VI

101 12 4
                                    

Yoongi stawił się na dworcu o umówionej porze. Tak w zasadzie to nawet nie do końca wiedział, czy tak było. W końcu określenie czasu jako południe nie było zbyt precyzyjne, skoro mogli się zwyczajnie umówić na godzinę. Byłoby to zapewne prostsze, ale niestety nie przyszło im to do głowy. Min chociaż zazwyczaj obawiałby się zostania wystawionym, dzisiaj tak nie było. Był pewien, że jego rówieśnik zaraz się obok niego pojawi dosłownie znikąd.

Mimo swojego przekonania, nawet się nie rozglądał. Stwierdzał, że temu tak zależy, że z całą pewnością da radę go znaleźć gdziekolwiek by się nie ukrył. W związku z tym mógł wysyłać wiadomości do swojego brata. We wszystkich okropnie narzekał. Geumjae za to wszystko odczytywał, tylko czasem śmiejąc się z młodszego.

Hoseok rzeczywiście przyszedł. Było to zaledwie kilka minut po dwunastej, więc faktycznie pora się zgadzała. Wydawać by się mogło, że znalezienie kogoś, kogo zna się od dwóch tygodni będzie trudne, ale nie w tym przypadku. Jung wiedział czego powinien szukać. W tym przypadku człowieka, który kompletnie nie chciał tu być. To było najbardziej charakterystyczne.

Sam za to był nastawiony do całego spotkania całkiem pozytywnie. Nie miał co prawda ku temu żadnych powodów, ale zdawał się na przeczucie. W końcu wreszcie dostanie dzisiaj możliwość lepszego przyjrzenia się interesującej go osobie. Był to tak naprawdę główny powód poproszenia o nie. Inaczej dałby sobie radę samemu.

Uznawał własne zachowanie za nieco głupie, ponieważ wydawało mu się, że jest w stanie poznać człowieka poprzez samo przebywanie z nim. To przecież nie było tak proste, ale z jakiegoś powodu w tym przypadku mógł coś dostrzec. Nie było to także aż tak skomplikowane, choć zdawało się być nierealne.

Jung mimo tego, że chciał widzieć więcej, z drugiej strony czuł, że ujrzy coś strasznego. Zachowywał się jak dziecko lgnące do miejsca, gdzie rodzice mu zabronili pójść. Było to tak samo nierozsądne, ale z drugiej strony przejmujące. Nowe miejsca od zawsze intrygowały. Tak samo było z niektórymi ludźmi, a na nieszczęście Mina do nich należał, nawet się nie starając.

Hoseok podszedł w końcu do swojego rówieśnika. Mimo tego, że ten na pewno to wyczuł, nadal się nie odzywał. Nie było do końca wiadomo, dlaczego. Sam Yoongi nie mógł odpowiedzieć sobie na to pytanie. Przecież doskonale wiedział, że nie ma żadnej ucieczki. Nie chciał się jednak mierzyć z rzeczywistością, która najpewniej za niedługo go przytłoczy.

- Um… Cześć – zaczął Jung, licząc na zostanie dostrzeżonym, co też się stało. – Przepraszam za te kilka minut spóźnienia, trochę się zgubiłem.

- Mówiłeś, że wiesz jak tu dotrzeć. Nie radzisz sobie nawet z tym?

Już w pierwszym zdaniu wypowiedzianym przez Yoongiego było widać całe jego nastawienie. Było ono kpiące, ale jednocześnie zaskakująco obojętne, jeśli te dwa uczucia mogły być przekazywane na raz. Nie było to tak proste, jak mogłoby się wydawać, ale cel za to już taki był. Chodziło tylko o speszenie Hoseoka, który na te słowa w połączeniu ze wzrokiem pełnym chłodu faktycznie spuścił głowę.

- Myślałem do tej pory, że sobie radzę, okej? Poza tym mógłbyś chociaż raz się przywitać. Znalezienie cię byłoby wtedy o wiele łatwiejsze i nie marnowałbyś swojego cennego czasu.

- W takim razie trzeba było mnie w ogóle nie zapraszać. Mimo wszystko postanowiłeś to z jakiegoś powodu zrobić. Teraz może już jednak nie marnujmy mojego cennego czasu i chodźmy.

Min chciał mieć już wszystko za sobą. Byłoby to dla niego wygodniejsze, więc chciał nieco przyspieszyć cały proces oprowadzania po okolicy. Nie stanowiło to przecież niczego skomplikowanego, a przynajmniej tak się wydawało. Hoseok zresztą poszedł za nim bez zadawania ani jednego zbędnego pytania, co miało zwiastować coś dobrego, czyli możliwość szybszego powrotu.

Guilty brothers||SopeWhere stories live. Discover now