× II ×

51 4 0
                                    

Przeprawa przez morze nie należała do najprzyjemniejszych. Przez dwie dobry trwał sztorm. Trójka ludzi została ranna przez latające deski. Gdy tylko statek dobił do brzegu posłano po leki dla rannych, podczas gdy reszta wynosiła skrzynki z różnymi materiałami.

Aether ruszył w stronę pawilonu Liuli. Miał tam czekać na niego Childe. Pożegnał się z Ayaką i Thomą, obiecując im spotkanie wieczorem na małe co nieco. Paimon leciała obok niego i trajkotała o tym co mogło ich spotkać w Shneznayi. Nie zauważyła, że blondyn na tamtym moment jej nie słuchał. Jego myśli błądziły w innym kierunku.

- Witajcie. Cieszę się, że was znowu widzę przyjaciele. Podróż się udała jak sądzę?

Aether i Paimon odwrócili się słysząc znajomy głos. Tuż obok nich stał Zhongli cały uśmiechnięty.

- Panie Zhongli, cześć. - Paimon przywitała się.

- Widziałeś może Childe?

Zhongliego i Paimon zaskoczyło pytanie młodzieńca. Mężczyzna zastanawiał się o co może chodzić.

- Minęliśmy się godzinę temu. Nie wspominał, że macie się spotkać. - odparł.

- Miał wysłać wiadomość, jednak do tej pory nic nie otrzymałem.

- Więc jednak poprosiłeś go o pomoc. Jednak Paimon nie rozumie dlaczego akurat on. Znamy wiele innych osób, które mogły by nam pomóc.

-  Mieliśmy porozmawiać na temat podróży do Shneznayi. Dziwne że do tej pory się nie zgłosił. - Aether myślał intensywnie. - Sprawdzę w Nortland Banku, powinni wiedzieć coś na jego temat.

Aether ruszył do Banku. Paimon i Zhongli patrzyli na niego zaciekawieni. Oboje widzieli, że chodzi o coś więcej niż zwykłą wymianę informacji. Paimon pożegnała się z Zhonglim i obiecała mu że będzie mieć oko na blondyna. Zhongli martwił się o niego, zwłaszcza po jego walce z Szogunem. Aether został wtedy poważnie ranny. Mężczyzna bał się, że jego rany mogą się ponownie otworzyć.

   ***

W Nortland Banku nie wiedzieli nic na temat Childe'a, tak samo jak w Pawilonie Liuli. Aether spytał kilku ludzi, którzy mogli mieć informacje na temat harbingera. Okazało się, że po walce i śmierci Signiory, Tsaritsa stała się ostrożniejsza niż wcześniej. Harbingersi zostali zwołani do Tsaritsy aby ustalić następne kroki. Ludzie martwili się co może knuć bogini.

- Skoro rudzielca nie będzie przez jakiś czas, możemy wyznaczyć inną drogę. Sumeru jest niedaleko. Będzie lepiej się przygotować zanim ruszymy do krainy lodu.

- Masz rację Paimon. Childe odezwie się na pewno. A na razie postarajmy się zebrać siły.

Poszli porozmawiać ze starymi znajomymi w Liyue, starali się odpocząć. Jednak napięcie z młodzieńca nie chciało zejść. Miał wrażenie, że z jego rudym przyjacielem jest coś nie tak. Bał się o rodzinę chłopaka.

- Paimon proponuje na koniec mała przekąskę w Wanmin. Co ty na to? - spytała z uśmiechem.

Chłopak tylko odmruknął twierdząco.

- Aether?

Aether patrzył na oświetloną drogę. Nie potrafił nikogo dotrzeć. Po krótkiej chwili ruszył za Paimon do restauracji Wanmin. Dziewczyna była zaniepokojona stanem chłopaka. Wydawał się być coraz bardziej zmęczony ostatnimi dniami. O wiele bardziej niż przed wyruszeniem do Inazumy.

   ***
- Czemu się tutaj kryjesz? - spytał chłopaka.

- Jeśli zobaczyłby mnie w takim stanie, nie potrzebnie bym go zmartwił. - odparł. - Prosze tylko, żebyś przekazał mu te informację, panie Zhongli. Obiecałem mu, że pomogę. Jednak wspólna podróż musi na razie zaczekać. Spotkamy się za kilka dni, gdy wydobrzeje.

- Z tego co wspominał, wyruszą do Sumeru. - Zhongli ruszył do wyjścia. - I musisz mu osobiście przekazać tę informację. Nawet nie wiesz w jakim ON jest stanie.

Zhongli wyszedł delikatnie zamykając drzwi. Childe usiadł na łóżku styrany. Ostatnie dni były ciężkie i bardzo odbiły się na jego zdrowiu. Zdobyte informacje wykluczały możliwość łatwego przejścia do Shneznayi. Chłopak położył się do łóżka i rozmyślał jak ma pokazać się na oczy Aetherowi. Czuł, że w jakiś sposób zawodzi chłopaka, nie dając mu żadnych konkretnych informacji.

Wielka przygodaWhere stories live. Discover now