25

297 36 45
                                    

Minęło wiele czasu, a nadszedł dzień, w którym miało dojść do spotkania księcia z arystokratką.

San czasem ją widywał, dokładnie ta sama, którą Wooyoung wskazał podczas feralnego śniadania. Nie mógł nawet o tym myśleć.

Pamiętał jego słowa "przedstawię cię ludziom", które potem przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. Zresztą, nigdy nie odpowiedział nawet na pytanie kim San naprawdę dla niego jest.

Nikim.

Taka była odpowiedź. I choć Wooyoung przyznał, że czuje do niego coś więcej, to nie
miało znaczenia. Musieli przestać.

Myślał o tym każdego dnia, w każdej chwili, miał przed oczami scenę kiedy książę bezemocjonalnie spojrzał w podłogę i wybrał jedną z sześciu kobiet. Nawet nie zwracał na nich uwagi, wyraźnie nie zależało mu na żadnej z nich. Czy myślał o nim? Wziął choć przez moment pod uwagę bycie z Sanem?

Chciałby.

Czasem myślał, że ma wielkie szczęście bo zakochał się w nim książę, przyszły król, to szansa nie do stracenia. Już zawsze będzie miał zapewniony byt, zawsze dach nad głową i nie musi przejmować się pracą.
Ale co z tego? Jego miłość nigdy nie może być w pełni jego. Westchnął i opadł na materac. Był niesamowicie miękki w porównaniu z poprzednim, czuł się w nowym pokoju jak wybraniec, którym trochę był.

San nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, że to był akurat ten dzień. Zaczął się zwyczajnie, obudził się bardzo wcześnie nie mogąc korzystać z odpoczynku. Zszedł do kuchni, złapał losowy posiłek i zmusił się do jedzenia. Jedzenie w lochach nie było najmilsze, było tam zimno i głośno, San nienawidził takich miejsc.

- San, tak?

Odwrócił się w stronę głosu by zobaczyć jak znany mu kowal dosiadał się do drewnianego stołu.

- Dzień dobry Mingi, głodny?- Wskazał na własny talerz pełny jedzenia, ale chłopak pokręcił głową.

- Nie, dzięki. Zaraz wracam do pracy. Król nakazał podwójne zbrojenie.

- Zbrojenie? Wyrusza na podbój?

- Nie wiem o co chodzi jak mam byc szczery- westchnął.- Od dnia do nocy wszyscy pracujemy, coś się szykuje, ale nikt o tym jeszcze nie wie.

- Brzmi jak strach.

- Nic dziwnego- przyznał.- Książę ponoć odmówił tronu.

- Nieprawda, miał pewne buntownicze odruchy, ale zgodzi się na koronę.

- Mam nadzieję bo będziemy mieć poważny problem. A ta kobieta, widziałeś ją?

- Tak, kręci się czasem po skrzydle rycerskim. Taka drobna, ciemne włosy, ostre rysy twarzy.

- Podobna do ciebie.

San zaśmiał się na to porównanie.

- Nie żartuj sobie.

- Książę ma typ- rzucił na odchodne zanim wstał od stołu.

- Typ? Zaraz, o czym ty mówisz?- Obudził się, ale Mingi już nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko niezręcznie.

San nie rozumiał co chłopak ma na myśli. Nie znał Mingiego, spotykał go rzadko i zazwyczaj tylko w sytuacjach dotyczących pracy. Skąd Mingi mógłby mieć takie skojarzenia? Dlaczego tak w ogóle pomyślał? Byli aż tacy oczywiści, a może ktoś ich przyłapał?

Spojrzał zmęczony na pełny talerz i oddał wszystko co wziął. Jego żołądek nie mógł przyjąć nic więcej.

*

Valkiria ¤ woosanWhere stories live. Discover now