rodział pierwszy

72 7 0
                                    

- Kim jesteś? – spytał Louis, na co zielonooki chłopak zmarszczył brwi.

- Mógłbym zapytać cię o to samo – postawił się, zaś Louis przewrócił oczami.

- Jestem Louis.

- Harry.

- Okej – rzekł Louis, niepewny, co dalej zrobić. Chłopak stojący przed nim był dziwny, to było jasne. Nadal siedział skulony na skale z ramionami owiniętymi wokół ciała, jakby potrzebował pewnego rodzaju ochrony. Przed dżunglą, czy może samym Louisem - szatyn nie mógł być pewien. Wydawał się być nieufny, jego oczy błyszczały, ostrożnie wpatrując się w niego, oceniając go i sprawdzając. Louis poczuł dreszcze przebiegające przez jego ciało, przez sposób, w jaki Harry na niego patrzył.

- Co ty tu robisz? - zapytał nagle chłopak; Louis się uśmiechnął.

- Mógłbym zapytać cię o to samo – odrzekł, na co Harry również uśmiechnął się lekko. Louis poczuł przypływ triumfu, gdy kąciki ust drugiego chłopca uniosły się delikatnie, to było coś, co nie miało miejsca przedtem

- Ja po prostu nie przepadam zbytnio za ludźmi – powiedział Harry. Louis zmarszczył lekko brwi. Jak ktoś mógłby nie lubić ludzi?

- Wszystkimi ludźmi, czy po prostu irytującymi ludźmi? – powiedział, uśmiechając się.

- Jest jakaś różnica? – spytał chłopak, tym razem bez uśmiechu.

- Uhh…tak.

Harry wzruszył ramionami i odwrócił się od Louisa, sięgając po ołówki oraz szkicownik i ściskając je w dłoniach. Chciał wstać, lecz Louis dotknął ręką jego ramienia, na co wzdrygnął się i odciągnął jego dłoń z dala od siebie.

- Co robisz? – zapytał, a jego oczy były pełne nieufności.

Louis ponownie zmarszczył brwi. – Przepraszam, ja tylko… Myślałem o tobie.

- Nad czym się tu zastanawiać. Jestem zwykłym Harrym.

- Zastanawiałem się nad wieloma rzeczami – oświadczył Louis, wzruszając ramionami. Harry westchnął, siadając na skale, a Louis usadowił się na wilgotnej trawie naprzeciw niego, wpatrując się w chłopaka.

- Nie chcę, żeby ludzie zastanawiali się nad moją osobą.

- Dlaczego nie?

- Bo prawdopodobnie będą rozczarowani, gdy odkryją prawdę - odparł bez śladu emocji w głosie, jakby to była najbardziej oczywista rzecz, którą mógłby powiedzieć w tej chwili.

- Tak? Więc jaka jest prawda?

- Jestem tylko chłopcem, który był zmęczony światem i przeniósł się tutaj, aby od niego uciec. Jestem tylko Harrym i zwyczajnie chciałem być sam. Mam wszystko, czego potrzebuję…ołówki, papier…samotność. I na tym koniec, naprawdę. Prawda - rozczarowująca prawda.

- Nie jestem zbytnio rozczarowany – powiedział powoli Louis. – Sprawiasz tylko, że chcę dowiedzieć się więcej.

- Nie ma niczego więcej. Nie ma się czego dowiadywać – odrzekł ostro Harry, a Louis wzdrygnął się lekko, ściągając razem brwi.

breathe gently | l.s. tłumaczenieWhere stories live. Discover now