Bardzo powoli i niepewnie położyłam drżącą dłoń na klatce piersiowej Lance'a. Spokojnie Anastazja, masz szansę zapobiec rzezi, musi ci  się udać. Jasnowłosy się ocknął i spojrzał szybko na moją rękę. Jego twarz wyrażała wszystko - nie wiedział co myśleć, zaskoczyłam go. 
- Śmieszny człowiek ma dla ciebie pewną radę - odezwałam się cicho. - Lepiej skorzystaj i dowiedz się wszystkiego, bo będziesz żałował, a potem.. - poczułam zimne ostrze przy gardle. Spuściłam nieco wzrok by je dostrzec. 
- Mówiłem ci już - warczał - nie znasz mnie. 
- Każde dziecko chce być dobrze widziane w oczach rodziców - ponownie spojrzałam na jego twarz. Starał się zachować kamienną postawę, ale jedna z jego powiek lekko drgała. Jakiś tik nerwowy nad którym nie panował? - Nie ważne gdzie, ani jacy oni są - biorąc głęboki oddech kontynuowałam. - A tu już nie możesz mi powiedzieć, że nie wiem o czym mówię.. 
- Zamknij się - mocniej docisnął ostrze, poczułam spływającą po mojej szyi ciecz. 
Mimo tonu jakiego użył nie uciekłam wzrokiem, on podobnie ciągle mnie obserwował. Nie mam pojęcia co jeszcze robię żywa. 
- Zastanów się czy chcesz to zrobić matce - mruknęłam krótko i  uniosłam nieco brew.  - No dalej, na co czekasz? Wiem, że tylko o tym marzysz.. 
- A żebyś wiedziała - nagle złapał mnie za włosy i mocno pociągnął. Odruchowo krzyknęłam i się złapałam za głowę. Patrzył na mnie uśmiechnięty, wyglądał niepokojąco. Moje serce przyśpieszyło, a ciało sparaliżowało. - Chyba jednak wolę abyś widziała moje dzieło - zbliżył się niepokojąco blisko i powiedział to tak.. Cicho. Tak. Nie użyję żadnego innego słowa w jego kontekście. 
Przez dosłownie sekundy wpatrywał się w moją przestraszoną twarz, wydawał się o czymś myśleć, ale za krótko..
Nim się obejrzałam pociągnął mocniej moje kosmyki do góry i ściął je swoim ostrzem. Był przy tym stanowczo za blisko, ale moją uwagę odciągnęły słowa, które wyszeptał mi wtedy do ucha - Ciekawe, jak teraz mu się spodobasz.

Chłodny podmuch ponownie przeleciał przez płaskowyż, a smok i ja ciągle mierzyliśmy się wzrokiem. Było zimno nie tylko ze względu na pogodę, a także przez moje ostatnie słowa. Smok wbijał we mnie ślepia zaciskając szczękę, a jego powieka zaczęła drgać. Zdenerwowałam go.
- Dobra - westchnęłam i kawałek dalej usiadłam po turecku na zmrożonej ziemi. - Nie wracajmy do tego. Ja się ciągle oswajam, a ty musisz to znosić. - Zerknęłam na niego odkładając swój miecz gdzieś z boku. - Dla dobra nas obu im szybciej mi pomożesz tym szybciej odetchniemy, trenerze - na ostatnie słowo dałam wyraźny nacisk. 
Lance podrapał się po brodzie patrząc w moją stronę, a potem ciężko wzdychając usiadł naprzeciw mnie. 
- Ta kara jest gorsza niż myślałem. 
- Doprawdy? - przechyliłam głowę posyłając mu wredny uśmieszek. - A ja myślałam, że ci się to spodoba.
- Nic już nie mów - pokręcił głową. - Sprawdźmy te twoje moce.. - podparł głowę na ręku zerkając na mnie.

Lance już miał zacząć mówić, co mam robić, gdy na jego ramieniu usiadł chowaniec podobny do kruka o czerwonych oczach - Pterocorvus, i zaczął go natychmiast dziobać w głowę. Prychnęłam cicho, a smok spojrzał na zwierzę zirytowany, po czym zdjął z jego łapki przyczepiony liścik i szybko go przeczytał.
- To Nemora. Musimy wracać.. - od razu się podnosił.
- Coś się stało? - woląc się nie narażać podniosłam tyłek i oboje ruszyliśmy w stronę naszego tymczasowego lokum. Czekało nas dobrych kilkanaście minut spaceru w dół.
- Nie. Po prostu wszyscy są już w stanie trzeźwo zdać raporty z wczoraj - wzruszył ramionami idąc nieco z przodu. Nie zrównywałam się, tak było dobrze. 
- Rozumiem. Lepiej żebyśmy szybko mogli wrócić do.. Domu. - Zawahałam się dosłownie przez moment. Czy Ziemie Eel to mój dom? W domu powinno się czuć dobrze, wśród osób które cię kochają, szanują i dzielicie pokrewieństwo. Jak jest w Kwaterze Głównej? Z resztą, po co się zastanawiać?
Wyrwało mi się ciche westchnienie, a smok zerknął przez ramię.
- Zmęczona? - Wzruszyłam ramionami. - Lepiej powiedz, planowałem długi spacer po lesie jak dojdą do siebie. 
- To nie to - pokręciłam głową chociaż jego wzrok był już skierowany na kamienną ścieżkę. - Chodzi o moje myśli, których bym wolała na głos nie wypowiadać. 
- Byle tylko nie sprowadziły na nas kłopotów.
Prychnęłam. Przecież wszelkie kłopoty i zło tego świata to moja wina.

Dziecko dwóch światów | Eldarya |Where stories live. Discover now