewróciłam oczami i nachyliłam się nieco, aby sięgnąć po kubek z shakiem orzechowym stojący na ciemnych kaflach podłogowych. Upiłam spory łyk, uśmiechając się nieznacznie na smak mojego ulubionego picia. Wbiłam się w oparcie fotela, z lekka się po nim zsuwając i niemal umierając z nudów, gdy nagle do porządku przywołała mnie wyłaniająca się zza zasłony postać kapryśnej szatynki. Przeniosłam wzrok w tamtą stronę, nie siląc się nawet na pogodny wyraz twarzy. Do diabła, tyłek za moment przyrośnie mi do tego pieprzonego krzesła. Miałam przed sobą Melissę, która szła krokiem modelki i obracała się kilkukrotnie wokół własnej osi, prezentując mi już chyba z trzydziestą kreację.

    — Chyba wezmę ten — stwierdziła dziewczyna, układając ręce na biodrach. — Mam w nim zajebisty tyłek. Co myślisz?

    Dokładniej zlustrowałam jej ciało wzrokiem i musiałam przyznać, że naprawdę wyglądała zabójczo. Błyszcząca błękitna tkanina, z której zrobiony był top tylko z jednym rękawem, jak i zasłaniająca nieco więcej niż połowę uda szersza spódniczka ładnie opinała jej zgrabne, umięśnione ciało. Do tego idealnie komponowała się tego samego koloru kozaki na platformie sięgające przed kolano.

    — Od twojego ostatniego „wezmę to" przymierzyłaś kolejne dziesięć kostiumów, Mel. Ale tak, ten jest ładny.

    — Ten na pewno wezmę. — Gorączkowała się siedemnastolatka, kolejny raz zerkając na swoje lustrzane odbicie. Po chwili przeniosła na mnie zaczepne spojrzenie i oblizała usta, wyraźnie mi się przyglądając. — A wiesz czemu? Bo we trójkę możemy je skompletować!

    Radosny wrzask dotarł do moich uszu, w wyniku czego skrzywiłam się niezadowolona. Spojrzałam na nią spod byka, pokręciłam głową i założyłam pasmo włosów za ucho. Mimo moich protestów, dziewczyna rzuciła jakieś krótkie hasło o tym, że za chwilę wraca i zniknęła w lesie wysokich, przepełnionych ubraniami wieszaków.

    Przymknęłam powieki, wyobrażając sobie, że wcale nie siedziałam w czwartkowe popołudnie w galerii, a byłam na treningu tanecznym, za którymi tak cholernie tęskniłam. Dodatkowo, objęłam się ramionami, bo i tym razem trafiłam na ludzi, którzy włączali klimatyzację nawet pod koniec października. Chyba nigdy nie przestaną mnie zastanawiać, co poszło nie tak, gdy takie osoby przyszły na świat. Halo, za dwa dni mieliśmy listopad, a temperatura na dworze sięgała ledwo ośmiu stopni. Westchnęłam ciężko, gdy na linii mojego wzroku znów pojawiła się zadowolona brunetka trzymająca w dłoni wieszaki, na których były różnokolorowe ubrania. Już otwierałam usta, aby zaprzeczyć, ale nie udało mi się to, bo wylądował na mnie stos ciuchów.

    — Ani mi się waż — zastrzegła Whimsy. — Będziemy bawić się na tej imprezie tak, jak na nas przystało.

    Po tych słowach nie miałam absolutnie nic do gadania, bo dziewczyna podeszła do mnie szybko i pociągnęła za dłoń, zmuszając moje skostniałe ciało do wstania. Przewróciłam oczami, ale ostatecznie wlokłam się do przymierzalni jak ostatnia męczennica. Odwiesiłam wieszaki na metalową rurkę, zasłoniłam czarną kurtynkę i niechętnie zaczęłam zrzucać z siebie jasne jeansy i szary sweter. Wcisnęłam obcisły, zielony kombinezon sięgający do kolan, po czym wybuchnęłam gardłowym śmiechem. Wyglądałam w tym prawie tak komicznie, jak Crystal w stroju krowy w ostatniej klasie podstawówki. Słysząc rechot, zza zasłony wyłoniła się zaciekawiona Melissa, która obejrzała mnie z każdej strony, po czym bezdyskusyjnie nakazała mi się przebrać, twierdząc, że nie był to mój kolor. Wyrzuciłam ręce w powietrze, starając znaleźć w sobie więcej cierpliwości, gdyż tego dnia zupełnie ją wyczerpałam.

TWO SHINING HEARTS | RISK #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz