𝐭𝐡𝐢𝐫𝐝 𝐝𝐚𝐲 𝐨𝐟 𝐜𝐚𝐦𝐩

64 5 0
                                    

trzeci dzień obozu, 26.07, poniedziałek, 23:56

Powracam z małą opowieścią, co dzisiaj się u mnie działo. Na razie uznaję ten dzień za jeden z najlepszych. Byliśmy w Gwangju, głównie zresztą na jakieś zakupy, nie chodziliśmy po muzeach. Najpewniej organizatorzy myśleli, że chodzenie po muzeach, czy historycznych budynkach będzie dla nas nudne. Pochwalam ten pomysł, jednak chętnie bym sobie pochodził po jakimś parku narodowym. Jedynie przed czasem wolnym mieliśmy małą trasę po nieco starszych i ważniejszych częściach Gwangju z przewodnikiem. Miałem wtedy święty spokój, w dodatku mogłem chodzić ze słuchawkami w uszach, niezauważony. Tak, czy inaczej. Chodziłem głównie po mieście z towarzyszami z pokoju, wtedy też kupiliśmy pamiątki. W tamtym momencie skończyło się nasze chodzenie samemu, gdyż dołączył do nas Jisung z jego znajomym, mianowicie Changbinem. Chłopaki zapoznali się z moim towarzystwem, ja mogłem też nieco lepiej poznać Changbina. Natomiast ja z Jisungiem rozmawialiśmy się jakbyśmy się znali od lat. A bardziej Jisung tak do mnie mówił. Jego towarzyskość mnie dobija i będzie mnie dobijać. Nie rozumiem czasem ekstrawertyków... Jednak, chłopak po czasie się uspokoił i dotrzymał nam towarzystwa do końca tej wycieczki. Zrobiliśmy drobne zakupy, poszliśmy na bubble tea. Po tym zostało nam jeszcze trochę czasu, ale postanowiliśmy już zostać przy miejscu zbiórki.
Potem wróciliśmy na obiad do miejsca pobytu, potem mieliśmy czas dla siebie na dworze, w towarzystwie muzyki. Nasza pięcioosobowa grupka się rozdzieliła, dlatego też postanowiłem spędzić czas samemu, rysując w szkicowniku na huśtawce. 
I tak, znowu, dołączył się wtedy do mnie dobrze już znany nam Jisung, mówiący, że mnie szukał. W ten sposób do kolacji spędzaliśmy razem czas, potem tylko wziąłem ten czas na plotki z chłopakami z pokoju i dziewczyną, która nas odwiedziła. Ja głównie słuchałem, jednak mogłem się dowiedzieć ciekawych rzeczy. Gdy tylko ta poszła, wszyscy zajeliśmy się sobą. Potem tylko dokończyłem swój rysunek, i przysiadłem do wpisu tutaj.

27.07, wtorek, 00:15

Wiadomość z ostatniej, chwili, napisał właśnie do mnie Jisung, kończyłem dosłownie dzisiejszy wpis. Ten chłopak chyba nie opuści mnie do końca tego wyjazdu. I chciałby do mnie przyjść. Szczerze, nie mam ochoty, ale... Raz się żyje. Napiszę potem, i guess??

27.07, wtorek, 02:23

Jestem, tak, jak obiecywałem. Udało się wszystko bez problemu. Okazało się, że nikt nie chodzi po korytarzu, o dziwo. Nie mam nawet pojęcia, czemu. To chyba bardziej osoby w moim przedziale wiekowym będą skłonne coś zrobić. Ale mimo wszystko, nie marudzę. Dlatego też przejście między naszymi pokojami trwało jakieś pięć minut. 
Seungmin i Felix byli całkiem zaskoczeni odwiedzinami Jisunga, ale raczej im to nie przeszkadzało. Spędziliśmy ten czas na rozmowach, aktualnie jednak Jisung siedzi na telefonie, a ja uzupełniam wiadomości w dzienniku. Chłopak całkiem łatwo zrozumiał ten fakt, mimo, że dokładnie nie mówiłem mu o tym, co tu robię. Może się domyślił? Nie wiem. Ale strasznie mi się podoba fakt, że chłopak potrafi sę dopasować do mnie, mimo, że ma taką energiczną osobowość. To chyba na tyle, wrócę do naszych pogadanek, a tutaj wrócę już jutro, najprawdopodobniej wieczorem, tak samo, jak to było przy poprzednich dwóch dniach.

the camp journal | minsungWhere stories live. Discover now