#22 Nienawiść w wiosce

38 2 43
                                    

Oczy Arcusa pomału się przemykały. Prawie zasypiał, a przecież nie mógł zasnąć pod domem krasnoludów. Nie wiedział czemu postanowił siedzieć akkurat w ich wiosce i czemu akkurat pod tym domem, ale jakoś tu wrócił.

- Słuchajcie... słyszałam co mówiliście tym głupim żywiołom o mnie.- Dżin przebudził się lekko słysząc jak Weronika, młoda krasnoludka zaczyna rozmowę z swoimi przyjaciółmi. Dziewczyna wzięła głeboki wdech i wpuściła powoli powietrze z ust. - Gdy mówiłaś nim o mnie... wy powinnieście wiedzieć czemu trafiłam do wujka, bo jesteście moją rodziną.

Rodzina to wyjątkowe słowo. Każdy może mieć inną definicję słowa rodziny i mieć inny obraz przed sobą kiedy o niej myśli. Dla niektórych to słowo szczęśliwe, dla innych to słowo pełne żalu albo nawet złości... to mogą być spokrewnione albo też niespokrewnione osoby. Rodziną często nazywamy osoby z którymi wiążą nas mocne więzi, a tworzy się te więzi z miłości, szacunku i akceptacji. Pawełek od zawsze miał swoją rodzinę, od samego początku miał swojego tatę i sąsiadów. Ich adoracja wystarczała mu całkowicie. Natalka nigdy nie miała rodziny do czasu aż zamieszkała z krasnoludami. Miała rodziców, ale nie mogłaby nigdy nazwać ich rodziną, wiedząc, że jej nie kochali. Weronika miała kiedyś rodzinę, straciła ją i znalazła nową. Zaakceptowali ją nie domagając się nigdy żadnych odpowiedzi, ale dzisiaj je zostaną.

- Pewnej nocy żywioły przyszedły by nas wszystkich zabić... - Trzęsły się jej wargi. - Zabiły wrzystkich, moją mamę.

Natalka objęła młodszą. Czasami choć się tego nie mówi, marzy się o takim objęciu. Weronika właśnie tęskniła za ramionami, które zawsze miała obok siebie. Tęskniła za swoją zmarłą mamą i za tatą który jeszcze do niej nie wrócił.

- Uciek- nie mogła ułożyć zdania. Czuła jakby toneła w swoim własnych łzach.- Uciekłam... tu z tatą, ale zostawił mnie tu z wujkiem.

Arcus oparł głowę o ścianę ich domu. Jak nikt inny rozumiał jej smutek. On równierz stracił bliskich, swoją rodzinę i przyjaciół.

Nagle, mężczyzna zorientował się, że zastanawia się nad swoją zemstą. Czy można jej żałować?

***

Rivera nie było, a dzień szedł dalej. Było późno, ale nie zamierzali odpoczywać przed dalszą drogą. Teraz ich celem było jak najszybciej wrócić do reszty żywiołów. Stracili przyjaciela, kolegę, współpracownika... i nie mieli pojęcia co się z nim dzieje... czy wogóle żyje. Jak mogli spać spokojnie w takim momencie?

Dagie przetarła czerwone oczy rękawem swojego ciucha. Teraz gdy dotarło co do czego, już nie miała siły powstrzymywać swoich emocji. Płakała przez całą drogę w dół, będąc pocieszana przez Otisa, wówczas gdyż Eryk przez cały ten czas milczał. Cóż miał jej powiedzieć? Bał się, że nią okłamie, co było ostatnia rzeczą którą chciał robić.

Za głazami wyłoniły się dzieci. Na początku wyglądały na nie pewne, ale zauważając kto szedł, pomachały energicznie do żywiołów. Odmachali dzieciom, które za chwilę podbiegły do nich.

- Żywioły! - krzyknęła Weronika.

- Oh, jak minął wam dzisiaj dzień? - Uklęknęła przed dziećmi. Na sekundę zapomniała, że nie mieli czasu na pogaduchy z dziećmi.

- Musicie nam pomóc - głos dziewczynki się trząsł.

- Co się dzieje? - Zapytała zmartwiona Dagie. Dopiero teraz zauważyła jak wyglądały dzieci. Chłopiec bawił się swoimi palcami. Najstarsza przegryzała swoje usta. Weronika nie przestawała tupać nogą.

- Te.. te.. złe żywioły- zaczęła mówić Weronika. Głos nie przestawał się jej trząc.

- Zrobiły coś dziwnego z naszą rodziną. Poszedliśmy się rano pobawić, ale gdy wróciliśmy do wioski... coś było nie tak z wszystkimi. Zachowują się dziwnie. Krzyczą na siebie nawzajem. Obwiniają za małe rzeczy - opowiedziała Natalia.

Serce Eteru "Wojna o serce" Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz