trzy.

664 31 0
                                    

Zeszliśmy po schodach i udaliśmy się do salonu. Po drodze, Harry powiedział, że mamy jedynie przytakiwać, a on wszystko wymyśli. Więc zgodziliśmy się, bo naprawdę nie chciałam marnować tego dnia.

Harry odchrząknął i zaczął mówić. To dziwne, że ktokolwiek zwrócił na niego uwagę. Przecież to Megan była najważniejsza.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mogę zabrać dzieciaki w jedno miejsce? 

- Dzieciaki? - oburzył się Tom, a Harry odwrócił się do niego i rzucił znaczące spojrzenie, na co Tom jedynie kiwnął głową.

- O czym ty mówisz, Harry? - wtrąciła się Megan.

- O tym, że chce z nimi gdzieś wyjść. Dzisiaj są urodziny Sky, a my lekko je zepsuliśmy nie sądzisz? Wszyscy państwo sobie tutaj rozmawiacie, a ja chyba zawsze lepiej dogadywałem się z młodszymi. Praktycznie się nie znamy, więc chyba najwyższa pora to zmienić, prawda? - zapytał jednocześnie ich i nas. Szybko kiwnęliśmy głowami, a Megan spojrzała na mnie i pokręciła głową. Zignorowałam to, bo w tamtym momencie chciałam jedynie uratować ostatnie godziny moich urodzin.

- A gdzie pójdziecie? - zapytała moja mama. Pomyślałam, że teraz już po wszystkim, bo Harry'emu nie uda się skłamać na ten temat, jednak po raz kolejny mnie zadziwił.

- Tutaj niedaleko jest bar dla młodzieży. O tej godzinie nie powinno być zbyt wiele osób, a przynajmniej nie było, gdy ja tam chodziłem. To naprawdę porządny lokal, a ja obiecuję, że ich przypilnuję.

Mama spojrzała na nas, a później na tatę, jeszcze później na rodziców Toma i Amandy. 

Wymienili się spojrzeniami, a ja już nie miałam wątpliwości. Nie zgodzą się.

- Dobrze, możecie wziąć nasz samochód. - powiedziała mama, na co reszta przytaknęła.

- Dziękujemy. - powiedzieliśmy wszyscy chórem i poszliśmy do drzwi.

Nie wierzyłam, że Harry'emu udało się ich przekonać.

- Harry, co ty wyprawiasz? - jeszcze jej tu brakowało. Chciałam powiedzieć Megan, żeby wracała do do zakochanych w niej ciotkach, ale ugryzłam się w język.

 - Skarbie, i tak nie jestem tu potrzebny, a to dobry moment, żeby poznać bliżej tę młodszą część twojej rodziny, nie sądzisz? 

- Bez różnicy. - machnęła ręką i wróciła do salonu. 

Nic się nie zmieniła. Kompletnie nic.

Chwilę później wyszliśmy przed dom i wsiedliśmy do samochodu. Ja i Amanda z tyłu, Harry za kierownicą, a Tom obok niego.

Wszyscy zaczęli rozmawiać, gdy ruszyliśmy, ale ja pozostawałam cicho. Byłam zdezorientowana i lekko poddenerwowana. Oczywiście cieszyłam się, że wyrwałam się z domu, ale martwiło mnie to, że nawet nie wiem gdzie jedziemy. Poza tym, nie oszukujmy się, praktycznie nie znałam Harry'ego.

Okej, czułam się przy nim naprawdę dobrze. Miał w sobie coś, co potrafiło uspokoić człowieka i sprawić, że poczuję się komfortowo. Ale to nie zmienia faktu, że widziałam go tylko kilka razy w swoim życiu. I to na dodatek 5 lat temu.

- Wybaczcie, że przerwę, ale gdzie do cholery w ogóle jedziemy? - zapytałem, może zbyt ostro, ale to tylko dlatego, że ten dzień był naprawdę ciężki. Wciąż byłam rozemocjonowana. 

- Widzę, że ktoś się niecierpliwi. - odpowiedział Harry, a Tom i Amanda się zaśmiali.

- A ty byś się nie niecierpliwił, gdybyś jechał nie wiadomo gdzie z osobą, której praktycznie nie znasz?

- Słuchaj, rozumiem cię, Sky, ale spokojnie. Nic ci się nie stanie. - westchnęłam na jego słowa.

- Po prostu powiedz gdzie jedziemy.

- Do klubu. Mam tam starego znajomego, więc nas wpuści, ale i tak pokażcie te fałszywki, okej? - poinformowałam nas wszystkich. Moi kuzyni kiwnęli głową.

- To było niezbyt mądre posunięcie, Harry. Mamy fałszywe dowody, będziemy w klubie. Wiesz, że możemy się upić, a ty będziesz miał wieeelkie problemy. - uświadomiłam go, przeciągając przedostatni wyraz. Uśmiechnęłam się, widząc jego zszokowaną minę. Zapadła chwila ciszy.

- Jeśli któreś z was, chociażby spojrzy na alkohol to uwierzcie mi, znajdę sposób, by obrócić to wszystko przeciwko wam i dostaniecie taki szlaban, że odechce wam się wszystkiego. - odpowiedział pewnie i wiedziałam, że ma rację. Wystarczy, że skłamałby Megan, a ona powiedziałaby naszym rodzicom.

Jej od razu by uwierzyli, nawet nie dając nam możliwości wytłumaczenia się.

Westchnęłam głośno, a chwilę później zatrzymaliśmy się przez klubem. 

Widziałam masę ludzi i słychać było głośną muzykę. Wcale nie było tak późno, a większość osób przed klubem już się zataczała. Zachichotałam i pomyślałam, że może ten dzień skończyć się lepiej niż myślałam. Mam na myśli to, że uwielbiam kluby, imprezy i wszystko co z tym związane. Prawdopodobnie później będę musiała podziękować Harry'emu. 

Wysiedliśmy z samochodu i już mieliśmy iść w stronę wejścia, ale Harry zatrzymał nas.

- Mówiłem poważnie. Macie trzymać się mnie i nie robić żadnych głupot, rozumiemy się? - powiedział dość surowym tonem, a my kiwnęliśmy głowami. 

Nie wiem jak to zrobił, ale Harry złapał całą naszą trójkę za nadgarstki i zaczął iść w innym kierunku niż wejście. 

Skłamałabym jeśli powiedziałabym, że się nie bałam. Właściwie nieźle się wystraszyłam, ale chwilę później znaleźliśmy się pod bocznymi drzwiami. Stał w nich mężczyzna. 

Wyglądał na miłego i kompletnie nie pasował mi do tego miejsca.

Dostrzegłam, że Harry wita się z tym facetem, a potem wskazuje na nas. 

Okazaliśmy mu dowody. Fałszywe, ale on o tym nie wiedział.

Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się w środku klubu.

Harry szepnął coś na ucho Amandzie, która za moment zniknęła gdzieś z Tomem, przez co zostałam sama z Harrym.

Przeszedł mnie dreszcz, gdy objął mnie w pasie, umieszczając rękę w dole moich pleców.

- Chodźmy. 

i can't love you || h.s. Kde žijí příběhy. Začni objevovat