- Jak długo tutaj jesteś? – zapytał ostrożnie, boleśnie świadomy uczucia pieczenia, które rozprzestrzeniało się po koniuszkach jego palców.

- Trzy lata. Odkąd miałem piętnaście lat.

Louis był w szoku. – To zbyt długo – szepnął, zaś Harry wzruszył ramionami.

- To nawet nie jest początek. – Rzucił wzrokiem na Louisa, który wiercił się i potrząsał dłońmi, podnosząc prawą rękę do ust i zasysając wskazujący palec, jakby chciał go odciąć i spalić. – Co robisz? - spytał, a Louis wypuścił palec ze swoich ust.

- Boli – wyjaśnił, zasysając trzy kolejne palce w ustach, starając się choć trochę złagodzić palący ból.

- Co się stało z twoimi dłońmi? – zapytał Harry, sięgając ręką, by pochwycić lewą dłoń Louisa w swoją własną i przyciągając ją do siebie, aby zbadać jego palce. – Czy to jest –

- Szkło? Tak.

- Cóż, wiem, że byłem z dala od cywilizacji na jakiś czas, ale ostatnim razem gdy sprawdzałem, tego typu rzeczy nie były normalne.

Louis roześmiał się, a Harry zmarszczył brwi. – Nie, to nie jest zbyt popularne. Choć boli jak cholera.

Harry upuścił rękę Louisa. – Myślę, że nadszedł czas, abyś to ty opowiedział mi coś o sobie.

- Sądziłem, że nie jesteś zainteresowany ludźmi?

- Cóż, jesteś w połowie szkłem, więc myślę że zrobię wyjątek – odrzekł chłopak, przez co Louis uśmiechnął się.

- Nie wydaje mi się, żebym był już w połowie szkłem – sprzeciwił się. Harry wzruszył ramionami.

- To znaczy, że pewnego dnia będziesz?

- Prawdopodobnie już niedługo – odpowiedział Louis, trochę smutno. Nadal nie lubił o tym myśleć, ale to było coś, do czego był zmuszony się przyzwyczaić.

- To dlatego tutaj jesteś?

- Tak. Chciałem uciec od wszystkiego i w przeciwieństwie do ciebie, ja naprawdę lubię towarzystwo ludzi. Nie odszedłbym, gdybym nie zaczął zamieniać się w szkło. Ja po prostu… nie chcę, by ktokolwiek widział ból, przez jaki przeszedłem podczas mojej przemiany, wiesz?

- Czy nie powinieneś być raczej wśród ludzi, którzy mogliby sprawić, że poczujesz się lepiej?

- Nie, jeśli patrzenie na moje cierpienie miałoby sprawiać im ból. Nie lubię ranić ludzi.

- Kogo zostawiłeś, wyjeżdżając? – dopytywał się.

- Moją mamę, siostry… najlepszych przyjaciół. – Harry skinął głową, a Louis uśmiechnął się smutno. – Kogo ty zostawiłeś? – spytał i Harry wzruszył ramionami.

- Nikogo, kto by za mną tęsknił. Moją rodzinę…która tak właściwie nie była do końca moją rodziną. Nie tęsknię za tym, nie tęsknię za przebywaniem wśród ludzi. Nie przeszkadza mi życie na własną rękę. Zapewne myślisz, że tu świruję, ale tak właściwie, to sądzę, że jestem teraz mniej szalony, niż uprzednio.

breathe gently | l.s. tłumaczenieМесто, где живут истории. Откройте их для себя