Prolog.

160 21 31
                                    

Praca w wojsku jako agentka jest bardzo ciężka. Dużo papierkowej roboty, czasami wyjazd na front lub szkolenie rektorów. Nie jestem sama w tej pracy mam koleżankę Peggy Carter, która pracuje dla brytyjskiego wywiadu. Na początku miałyśmy nie za dobry kontakt a teraz moje jej powiedzieć wszystko i mnie nie wyśmieje. Znałam też Howarda Starka wspaniałego naukowca i jednocześnie przyjaciela. Tej dwójce ludzi ufałam najbardziej. Nie miałam rodziców, byłam wychowywana w domu dziecka, podobno moja mama zmarła kilka godzin po urodzeniu mnie a tata z rozpaczy zapił się. Dziadkowie z obu stron nie żyją, a nie miałam innej rodziny, więc pozostała ostatnia opcja, czyli dom dziecka.

Aktualnie siedziałam przy biurku i wypełniałam dokumenty. Miałam dzisiejszego dnia dość. Nie wyspałam się i wszystko szło nie po mojej myśli.

– Peggy mam już tego dość – zaczęłam marudzić mojej przyjaciółce.

– Nie zachowuj się jak małe dziecko, zostało ci jeszcze...– zamilkła, kiedy zobaczyła stertę niepodpisanych formularzy.

– No ile jeszcze zostało?– prychnęłam ironicznie.

– Mam być szczera czy miła?

– To i to – odpowiedziałam, kładąc głowę na rękach.

– Szczerze: Masz tego po uszy i nie wiem, czy do wieczora się wyrobisz. A jeśli mam być miła to: Weź się w garść, będzie dobrze.

– Dziękuję, może skończę przed zamknięciem.

Przez kolejne kilka godzin podpisywałam pozostałe formularze. Kiedy skończyłam, krzyknęłam na cały głos.

– TAK! SKOŃCZYŁAM!

– Moje gratulacje a teraz się zbierają – powiedziała Peggy.

– A może byś chciała wyskoczyć do baru?– zapytałam.

– Kochana lepiej spójrz na siebie z rana nie wyspana, a teraz wyglądasz jak jakiś trup będziesz tylko odstraszała facetów, a nie ich do siebie przyciągać.

Może Peggy miała rację, nie wyglądam dzisiaj najlepiej, ale jutro i tak pójdę.

– Ale jutro i tak pójdę czy tego chcesz, czy nie.

– Nie zatrzymuje cię – powiedziała, kiedy zamykała drzwi. Kiedy zamknęła drzwi razem, ruszyłyśmy na zewnątrz budynku, po drodze spotkaliśmy Howarda.

– Część Howard – powiedziałyśmy jednocześnie. Czasami z Peggy tak mówimy, można by rzec, że rozumiemy się bez słów.

– Dobry wieczór dziewczyny – powiedział Stark.

Na chwilę przystanełyśmy, aby zamienić kilka słów i ruszyłysmy do wyjścia. Kiedy wyszłyśmy, Peggy postanowiła, odprowadzić mnie do domu, na co się zgodziłam. Droga przebiegła nam bardzo szybko aż byłam pod swoimi drzwiami.

– Dziękuję, że mnie odprowadziłaś – powiedziałam, kiedy nacisnęłam klamkę, aby otworzyć drzwi.

– Nie ma za co. To, co do zobaczenia jutro – powiedziała.

– Tak. Dobranoc Peggy

– Dobranoc Sylvia

Po tych oto słowach weszłam do mieszkania, aby wejść pod prysznic, zmyć z siebie ten paskudny dzień i zawitać z powrotem do krainy Morfeusza.

--------------------------------------

Hejka miśki!

Witam was w tym krótkim prologu mam nadzieję że wam się spodobał.

Liczę na wasze komentarze i gwiazdki!

Do następnego!

Julka

Agentka Smith • Bucky BarnesWhere stories live. Discover now