sześć.

513 23 4
                                    

Droga do samochodu minęła nam w ciszy. Nie obmyśliliśmy żadnej wspólnej wersji wydarzeń. Wciąż nie pamiętałam poprzedniej nocy. Nie byłam pewna dlaczego to wszystko miało miejsce.

Nie wiedziałam dlaczego Tom i Amanda zostawili nas samych.

No właśnie...

Tom i Amanda. Co z nimi?

- Harry? - zapytałam wsiadając do auta.

- No? - odpowiedział chłodno.

- Co z Tomem i Amandą? Gdzie oni w ogóle są?

- W domu. Od dawna.

Co? Co mnie ominęło. Naprawdę byłam aż tak pijana?

- Jak to?

- Zadzwoniłem po taksówkę dla nich, było przed północą.

- Dziwnie się zachowywałeś - powiedziałam i widziałam jak zacisnął palce na kierownicy. Tak jakby bał się, że przypomnę o naszym pocałunku.

- Co masz na myśli?

- Najpierw mówiłeś, że mamy nie pić, a potem sam mnie upiłeś. W dodatku kompletnie nie przypominam sobie, żeby Amanda czy Tom byli gdzieś w pobliżu nas.

- Sky, wyluzuj. Amanda i Tom byli na parkiecie, przychodzili co jakiś czas, bo ich kontrolowałem, a potem załatwiłem im powrót do domu - powiedział z uśmiechem, praktycznie będąc z siebie dumnym. Nie wiem co go tak cieszyło.

- Upiłeś mnie, zdajesz sobie z tego sprawę?

- Sama się upiłaś - wzruszył ramionami, a ja uświadomiłam sobie, że miał rację. Przecież do niczego mnie nie namawiał. No dobra, podstawiał, niemalże pod sam nos, kolejne kieliszki z wódką, ale jednak sama piłam. Z własnej woli.

- Mimo wszystko, mogłeś mnie powstrzymać, jesteś starszy - nie miałam siły obwiniać samą siebie, więc musiałam winić Harry'ego.

Gdybym była trzeźwa, nic z wczorajszej nocy nie miałoby miejsca.

- A myślisz, że tego nie robiłem? Sky, po prostu tego nie pamiętasz. I wybacz, że nie szarpałem się z tobą, żeby wyrwać ci kieliszek z ręki. Masz 17 lat, chyba wiesz co robisz.

Nie wiedziałam.

Gdybym wiedziała, nie pocałowałabym go.

Gdybym wiedziała, nie pozwoliłabym mu na pokrycie mojego ciała w malinkach.

Nie wiedziałam co robię.

I najwidoczniej on też nie.

- Oni wrócili, ale co z nami? - zmieniłam temat. Musiałam przestać o tym myśleć, choć wiedziałam, że to nie było możliwe. Odchyliłam głowę do tyłu i poczułam, że znowu kręci mi się w głowie. Jednak za tego kaca mogę winić tylko siebie i taka jest prawda. Cóż.

- Napisałem do Megan, że spotkałem kumpla ze szkoły, posiedzieliśmy dłużej i wypiliśmy, więc nie wracałem samochodem tylko poszedłem do niego. Właśnie tam gdzie spaliśmy. W sumie aż tak bardzo nie skłamałem - próbował jakoś rozluźnić atmosferę, ale nie udało mu się.

- A co ze mną? Nikt o mnie nie pytał? - zrobiło mi się smutno. Naprawdę smutno. Czy rzeczywiście wszyscy byli aż tak zajęci Megan, że zapomnieli o mnie?

- Wszyscy już spali. Pewnie myśleli, że już wróciłaś.

- Ale jest południe. Nadal nikt nie zauważył, że mnie nie ma? - poczułam, że łamie mi się głos.

- Na pewno zauważyli. Może myślą, że gdzieś wyszłaś - w jego głosie słychać było współczucie. A ja miałam wrażenie, że zaraz się rozpłaczę. - nie myśl, że ktokolwiek o tobie zapomniał - próbował pocieszać mnie Harry, ale na marne. Jednak przyzwyczaiłam się do takiego życia.

- Ustalmy jedną wersję wydarzeń - powiedziałam, wycierając łzy, które, nawet nie wiem kiedy, wypłynęły mi spod powiek.

- Ja byłem u kumpla, a ty wróciłaś w nocy. Rano wyszłaś do jakiejś koleżanki, czy coś w tym stylu, okej?

- A dlaczego teraz jestem z tobą?

- Spotkałem cię, gdy wracałem.

- A fakt, że moja szyja i obojczyki są fioletowe?

- Jakaś głupia gra, wyzwanie albo coś takiego. Lub twój chłopak.

- Nie mam chłopaka.

- Więc gra.

- To nie ma sensu - powiedziałam szczerze.

- Chociaż spróbujmy - uśmiechnął się do mnie i lekko ścisnął za udo, pokazując, że damy radę wszystkich okłamać.

~*~

Harry wszystko nieźle wymyślił, bo rzeczywiście każdy uwierzył. Nawet Megan. Oczywiście usłyszałam od rodziców wykład na temat tego jak wygląda moja szyja i że ktokolwiek mi to zrobił - zdaję się, że nie uwierzyli w wersję, że to było wyzwanie w grze - to nie powinien tego robić, bo to nie zdrowe, a poza tym mam tylko 17 lat i dziewczyna w moim wieku nie powinna wyglądać w ten sposób.

W czasie tej rozmowy Harry siedział za ich plecami i dosłownie się ze mnie śmiał, jednak na tyle cicho, że nikt nie zwrócił na to uwagi. Chciałam go uderzyć, bo to wszystko było jego zasługą, ale tajemnica to tajemnica. Również nie chciałam, by wyszła na jaw.

Potem poszłam do swojego pokoju, z zamiarem pójścia spać, ale Harry mi to uniemożliwił.

- Śpisz?

- Tak - odpowiedział poważnie. Miałam nadzieję, że wyjdzie i pozwoli mi odpocząć.

- To dobrze - odparł i wszedł do mojego pokoju, siadając na dużym parapecie pod oknem. - możemy pogadać?

- O czym?

- O nas - odpowiedział, a ja zamarłam. Co ma na myśli?

- Hm? - podniosłam się i przetarłam oczy.

- Niech ubiegła noc zostanie tylko między nami, dobrze?

- To wszystko?

- Mówię poważnie.

- Ja też. Uwierz, że ja też nie chciałabym, żeby ktokolwiek się dowiedział.

- Dobrze - nadal siedział w tamtym miejscu. Nie chciałam być nieuprzejma, ale naprawdę byłam śpiąca. A nie zasnęłabym przy nim, gapiącym się na mnie.

- Co jest?

- Nic - uśmiechnął się szeroko, ukazując dołeczki w policzkach. Wyglądał tak dobrze, że zaczęłam zastanawiać się, czy to w ogóle możliwe.

Westchnęłam, a on zaśmiał się.

- Wyśpij się. Za kilka godzin kolejna impreza.

O Boże. Zupełnie zapomniałam. Zaprosiłam pół szkoły na dzisiaj. Czekałam na ten dzień od dawna, bo miałam zamiar naprawdę dobrze się bawić.

Jednak nie będzie to łatwe, gdy będę zmęczona, a chęć zwymiotowania mnie nie opuści.

- Tylko nie mów, że zapomniałaś - klasnął w ręce, śmiejąc się jeszcze bardziej niż wcześniej i wyszedł, zostawiając mnie kompletnie rozbudzoną.

Usłyszałam trzaśnięcie drzwi pokoju obok. Pokoju, w którym teraz Megan i Harry będą mieszkać.

Co podkusiło mnie, żeby gdziekolwiek wczoraj wychodzić?

i can't love you || h.s. Where stories live. Discover now