#2 Hisain i ten drugi

31 5 15
                                    

- Nudzę się! - jęknęła głośno Gertruda rzucając energicznie na stół dwie białe kości do gry, które zaraz spadły z blatu na podłogę. Nawet nie miała zamiaru ich podnosić ze zmęczenia, było zbyt gorąco na pustyni, by miała się ruszyć z krzesła. - Kiedy Hisain da nam jakieś misje do wykonania? Chcę się trochę zabawić.

Gertruda była niziołkiem niewielkiego wzrostu, miała 120 cm i jak każdy niziołek charakteryzowała się większymi, owłosionymi stopami. Nigdy nie miała nic do swoich stóp, choć jednak musiała przyznać, że odkąd spędzała większość czasu w Toma, najbardziej upalnym miejscu w Ebvolacie, były one mniej praktyczne i zaczynała mieć dość swoich ciągle spoconych stóp.

- Król. Król Hisain, nie Hisain - poprawił ją spokojnie Tiolian, jeleniołak. Choć można by w to wątpić, był cztery lata młodszy od Gertrudy. Czemu można w to wątpić? Nie tylko zachowywał się bardziej dojrzale, ale miał brodę trzydziestolatka i również wyglądał często na znudzonego życiem, jakby miał więcej wiedzy niż inni. Czasami jego towarzysze się zastanawiają, czy to przez jego żywioł czasu, bo dzięki niemu jeleniołak może widzieć przyszłość i przeszłość, co daje mu więcej wiedzy niż innym poszukiwaczom. - Oraz spokojnie, Getrudo. Jak zawsze dopiero wieczorem dostaniemy kolejne misje. Poza tym, chciałoby ci się w tym upale je wykonywać i gdziekolwiek wychodzić?

- Nie, żarty sobie robisz? - prychnęła. - Chcę dostać kolejną misję, bo muszę zacząć się nastawiać na cokolwiek. Coś musi zająć mi myśli w ten durny, upalny i nudny dzień.

- Możemy w coś zagrać, jeżeli chcesz - zaproponował. Jak zawsze ciemnoskóry był uprzejmy, nawet wobec samego żywiołu nienawiści.

- Nie, dzięki, nie mam zamiaru grać z tobą, wolę poszukać Hisaina który znowu zapadł się pod ziemię z Jacksonem. - Wstała powolnie od blatu, jakby robiła to z niechęcią, choć to był jej pomysł, by poszukać króla Ebvolatu. - Czemu ta dwójka zawsze musi znikać w tym samym czasie? Ej, no właśnie, nie możesz przewidzieć, gdzie są? Sprawdzić w swojej głowie czy coś?

- To nie działa tak, widzę przeszłość i przyszłość przez dotykanie przedmiotów - przypomniał jej. - Ale jeżeli nie ma ich w namiocie Hisaina, Jackson wtedy powinien pomagać mieszkańcom. Wiesz, on lubi pomagać i pracować.

- Nie wierzę ci, że twój żywioł działa tylko przez dotykanie jakiś głupich przedmiotów. Kiedyś udowodnię, że nas wszystkich okłamujesz co do tego, ile potrafisz i ile widzisz, a wtedy zobaczymy co dalej - odparła. Trudno było ją dokładnie rozczytać w tej chwili. Nie można dokładnie powiedzieć, czy mówiła to dla żartów, czy też tymi słowami chciała coś innego przekazać, jednak Tiolian mógł powiedzieć co chciała mu przekazać. Wiedział, że to była groźba w jego kierunku.

- Nie musisz mi wierzyć, nie proszę cię nawet o to, bo nie jestem w stanie ci niczego udowodnić swoimi czynami czy też słowami. - Podrapał się niepewnie po swoich blond włosach na głowie, bo nie wiedział jak na to zareagować, miał jedynie nadzieję, że dobrze dobrał słowa.

- Tiolian! - Do namiotu wbiegł rozpłakany nimf, by zaraz objąć mocno swojego kolegę. Abrafo był tutaj jako żywioł życia i był chyba najbardziej wrażliwą osobę w całej grupie - nie było dnia, kiedy choć jedna osoba nie widziała go we łzach.

- Co się stało? - zapytał chłopaka.

- Okej, to znak, że naprawdę już czas na mnie - wymamrotała dziewczyna i szybko wyszła z namiotu. Nikt jej bardziej nie wkurzał, niż ciągle płaczące, z byle powodu, osoby, czyli dokładnie Abraf. Nie miała nic do niego, niech sobie płacze, na zdrowie, ale po prostu dziewczyna nie lubiła, gdy ktoś jej płakał nad uchem, przy uchu, pod uchem, w uchu, czy w tym samym pomieszczeniu. Nie posiadała po prostu cierpliwości do słuchania czyiś żałob i też nie została obdarzona empatią.

Serce Eteru "Wojna o serce" Część 2Where stories live. Discover now