IV

139 13 7
                                    

Yoongi początkowo myślał, że uda mu się pozbyć swojego „utrapienia” w ciągu kilkunastu minut. Gdy to się nie udało, obstawił jeden dzień. Nie wiedział jeszcze wtedy jak bardzo się pomylił. Póki co w ogóle nie udało mu się tego zrobić. Od ich pierwszego spotkania minęło już dość sporo, a na pewno czas, w którym normalny człowiek zmęczyłby się zachowaniem Mina. Był już przecież czwartek następnego tygodnia. To powinno w zupełności wystarczyć.

Niestety to się nie stało. Yoongi coraz bardziej obawiał się tego, co się działo. Przecież nie mógł być z nikim tak blisko, a tym bardziej przez tak długi czas. Nawet kręcenie się Junga wokół stanowiło dla niego spore zagrożenie. Mimo wszystko nie miał lepszego pomysłu na szybkie zerwanie ich znajomości, skoro do tej pory nic nie zadziałało.

Stwierdził po prostu, że widocznie na razie jeszcze był za bardzo znośny. To musiało się zmienić, ale nie miał pojęcia, co takiego mógłby uczynić. Sam już dawno miałby siebie po dziurki w nosie i kazał samemu sobie się jebać. Właśnie dlatego nie miał najmniejszego pojęcia, jakim cudem miałby się zachowywać gorzej.

Ostatecznie doszedł do wniosku, że mógłby zdawać się być jeszcze bardziej niestabilnym emocjonalnie. W końcu nic go nie łączyło z Hoseokiem, więc ten powinien zostawić go w spokoju dla własnego zdrowia psychicznego. Sam z pewnością by się tak zachował, jak zresztą większość społeczeństwa. Tak właściwie większości wystarczało o wiele mniej do zostawienia kogoś.

Z jakiegoś jednak powodu wciąż martwił się okropnie, że to też nic mu nie da. Może i ostatnie półtora tygodnia było dla niego straszne, ale z pewnością zauważył jedno. Jung nie przypominał żadnej do tej pory spotkanej przez niego osoby. Był uparty jak osioł. W tej sytuacji był to dla Mina minus, ale zapewne dałoby się to przedstawić jako wytrwałość, co już było pozytywną cechą.

Było tak co prawda z większością cech. Wszystkie dało się przedstawić na dwa sposoby, ale jednocześnie wybór nieodpowiedniej nazwy mógł zmienić sens całej wypowiedzi. Teraz akurat Yoongi musiał mówić o upartości, gdyż mu ona przeszkadzała. Rujnowała wręcz jego wypracowaną przez rok reputację.
Zdawało się to być głupie, ale tę złą sławę także czasem trzeba było utrzymać. To był właśnie ten przypadek. Przyplątanie się osoby, która codziennie się przy nim kręciła to psuło. Przecież to by oznaczało, że jednak da się z nim dogadać, co było niewybaczalne.

Mimo wszystko dla Mina najbardziej przerażające było coś zupełnie innego. Czasem podczas niepotrzebnych mu do niczego wywodów Hoseoka, chciał się wtrącić, by kontynuować przyjemną rozmowę. Oczywiście nie było w tym niczego dziwnego, ale dla niego było dużym utrudnieniem. Nie powinien tego robić. Jedynie rozsądek go przed tym powstrzymywał.

Z drugiej strony pragnął rozmowy z drugim człowiekiem. Chciał by jego życie go chociaż trochę rozpieszczało i na to pozwoliło. Chociaż o tym marzył, wiedział, że to się nie stanie. Dlaczego miałoby? Było to dla niego jedynie niepotrzebne ryzyko. Powtarzał to sobie tak wiele razy, ile tylko się dało. Musiał się powstrzymywać.

Był to powód, dla którego obecność Junga była aż takim problemem. Zachęcała go do głupich decyzji, których później z pewnością by żałował. Nawet gdyby zechciał mieć przyjaciela jako Je Shino, jak miałby to zrobić? Przyjaźń zbudowana na kłamstwie nigdy nią nie będzie. Nie o to przecież chodzi.

Min uznał Hoseoka jako kogoś niezwykłego, ale w jaki sposób to miałoby zadziałać? Może i ten tego chciał, ale nie wiedział w jakie bagno tak naprawdę by wszedł. Później jedynie żałowałby zbliżenia się do odosobnionego ucznia. Tak naprawdę nie dałoby się mu nawet dziwić.

Jung rzeczywiście zachowywał się, jakby chciał zaprzyjaźnić się z najbardziej dla niego niedostępną osobą. Yoongi za to zastanawiał się, co takiego nim kieruje. Czuł się z tym podle, ale obstawiał swego rodzaju zakład. W końcu nie byłoby to nic niespotykanego. Z drugiej strony jednak wtedy ktoś obserwowałby próby mające na celu zawarcie jakiejkolwiek znajomości, a najczęściej w ich otoczeniu nie było nikogo.

Guilty brothers||SopeWhere stories live. Discover now