#6 Dziwny Rocco

37 2 19
                                    

Kahlen, Akhet i Orson wyruszyli łodzią wspólnie z Dingiem. Płynęli przez spokojną wodę, by dotrzeć do pomostu w Rral, które znajdywało się akurat na syrenim brzegu. Niedaleko było widać kilka pływających ogonów w każdym kolorze, który istniał, od pastelowej czerwieni aż do czarnego. Pod zielonkawą wodą, z której wystawały lekko korony liściastych drzew, widniały światła syrenich domów. Na pomoście, gdzie się zatrzymali, siedziało kilka syren i trytonów. Przyglądali się łodzi i trójce odmieńców na pokładzie z grymasami na twarzach.

- Hej - przywitał się Akhet uśmiechając się do nich niepewnie. Chciał być miły, a ich oczy już się spotkały, więc jako że mieli się z nimi zaprzyjaźnić, powinien od samego początku być przyjazny.

Jeden tryton o różowym ogonie prychnął odwracając twarz w innym kierunku. Jego wzrok napotkał oczy kilku innych syren i za chwilę wszyscy razem wybuchnęli głośnym śmiechem.

- Co ich tak bawi? - wymamrotała cicho Kahlen patrząc na syreny i trytony marszcząc brwi. Zrobiła to na tyle cicho, by syreny tego nie usłyszały i na tyle głośno, by Akhet mógł jej odpowiedzieć.

- Nie wiem - westchnął chłopak. - Słyszałem od Mory, że są... nietypowym gatunkiem, więc chyba podczas tego pokojowego spotkania doznamy tego dosyć mocno.

- Syreny są brutalnym i nieemocjonalnym gatunkiem - powiedział cicho Orson stojący obok Akheta.

- Żeby tylko nie odgryzły mi języka jak Appy, czy każdej innej części mojego ciała. Mam zamiar wyjść stąd cała i żywa. Przynajmniej tyle chcę mieć z tej całej misji. - Skrzyżowała mulatka ręce na klatce piersiowej.

- Jeżeli chcecie możecie tu zostać, pewnie ja i Ding damy sobie radę sami w tej misji, mamy przecież tylko z nimi pogadać. - Spojrzał na nich obu ciemnowłosy. Widział oraz słyszał, że chyba ta dwójka nie miała zbytnio ochoty wychodzić spoza łódki. Tak naprawdę, on sam nie miał ochoty integrować się z tymi istotami, ale obiecał Morze, że to zrobi, więc nie miał zamiaru jej zawieść.

- Nie, nie przyjechałam tu, by być bezużyteczna. Łódź jest również zbyt nudna i wolę końcu coś porobić, a rozmowa z wrednymi syrenami jak widać to chwilowo jedyna możliwa aktywność.

- Pójdę. - Pokiwał Orson przecząco, mówiąc tym, że chyba podobnie jak Kahlen nie miał zamiaru zostać na nudnej łodzi.

- Dobrze.

Wszyscy zerknęli po tej krótkiej rozmowie na pomost. Syreny i trytony nadal się śmiali szepcząc coś między sobą. Ich trójka nie słyszała co tamtci mówią, ale byli pewni jednego. Na pewno ich obgadywali.

- Jak tam podróż? - zapytał Ding wychodząc z nadbudówki łodzi. Szeroki uśmiech na jego twarzy pokazywał jego białe ostre zęby, które teraz mogli porównać do trytonów na pomoście. Były ostre, ale jednak nie miał tak wyraźnych kłów jak jego wodny gatunek.

- Spoko - opowiedziała krótko Kahlen odwracając się na krótki moment do niego.

- Dobrze. Pytałem się ich przed chwilą czy mają ochotę zostać na łodzi, ale wolą wykonać misję - powiedział spokojnie Akhet uśmiechając się do niego lekko. Szczerze nie znał Dinga wcale aż tak dobrze, jakoś się złożyło, że nie mieli jeszcze okazji porozmawiać normalnie nie dyskutując o misjach, ale wie przynajmniej, że Ding jest dobrze ogarnięty jeżeli chodzi o Ebvolat, oraz na oko jest chyba ekstrawertykiem, więc na pewno się przyda w tej misji. Tak uważał Akhet i miał nadzieję, że jego myśli się zgadzały z rzeczywistością.

- Więc niech tak będzie, pójdziemy wrzyscy razem.- Skrzyżował ręce na klatce piersiowej pochodząc do ich trójki.- Wolę żebyście wiedzieli, że syreny i trytony szybko się wkurzają, dlatego nie powinniście wcale się nimi przejmować i brać tego do serca. Jeżeli zauważycie, że mają was dosyć, cofnijcie się i nic już nie mówcie.

Serce Eteru "Wojna o serce" Część 2Where stories live. Discover now