× III ×

44 2 0
                                    

Słońce wschodziło powoli za oknem, a promienie wlatywały do pokoju oświetlając twarz blondyna. Chłopak od kilku godzin nie mógł spać, więc usiadł przy oknie oglądając wschód słońca. Paimon za to spała dalej smacznie na łóżku. Cisza była dla niego nieznośna.

Na zewnątrz było słychać pierwszych ludzi, wychodzących do pracy. Ludzie budzili się, aby zacząć swój dzień, będący taki sam jak każdy inny. Budzili się rano, jedli śniadanie z rodziną, dorośli szli do pracy, podczas gdy dzieci bawiły się na dworze, później wracali do domów aby zjeść wieczorny posiłek razem. Niektórzy kłócili się o błahe sprawy.

Paimon obudziła się wraz z odgłosami hałasu. Idealna pora na śniadanie dla poszukiwaczy przygód.

- Dzień dobry Aether. Jak się spało? - spytała wróżka. - Jak twoje rany?

- Dobrze. Mam się coraz lepiej. Gotowa na śniadanie? Powinniśmy coś zjeść, zanim pojdziemy na miasto.

- Paimon ma ochotę na coś dużego i słodkiego.

- Paimon z sosie czekoladowym? - chłopak starał się utrzymać poważny wyraz twarzy. - A może z lodami w karmelu i posypce.

- Po raz ostatni! Paimon nie jest jedzeniem awaryjnym! Czy ty naprawdę nie możesz przestać sobie ze mnie żartować?

Chłopak delikatnie się zaśmiał. Jego uśmiech powodował szczęście u wielu ludzi. Paimon zastanawiała się ile może być w nim szczerości. Od wydarzeń z udziałem jego siostry, często ukrywał swoje prawdziwe uczucia. Jego przyjaciele odnosili wrażenie, że rozmawiają z duchem.

- Lepiej już chodźmy, inaczej ominą nas przyjemności. Kto wie. Może dowiemy się czegoś o rudzilcu.

- Dostałem wiadomość z recepcji. Będzie czekać na nas przy Banku.

Aether na szybko przebrał się z piżamy w swój codzienny strój. Przeczesał włosy i zostawił je rozpuszczone. Pierwszy raz od dłuższego czasu, nie miał ochoty się nimi zajmować. Zmusił się do ubrania koszulki, spodni i butów. Pelerynę, naramiennik i rękawiczki zostawił w pokoju. Paimon dostrzegła jego zmęczenie.

- Jesteś pewien, że chcesz iść? Paimon może to załatwić to za ciebie. Poproszę żeby przynieśli ci coś do jedzenia do pokoju. Spotkaniem też mogę się zająć.

- Nie trzeba. Dam radę.

Chłopak wyszedł z pokoju, a za nim poleciała Paimon. Zamknął pokój na klucz. Zeszli do jadalni, w której siedziało już kilka osób. Jedni czekali na swoje dania, drudzy jedli z zapałem jedzenie. Rycerzyk i wróżka zajęli swoje miejsca. Dziewczyna, która robiła tego dnia za kelnerkę, była wyraźnie zmęczona. Najwidoczniej nikt jej nie mógł pomóc w tamtym momencie. Odebrała od pary zamówienia. Musieli czekać prawie pół godziny na swoje dania. Okazało się, że grupa pracowników tajemniczo zachorowała, a na kuchni brakowało produktów.  Aether zastanawiał się jaki może być powód choroby.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Przez jakieś trzy godziny Aether i Paimon krążyli po mieście. Chłopak zatrzymał się na chwilę przy sklepie z błyskotkami. Zauważył nowe ozdoby do włosów. Różnego rodzaju gumki, spinki, wstążki. Paimon śmiała się z niego, próbując wybrać dla niego te najbardziej dziewczęce. W końcu chłopak wybrał zieloną wstążkę z narysowanym wzorem małego złotego smoka.

- Będziesz świetnie wyglądać z tą wstążka. - powiedziała wróżka.

- Powinniśmy iść dalej. Na razie wiemy tylko tyle, że choroba zaczęła się od sprzedawcy mięsa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby mięso było zepsute.

- Jednak nie uważasz że to zbyt dziwne, aby tak duży sprzedawca pozwolił sobie na coś takiego.

- To prawda. Dlatego powinniśmy trochę pomyszkować u niego, nie sądzisz? - chłopak uśmiechnął się.

- Paimon nie jest pewna czy to dobry pomysł. Sprzedawca cię zna.

- Dlatego poprosimy kogoś o pomoc.

- Uuu. Kogo masz na myśli?

Aether nie odpowiedział, tylko poszedł drogą do pewnego młodzieńca. Spróbuje przekonać go do pomocy. W końcu był to winien blondynowi za ratunek.

Wielka przygodaWhere stories live. Discover now