#9 Droga Vinbo do Almiraja

35 5 22
                                    

- Ta misja nie ma żadnego sensu - warknęła Kahlen. Odepchnęła jednocześnie kijem rośliny obok ścieżki. Miała starać się unikać używania rąk, gdyż podobno wiele roślin chętnie by ją tu zabiło. - Marnujemy czas. Moglibyśmy robić coś bardziej użytecznego... nie wiem, cokolwiek bardziej znaczącego.

- Rozumiem - westchnął Akhet. - Ale to jest znaczące. Recillie i Mora tłumaczyły, że za dużo mieszkańców jest po stronie Hisaina, a jeżeli tak dalej pójdzie, ta cisza przebudzi się w sztorm.

- To jest znaczące? - prychnęła. - Nie udało nam się przekonać syren, nawet nie starały się nas przesadnie wysłuchać, negocjować. Mam nadzieję, że jak już chcą być takie neutralne, to będą, bo nie mam ochoty być ich wrogiem.

- Trochę wytrwałości. Niedługo będziemy u centaurów i Mama Genbu na pewno się zgodzi - powiedział Ding chcąc podnieść ją trochę na duchu, choć bardziej zmotywować, by przestała marudzić i zaczęła myśleć o drugiej części misji która powinna się powieść.

- Może i tak, mam nadzieję - wymamrotała, choć nie wiedziała kim jest ta cała Mama Genbu, ale Ding zachowywał się jakby była kimś ważnym dla centaurów i jeżeli mówił, że się zgodzi, to może i będzie po ich stronie. Chociaż musiała przyznać, że nie ufa temu, co mówi im Ding. Nawet nie miała pojęcia, czemu River się z nim umawia. Facet wydawał się podejrzany, fałszywy, zbyt porządny i z niejasną przeszłością. Nie zdziwiłaby się, gdyby okazał się brakiem lojalności i i to nie tylko w stosunku do nich, ale też do związku, który prawdopodbnie ma gdzieś. W końcu nie rozpaczał za Riverem jak to robił Akhet za Morą. Wydawało jej się, że w każdej chwili by mógł ich zdradzić i przejść na stronę Hisaina. W końcu nadal był pół trytonem.

Mulatka ostrożnie odepchnęła kijem jakiś niebieski kwiat, który nagle otworzył zielone oczy i na nią warknął. Dziewczyna szybko odskoczyła na drugą stronę ścieżki.

- Co to miało być? - spytała przestraszona patrząc na niebieski kwiat. Teraz wyglądał zwyczajnie. Czyżby się jej przewidziało?

- Wszystko ok? - zapytał się Ding słysząc za sobą dziewczynę. Zatrzymał się od razu, by sprawdzić co się działo.

- Nic się nie stało, wyobraźnia mnie poniosła. Idźmy dalej - westchnęła. Czy naprawdę tak przerażała ją ta dżungla, że teraz nawet zwykły kwiat był w jej oczach drapieżnikiem? Widziała parę mięsożernych roślin po drodze, ale one były straszne i prawdziwe, a nie zwykłym kwiatkiem z krzaka.

- Może powinniśmy zrobić sobie na chwilę przerwę - zaproponował Akhet patrząc na całą trójkę przed sobą. Zaproponował to tylko na wzgląd Kahlen, o którą martwił się w tej chwili. Na pewno coś słyszał, ale nie zauważył niczego podejrzanego wokół niej, więc nie wiedział co to mogło być, choć coś na pewno było.

- Widzę stąd miejsce gdzie moglibyśmy usiąść, na oko bezpieczne - odparł Ding. Odwrócił od nich wzrok i ruszył dalej ścieżką. Orson szybko ruszył za mężczyzną łapiąc go za dłoń. Nie chciał go zgubić, jako że przy nim chwilowo czuł się najbezpieczniej w tej dżungli, nie czekał nawet na resztę.

Akhet i Kahlen spojrzeli po sobie swoimi ciemnymi oczami nic nie mówiąc. Kiedy mieli już ruszyć za Dingiem, z krzaków wypadła jakaś istota, stając na ścieżce. Oboje zaskoczeni drgnęli. Centaur o ciele pół konia i człowieka, kremowej sierści i ciemnych blond włosach spojrzał na nich swoimi niebieski oczami, niebieskimi jak sweter, który miał na sobie. Centaurzyca była od nich o wiele wyższa, miała przynajmniej dwa metry wzrostu.

- Cześć - Uśmiechnęła się trochę zakłopotana w ich kierunku. - Mam na imię Vinbo.

- Cześć? - odpowiedziała Kahlen i od razu spojrzała na Akheta czekając aż jakoś zareaguje, coś powie. Zawsze miała swój żywioł w gotowości, na co wskazywały czerwone linie na skórze, które teraz mocniej się zalśniły. Była to lawa płynąca w jej ciele.

Serce Eteru "Wojna o serce" Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz