12.

23.7K 1.7K 1.3K
                                    

 Gdy Luke przyszedł do pizzerii, starałem zachowywać się normalnie, jakby nie robiło mi to większej różnicy. Tyle że to robiło ogromną różnicę, tym bardziej gdy wyglądał tak cholernie dobrze. Czy on robił to umyślnie?

 Znowu miał na głowie tę samą czapkę z daszkiem, w której widziałem go na jego urodzinach. Przełknąłem nerwowo ślinę i odwróciłem szybko wzrok, powtarzając sobie w myślach, że go nienawidzę i nie powinno mi się, aż tak podobać, jak wyglądał.

 - Nie zostawiliście ani kawałka pizzy dla mnie? - usłyszałem głos Luke'a, gdy zatrzymał się przy naszym stoliku.

 - Nie - odpowiedział Ashton wesołym tonem. - A teraz jak już tu jesteś, możemy iść dalej.

 - Co? Dopiero tu przyszedłem, jestem głodny - zaprotestował Luke.

 - Masz pecha - mruknąłem pod nosem, wstając szybko z mojego miejsca i idąc za Ashtonem, który już zaczął kierować się w stronę wyjścia.

 Szczerze nie miałem pojęcia, gdzie szedł, ale dzięki temu mogłem na chwilę uniknąć towarzystwa Luke'a. Reszta szybko nas dogoniła i ani Gabby ani Alec nie wyglądali na zdezorientowanych, więc podejrzewałem, że gdy nie słuchałem ich rozmowy, umówili się na pójście gdzieś indziej.

 - Gabby, gdzie idziemy? - spytałem cicho, nachylając się w jej stronę, tak żeby nikt inny mnie nie usłyszał.

 - Do pubu - odpowiedziała.

 Och tak, alkohol. Przynajmniej to umili mi ten okropny wieczór. Rozejrzałem się dookoła i prawie podskoczyłem ze strachu zauważając, że Luke szedł zaraz obok mnie. Posłał mi szeroki uśmiech, a ja spuściłem wzrok na czubki moich trampek. Z jakiegoś powodu patrzenie na Luke'a, po rozmowie z Gabby i Aleciem o mojej orientacji, stało się nagle o wiele trudniejsze.

 Bo może nie powiedziałem tego na głos i może próbowałem pocałować Gabby na koniec, ale byłem już całkiem pewny tego, że jestem gejem. I może tak naprawdę zawsze o tym wiedziałem, ale nie chciałem się do tego przyznać nawet przed samym sobą?

 - Michael?

 - Ta? - spytałem, nie podnosząc głowy.

 Przez chwilę panowała między nami cisza (w tle słyszałem gadanie Gabby i Ashtona) i myślałem już, że chodziło o coś ważnego, gdy Luke powiedział:

 - Jeśli chciałeś ze mną popisać, mogłeś poprosić o mój numer, wiesz? Na pewno bym ci go dał, kotek.

 Prychnąłem pod nosem i pokręciłem głową, bo powinienem był wiedzieć, że to będzie coś takiego.

 - Ashton kazał mi ci odpisać, idioto.

 Dalej nie patrzyłem w jego stronę, wgapiając się w chodnik przede mną, co pewnie wyglądało dość dziwnie, skoro robiłem to już dłuższą chwilę.

 - Ale nie musiałeś tego zrobić - dodał Luke tym pewnym siebie głosem.

 Miał rację, nie musiałem tego zrobić. I gdybym po prostu zignorował wtedy Ashtona, teraz Luke'a nie byłoby tu z nami, więc sam byłem sobie winny. Nie odpowiedziałem mu już nic, myśląc o tym, jak bardzo chciałbym mieć już butelkę piwa w ręce. Wtedy towarzystwo Luke'a mogłoby stać się choć trochę znośne.

 - Dobrze się czujesz? - spytał Luke miękkim głosem.

 Jakby naprawdę się o to martwił i zależało mu na moim dobrym samopoczuciu.

 - Yhym - mruknąłem i uniosłem głowę.

 Zmarszczyłem brwi, nie zauważając przede mną Ashtona i Aleca, a gdy spojrzałem w prawą stronę, nie było tam też Gabby.

everything stays in the family ● mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz