Rozdział 4

35 5 0
                                    

Gorąca woda była dla mnie wybawieniem, po psikusie Pottera i Blacka. Siedziałam pod prysznicem już dobre dziesięć minut, rozkoszując się zapachem hibiskusowego z mango mydła. Trzeba było powoli wychodzić. Zakręciłam go i sięgnęłam po puchaty niebieski ręcznik.

Wycierając się, spojrzałam w lustro.

Patrzyła na mnie przeciętna dziewczyna z wymuszonym uśmiechem na ustach. Byłam bardzo podobna do mamy. Te same włosy, te same oczy, te same rysy twarzy.

Być może widziałam to podobieństwo do mamy, dlatego, że nigdy nie widziałam ojca. I szczerze, nie miałam ochoty go zobaczyć.

Odruchowo zjechałam ręką na brzuch, a pod palcami poczułam bliznę. Niby już się zagoiła, ale potrafiła boleć całkiem porządnie.

Ubrałam piżamę, składającą się z luźnych, krótkich, szarych spodenek i różowej bluzki z długim rękawem. Ręcznik zakręciłam wokół włosów i wyszłam z łazienki.

Ruda uśmiechnęła się do mnie i odłożyła książkę na stoliczek nocny, klepiąc miejsce obok siebie.

Szybko wślizgnęłam się pod kołdrę obok niej i opowiedziałam jej wszystko, co się wydarzyło. Wszystko poza moim zachwycaniem się kształtnością sylwetki Blacka.

- Przesadzasz z tym zmęczeniem Remusa. Może po prostu stresuje się jutrzejszymi eliksirami. Aczkolwiek nie zdziwiłoby mnie, gdybyś miała rację. Z nimi to wszystko jest możliwe.

- Spieszyli się gdzieś.

- Na zrobienie Ci psikusa z zimną wodą, poza tym było już po ciszy nocnej - Ruda mrugnęła do mnie.

Gdy się zamyśliłam, szturchnęła mnie.

- Nad czym tak intensywnie myślisz?

- Nad tym, jak się na nich odegrać.

- Jutro pomyślimy, po zaliczeniu z eliksirów. Chodźmy już spać.

Skierowałam się więc do swojego łóżka, życząc dziewczynie słodkich snów.

Ja natomiast chciałam jeszcze rozczesać włosy, które suszyły się w ręczniku. Jeśli teraz tego nie zrobię, jutro będzie piekło.

Rozpuściłam włosy i rozwiesiłam mokry ręcznik. Następnie wzięłam szczotkę i skierowałam się w stronę naszego okna. Okrywając się szczelnie kocem, usiadłam na parapecie.

Księżyc wyglądał pięknie. Pełnia z lekką czerwoną poświatą. Jakoś się to nazywało, ale nie potrafiłam sobie przypomnieć jak. Z naszego dormitorium miałam genialny widok na Zakazany Las. Mimo że był niebezpieczny, wyglądał bardzo spokojnie.

Z tym widokiem zaczęłam rozczesywać te kudły. Szybko jednak zmorzył mnie sen.


Obudziłam się słysząc czyjś krzyk. Kątem oka dostrzegłam, cztery poruszające się punkciki, które biegły w stronę szkoły. Byłam jednak za bardzo zaspana, by dostrzec, kto to był. Strasznie bolały mnie plecy od tej twardej i zimnej ściany. Wstałam, żeby podejść do zegarka. Za trzy godziny zaczynamy test z Eliksirów. Nie było sensu iść spać, tym bardziej, że już bym nie zasnęła. Natomiast dziewczyny spały w najlepsze. Poszłam więc do łazienki na poranną toaletkę.

Włosy upięłam w koka i ubrałam się w mundurek.

Będąc już gotowa, obudziłam Lily, za co zostałam zwyzywana od wrednych szmat. Obudziła się przy okazji Mia, która miała bardzo lekki sen.

- Dziewczyny, dajcie spać - wymamrotała cicho się z nas śmiejąc. Przewróciła się na drugi bok i próbowała zasnąć - Idź Lily, obudź mnie jak wyjdziesz.

~ White in the night ~    //HuncwociWhere stories live. Discover now