Rozdział 10

23 3 0
                                    

Siedziałam w łazience, dopóki nie zeszło mi futro i wąsy. Wtedy skierowałam się do Pokoju Wspólnego, w którym zostały już niedobitki imprezowiczów z Gryffindoru. W końcu następnego dnia mieliśmy mieć zajęcia.

W takich chwilach cieszyłam się, że nikt nie zwraca na mnie uwagi, bo mogłam się bezpiecznie prześlizgnąć do dormitoriów.

Tuż przed wejściem do pokoju związałam włosy na powrót w koka.

Mia z Dorcas gadały pod kołdrą, a Lily siedziała na parapecie czytając transmutację. Gdy przeszłam przez drzwi, oczy wszystkich skierowały się na mnie.

- Uu, gdzie to zabalowałaś? - zapytała się mnie Mia.

Chwilę się wahałam, ale odpowiedziałam prawdę.

- Siedziałam w łazience - zarumieniłam się.

- Ktoś tu ma słabą głowę - zaśmiała się Dorcas - Chodźmy już spać, Mia.

Podeszłam do nich i podałam Mii szal.

- Dziękuję.

- Nie ma za co, Słońce - mrugnęła wymownie.

Przez chwilę się zastanawiałam, czy faktycznie nie zna mojej tajemnicy, ale nie było to możliwe. Prawda?

Skierowałam się w stronę parapetu, gdzie świdrowała mnie oczami Lily. Usiadłam obok niej.

- Serio? Transmutacja po alko? - zapytałam się jej. Tylko ona mogłaby być zdolna do nauki po alkoholu. Zaśmiałam się.

Ruda zamknęła książkę i rzuciła na łóżko.

- Lepiej powiedz, jak Ci poszło.

Pomyślałam o dupie Syriusza i spaliłam buraka. Poczułam, jak uderza mnie pięścią w ramię.

- No gadaj.

- Leżą spetryfikowani. Trzeba jakoś poinformować Remusa.

Lily zaśmiała się.

- I tylko tyle? Dlatego zarumieniłaś się?

- Nie tylko. Ale nie chcę mówić przy dziewczynach. Teraz najważniejsze, że jeden leży w krypcie za kotarą, a drugi w wieży astronomicznej. Może się przeziębić.

- Tea? - usłyszałam głos Mii, która podeszła do nas.

Momentalnie ucichłyśmy. Widać było irytację w głosie.

- Widziałaś może gdzieś Jamesa lub Syriusza? Remus się o nich martwi.

- Ktoś tu zazdrosny - powiedziałam cicho, ale i tak oberwałam z łokcia.

Miałam się już odezwać, ale Lily położyła swoją rękę na mojej dłoni.

- Właśnie Tea mówiła, że ktoś ich widział kręcących się koło wieży astronomicznej. Żeby tylko Filch ich nie złapał.

Blondyna machnęła ręką.

- A niech ich złapią - zaczęła się śmiać - Przynajmniej miałabym wieczór sam na sam tylko z Remusem. Dzięki laski!

- I załatwione - Lily mrugnęła do mnie - Ale chodźmy my też już spać.

~ następnego dnia ~

- Jest Syriusz? - zapytałam się zza pleców Lily, która stała oparta o drzwi do Wielkiej Sali.

- Tak, siedzi przy Huncwotach i ciska gromami we wszystkie strony. Czyli nic nowego odkąd Mia zdała relację z poszukiwań naszych ciołków. Co mu wczoraj zrobiłaś?

~ White in the night ~    //HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz