29.

339 42 43
                                    

Nie, nie zapomniałam 🙃 ale randka Harry'ego i Yaira jest cudowna hihi






Harry wszedł do mieszkania Yaira znajdującego się w centrum Londynu. Był nim zaciekawiony, bo przecież nigdy tu nie był, ale szybko okazało się, że miał przed sobą piętrowy apartament, urządzony nowocześnie i całkowicie inny od dworskiego domu mężczyzny w Miami.

– Dlaczego nigdy wcześniej o nim nie wspomniałeś? Reszta w ogóle wie? – zapytał.

– Tak – odpowiedział Yair. – Ale nie mówię o nim, bo naprawdę rzadko tu bywam, poza tym każdy potrzebuje czasem jakiegoś azylu, o którym świat nie ma pojęcia, prawda?

– Tak, masz rację – potwierdził Harry, zdejmując z siebie marynarkę i odkładając ją na oparcie kanapy. 

Na razie rozglądał się uważnie, ale nie zauważył niczego, co zwróciłoby jego uwagę, nie widział nawet tej przyszykowanej przez mężczyznę kolacji, za to obracał w kieszeni małą fiolkę płynu, którą obdarował go Niall, a której będzie musiał użyć. Wiedział tylko, że Yair nie zaśnie po niej od razu, więc musiał wyczuć najlepszy moment.

Mężczyzna owinął dłoń wokół jego talii.

– Głodny, czy masz ochotę pozwiedzać? – zapytał, a Harry spojrzał na niego i uśmiechnął się.

– Okropnie głodny, na zwiedzanie wybierzemy się później – odpowiedział, muskając lekko wargi tamtego, po czym odsunął się. 

Yair zaśmiał się tylko, ale uwielbiał, kiedy Harry się z nim droczył, miał wtedy jeszcze większą ochotę zdobywać go i sprawić, żeby był tylko jego. Zaprowadził go do kuchni, gdzie przy kuchennej wyspie czekało na nich kilka rzeczy. Z początku planował skorzystać ze stołu w jadalni, ale potem doszedł do wniosku, że tu jednak będzie lepiej. Bardziej naturalnie i bez zbędnego dystansu. Odsunął młodszemu krzesło, a ten przysiadł na nim, czekając, co się wydarzy, za to Yair pokrzątał się trochę po kuchni i chwilę później postawił przed nim talerz.

– Mam nadzieję, że lubisz ostre jedzenie.

– Lubię wiele ostrych rzeczy – odpowiedział Harry, na co tamten uśmiechnął się od razu. – Krewetki, idealnie – dodał.

Yair nalał mu jeszcze wina i zajął miejsce na wprost niego, i Harry powoli zajął się swoim talerzem, rozmawiając z mężczyzną. Żaden z nich nie poruszał tematu Carli ani reszty chłopaków, po prostu mówili o wszystkim innym i jak najbardziej niezobowiązującym. Starał się wyczuć moment, chociaż nie miał pojęcia, jak w ogóle naleje Yairowi do kieliszka tego czegoś.

Po tym Yair przygotował im kolejne danie i właściwie Harry znowu zaczął mieć mały dylemat. Przydałby mu się taki mężczyzna, który potrafił gotować i do tego jeszcze tak smacznie jak Yair. Było miło obserwować go w kuchni i czekać, aż poda do stołu, zamiast ciągle samemu użerać się ze wszystkim i robić za kurę domową. Może jednak nawet po tym wszystkim powinien dać mu szansę?

– Naprawdę dobrze gotujesz – odezwał się, kiedy spróbował tarty. 

– Dziękuję, ale mam dla ciebie jeszcze deser – zaśmiał się Yair, na co Harry uśmiechnął się przebiegle. 

– Deser? – zapytał. – Jestem naprawdę ciekawy. 

No dobra, flirtował trochę z Yairem, ale o to właśnie chodziło, żeby zamydlić mu oczy, prawda? A wczuwał się w tę rolę coraz bardziej, im bliżej było do dwudziestej drugiej. Co prawda spędzili sporo czasu na siedzeniu, rozmawianiu, popijaniu wina i jedzeniu, ale wyznaczona przez Nialla godzina zbliżała się nieuchronnie. Zerknął na wiszący w kuchni zegar, kiedy upił łyk wina po rewelacyjnym deserze przygotowanym przez Yaira i naprawdę był w stanie oddać mu swoje serce za takie pyszności serwowane codziennie, nie spodziewał się jednak, że do dwudziestej drugiej zostało mu już tylko pół godziny. 

Partners in crime. Back to workWhere stories live. Discover now