8.

22.5K 1.6K 624
                                    

 Następnego ranka (no może bardziej w południe) obudziłem się ze strasznym bólem głowy i poczuciem winy, gdy przypomniałem sobie, co zrobiłem. Nie ruszyłem się z łóżka jeszcze przez kilka godzin, użalając się nad sobą i przysypiając co jakiś czas.

 Po południu wreszcie udało mi się opuścić mój pokój i Rose szybko przypomniała mi o tym, że zostawiliśmy samochód u Luke'a. Szlag by to trafił. Zaproponowała mi, że pójdzie ze mną, ale od razu jej odmówiłem, tłumacząc, że na pewno ma jakieś plany, więc nie musi się tym martwić. Tak naprawdę wiedziałem, że będzie chciała porozmawiać ze mną o tym, co stało się na imprezie, ale chciałem unikać tego tematu, jak najdłużej się dało.

 Właściwie spacer do domu Luke'a dobrze mi zrobił, choć wcześniej tak bardzo nie chciało mi się wychodzić z łóżka. Nie było zbyt ciepło i wiał lekki wiatr, co było w jakiś sposób kojące. Chciałem jak najszybciej zabrać stamtąd samochód, zanim Luke mógłby mnie zobaczyć i wrócić do domu. Oczywiście, że nie miałem tyle szczęścia.

 Zatrzymałem się nagle, wpatrując się w mój samochód, który stał na pochyłym podjeździe (głupia Rose kazała mi tam wjechać, to wszystko było jej winą), a za nim na ulicy, bokiem do mojego auta, stało kolejne, blokując mi wyjazd.

 Wypuściłem ze świstem powietrze z ust, przez chwilę jeszcze nie ruszając się z miejsca i wpatrując w granatowego opla. Na pewno musiał należeć do rodziców Luke'a, a jeśli nie, to tak czy siak, jego właściciel, był teraz w domu przede mną. Nie miałem innego wyboru jak podejść do drzwi i zadzwonić dzwonkiem.

 Gdy myślałem już, że nikt mi nie otworzy, w końcu drzwi uchyliły się lekko, ukazując Luke'a, który na mój widok uśmiechnął się szeroko.

 - Ktoś mnie zablokował - powiedziałem, pokazując za siebie ręką.

 - Ciebie też miło widzieć - odpowiedział na to Luke i uchylił bardziej drzwi, jakby proponował mi, żebym wszedł do środka.

 - Możesz po prostu poprosić tego kogoś, żeby...

 - Wejdź do środka - rzucił Luke, przerywając mi i przewrócił oczami.

 Zrobiłem to, co powiedział, a on zamknął za mną drzwi i poszedł w stronę salonu. Nie byłem pewien, czy miałem za nim pójść, czy zostać w tym miejscu i czekać, aż wróci. Rozglądając się dookoła, zacząłem myśleć o tym, że byłem tu jeszcze kilkanaście godzin temu. Chciałem zapomnieć o tej imprezie, ale niestety ciągle w mojej głowie pojawiało się wspomnienie tego, co zrobiłem. Miałem nadzieję, że nigdy więcej nie spotkam Caluma.

 Luke wrócił do przedpokoju i myślałem, że teraz wyjdziemy na zewnątrz, a ktoś przestawi swój samochód, a ja będę mógł odjechać, ale jak zawsze coś musiało pójść nie po mojej myśli.

 - Musisz poczekać jakieś pół godziny.

 - Co? - spytałem głupio, choć doskonale usłyszałem, co właśnie powiedział.

 - Tata robi coś teraz do pracy, przestawi samochód za pół godziny - wytłumaczył mi Luke, mówiąc niesamowicie wolno, jakby myślał, że inaczej go nie zrozumiem.

 - To zajmie tylko... - zacząłem, ale Luke mi przerwał.

 - Chodź.

 Machnął na mnie ręką, żebym poszedł za nim i wszedł szybko po schodach na piętro. Spojrzałem w stronę drzwi od salonu, mając nadzieję, że Luke skłamał i jego tato zaraz stamtąd wyjdzie, ale dalej nie widziałem nikogo. Cholera, przecież to zajęłoby tylko kilka minut.

 Luke spojrzał na mnie oczekująco, a ja w końcu niechętnie poszedłem za nim powodując, że na jego twarzy pojawił się zadowolony z siebie uśmieszek. Ugh, jeśli zacznie gadać do mnie o Calumie, to wyjdę stąd i będę czekał w samochodzie.

everything stays in the family ● mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz