25

2.7K 181 71
                                    

Sorki że wczoraj nie było rozdziału ale nie miałam siły :/

Dzisiaj może w nagrodę dodam dwa

Miłego dnia :3

Erwin pov

Zacząłem sie przebudzać. Zamrugałem parę razy wyostrzając wzrok.

Przypomniałem sobie co się tak właściwie stało. Rozjerzałem się szybko wokół.

Byłem w jakimś ciemnym pomieszczeniu bez okien. Leżałem przykuty do jakiegoś słupa.

Dalej słabo się czułem. Co oni mi podali za gówno?

Zauważyłem że mam krew na rękach, w miejscu wenflonów. Prawdopodobnie mi je wyrwali.

Poprawiłem się na tyle ile mogłem krzywiąc się z bólu.

Leżałem na ziemi czekając aż w końcu ktoś przyjdzie i wyjaśni mi co się tak właściwie dzieje.

Po paru minutach ktoś wszedł do pomieszczenia. Był to ten sam czarnowłosy mężczyzna ze szpitala.

Przymknąłem oczy na światło które wpuścił przez drzwi. Podszedł do mnie i przykucnął w lekkiej odległości.

-Czego ode mnie chcesz?- spytałem słabo.

Dalej dochodziłem do siebie po tym leku który mi podali.

-Ja? Ja nic. To Tomson ma do ciebie problem. Przeszkadzałeś w napadzie! Parę naszych się zdenerwowało i postanowiło dać ci nauczkę.- odpowiedział.

-Nie moja wina że nie mają nerwów.- parsknąłem.

Czarnowłosy przewrócił oczami.

-Ja też mam słabe, więc radziłbym ci się zachowywać.

-I co teraz?- spytałem.

-Narazie nic. Posiedzisz tu trochę a za dwa-trzy dni zmienimy miejsce.- uśmiechnął się złośliwie.

Zacisnąłem zęby aby nie powiedzieć nic głupiego.

-Zamierzacie mnie tak trzymać w nieskończoność? Jeśli tak to nic wam nie da.

-Właściwie to zażądamy za ciebie okupu. Ale to za pare dni.. Niech trochę się zmartwią.

-Nie ujdzie wam to na sucho.- warknąłem.

-Zobaczymy!- wyszerzył się i wyszedł zostawiając mnie samego.

Westchnąłem opierając się o słup do którego byłem przykuty.

*Paręnaście godzin później*

Dalej znajdowałem się w tym samym pomieszczeniu. Nikt mnie od tamtego czasu nie odwiedził.

Chwilę się przespałem a resztę czasu spędziłem na siedzeniu i nudzeniu się.

W końcu ktoś postanowił mnie zawitać.

Do pokoju weszło kilka zamaskowanych osób.

-Weźcie go uspijcie. Nie chcę problemów po drodze. A potem zapakujcie go furgonetki na tyły. Ma być skuty!- odezwał się czarnowłosy i wyszedł.

Jeden z mężczyzn wyjął jakąś folijkę ze strzykawką i po odpowietrzeniu jej podszedł do mnie.

Patrzyłem na nich rozbieganym wzorkiem myśląc co mogę zrobić.

Gdy facet się pochylił szarpałem się aby nie mógł mi wbić igły w ciało.

Dwóch "ochroniarzy" podeszło do nas przytrzymując mnie abym się nie ruszał.

I'm Alone ~ MorwinWhere stories live. Discover now