17.

379 45 39
                                    

Chciałam zrobić niespodziankę i dodać to wczoraj, ale miałam gości, potem złamałam sobie palec u stopy (nie, żebym w sobotę jechała w góry) i tak jakoś zeszło 🤷‍♀️

A teraz poznajcie nowego bohatera:







Yair wszedł do klubu, starając się od razu przemknąć jakoś na jego zaplecze. Z doświadczenia wiedział, że zaplecza rządzą się innymi prawami, to właśnie tam najczęściej miało miejsce najwięcej szemranych interesów, kiedy tańczący na parkiecie ludzie nie mieli pojęcia, co działo się tuż pod ich nosem. Przeszedł przez wąski z przepychem urządzony korytarz, oświetlony czerwonym światłem. Był trochę zaskoczony, że nie było tutaj ochrony, bo nie podobno, żeby się pomylił. Użył kilku znajomości, żeby dowiedzieć się, gdzie dokładnie miał się udać, chociaż nawet jemu nikt nie chciał nic powiedzieć, jakby ta sprawa owiana była tajemnicą, ale w końcu udało mu się wyciągnąć chociaż miejsce. Odruchowo położył rękę na pistolecie, który miał schowany pod koszulą, zanim otworzył drzwi znajdujące się na końcu. Powoli wszedł do środka, nie mając pojęcia, czego się spodziewać, bo naprawdę dziwił go ten brak jakiejkolwiek ochrony, ale kiedy tylko się tam znalazł, od razu chwyciła go dwójka mężczyzn.

- Proszę, proszę, Yair we własnej osobie - usłyszał i spojrzał na siedzącą na wprost wejścia kobietę. - Nareszcie, spodziewałam się ciebie.

Spojrzała w bok i Yair od razu podążył za jej wzrokiem, natrafiając na spory ekran, na którym widać było pojawiających się na korytarzu ochroniarzy. Wpuściła go.

- A więc to ty jesteś odpowiedzialna za szarganie mojego nazwiska - powiedział, kiedy dwójka, która go trzymała, pozbawiała go broni.

- Potrzebowałam znanego nazwiska, poza tym wiedziałam, że inaczej cię tutaj nie zwabię. Siadaj - wskazała kanapę obok siebie i Yair podszedł tam i usiadł na niej, kiedy tylko ochroniarze go puścili.

Przyjrzał się dokładnie kobiecie. Była piękna, może trochę latynoska, nie był pewien w tym przyćmionym świetle, po trzydziestce. Siedziała na ogromnym fotelu, przypominającym mu tron i popijała drinka. Martini.

- Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że ściga cię Ortus - powiedział, nie zastanawiając się nawet nad tym.

Kobieta zaśmiała się od razu.

- Oczywiście - odpowiedziała. - I wiem, że zwerbowali tam również ciebie i twoich przyjaciół. Pytanie brzmi, jak lojalny jesteś?

Yair zawahał się przez chwilę. Nie spodziewał się, że ona będzie wszystko wiedzieć, myślał, że raczej będzie miał więcej problemów z wkupieniem się w jej łaski.

- Co proponujesz? - zapytał. Jeśli dobrze to rozegra... Cóż, wilk syty i owca cała...

- Co zechcesz - odpowiedziała, patrząc na niego z lekkim uśmiechem.

Yair zastanowił się przez chwilę, chciał się pozbyć Gideona, jak jego przyjaciele, niekoniecznie doprowadzając do rozwiązania całej tej sprawy, ale z drugiej strony, mógł to wykorzystać, załatwiając jednocześnie swój mały interes. Skoro miał być wtyczką, mógł zagrać na dwa fronty. Problemem był tylko ten podsłuch Nialla, ale skoro poszli na wyścigi, a na pewno już byli na miejscu, może uda mu się być niesłyszanym.

- Harry Styles - powiedział jak najciszej, na co kobieta roześmiała się od razu.

- Ten chłoptaś Tomlinsona, którym tak pomiata? - zapytała, a Yair skinął głową. - Witam w naszych szeregach, a teraz omówmy wszystko dokładnie - dodała.







Niall zamarł. Cały czas miał słuchawkę w uchu i teraz, mimo tego hałasu panującego wokół, usłyszał te dwa słowa. Harry Styles. Nie miał pojęcia, czy Yair grał, czy nagle odwrócił się od nich, ale wiedział, że musiał poinformować o tym chłopaków i już oni z niego wyciągną prawdę.

Partners in crime. Back to workTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon