Rozdział 4

314 14 0
                                    

    Nazajutrz postanowiłam pójść na spacer żeby przemyśleć swoją decyzję.
    Zastanawiałam się, dlaczego Kornel zauważył akurat taką osobę jak ja. Przecież nie było we mnie nic specjalnego. Karolina miała przede mną mnóstwo ofiar, jednak on zainteresował się akurat mną. Po raz pierwszy zaczęłam być wdzięczna moim prześladowcom, że pozbawili mnie przyjaciół. Miałam ogromną ochotę komuś wszystko powiedzieć, a wiedziałam, że pogrzebałabym tym szansę na zdobycie sprzymierzeńca.
Wracając do domu natknęłam się na sporą grupę ludzi. Na mój widok zaczęli złośliwie się uśmiechać a niektórzy szeptali coś teatralnie. Postanowiłam ich zignorować i iść dalej, zastąpili mi jednak drogę, tworząc swego rodzaju koło.
-Myślałam, że takim jak ty nie pozwala się wychodzić z pomieszczeń zamkniętych-na dźwięk tego głosu skręciło mnie w żołądku. –Co się stało? Nie poznajesz swojej starej znajomej?- Karolina roześmiała się złośliwie, a kilka osób zawtórowało jej niczym echo.
-Powiedz, dokąd to się wybierałaś zanim cię zauważyliśmy?
-Do Kornela- skłamałam –Od jakiegoś czasu to mój dobry przyjaciel. Chcesz iść ze mną?
Nie wiedziałam, ze tak ją to rozwścieczy. Rycząc z wściekłości rzuciła się na mnie z pięściami. Zrobiłam unik i próbowałam ratować się ucieczką, co jednak nie poskutkowało. Zanim się zorientowałam złapała mnie i przycisnęła mocno do ściany.
-Trzymaj się od niego z daleka mała gówniaro!- krzyknęła mi w twarz- Pakujesz się w coś, co ciebie nie dotyczy!
-Nie obraź się, ale obie dobrze wiemy, że poznałam go dzięki tobie!- chciałam uderzyć ją w brzuch, ale złapała mnie za rękę w ostatnim momencie. Poczułam przenikliwy ból na twarzy.
-Popełniłaś najgorszy błąd w swoim życiu- syknęła do mnie na odchodne
                                                                                *        *         *
    Czekałam aż ikonka „Art Poster” zaświeci się na zielono i jednocześnie starałam się wmówić sobie, ze to wcale nie boli tak strasznie jak wygląda.
    Po wczorajszej konfrontacji z Karoliną i jej bandą został mi gigantyczny siniak pod okiem. Byłam pewna, że Kornel zapyta, co mi się stało.
Nagle zauważyłam, że wpatruje się we mnie od jakiejś chwili. Na jego twarzy malowało się współczucie, ale też i złość.
-Co za dupek ci to zrobił?- spytał na powitanie
-Chyba nietrudno zgadnąć? - uśmiechnęłam się ponuro-Nie jest źle, przynajmniej rodzice przestali mnie namawiać na wychodzenie z domu.
-Cholerna gadzina! Miałem cie przed nią bronić i zawaliłem już na starcie.
-To nie twoja wina- powiedziałam pocierając oko ręką - Sprowokowałam ją do tego. Gdybym wtedy siedziała cicho może dałaby mi spokój...
-Zaraz, czy to nie ty czasem przez kilka miesięcy wpajałaś ludziom, że siedzenie cicho tylko pogarsza sprawę?- Kornel roześmiał się - Nie mogę uwierzyć, że Sharon we własnej osobie mówi coś takiego!
Spojrzałam na niego z ukosa.
-Dobrze, że jesteś po drugie stronie, bo mam niesamowitą ochotę cię uderzyć.
-Właśnie- Kornel klasnął w ręce- Miałem zapytać się o to na początku, ale wyleciało mi z głowy, kiedy cię zobaczyłem w takim stanie. Zgodziłabyś się do mnie wpaść? Zmęczyło mnie już to rozmawianie przez komputer.
W pewnym momencie zabrakło mi tchu, choć nie wiem czy to z radości, czy ze zdenerwowania.
-Chciałabym, ale teraz nie mogę nigdzie wychodzić. Rodzice udają, że się o mnie martwią-odpowiedziałam jak najbardziej spokojnie.
-Więc wymyśl coś. Tak inteligentna osoba ma problemy z rodzicami?
Uśmiechnęłam się złośliwie.
-A to niby ja jestem manipulatorką?
-Uczyłem się od najlepszych –Kornel udał, że oddaje mi pokłon- Mógłbym po ciebie przyjechać jutro o drugiej. Pasuje ci?
                                                                                *        *        *
Po kilku chwilach radości musiałam rozpocząć ustalenia z rodzicami, którym do przyjemnych było daleko.
Właściwie, to lubiłam z nimi rozmawiać. Kiedyś. Dziwiło mnie to, że zawsze to oni zadawali pytania, a ja zwykle odpowiadałam. Czułam się tak, jakbym udzielała wywiadu. Tłumaczyłam to sobie tym, ze po prostu rodziców często nie ma w domu i tym wypytywaniem chcą dowiedzieć się jak najwięcej co się u mnie dzieje. Gdy skończyłam dziesięć lat zaczęłam zauważać, że ta „troska” była udawana. Wszelkie uczucia już dawno między nami zanikły. Zamiast nich, zawsze gdy rozmawialiśmy wywiązywała się między nami pewna gra. Tak jakbyśmy byli aktorami i tylko udawali rodzinę. Tak naprawdę byłam dla nich tylko współlokatorką. Nie robiło im różnicy co mówię i w jaki sposób. Byle bym tylko czasem się odezwała, miała co jeść i w co się ubrać. No i oczywiście nie robiła im wstydu przed ludźmi. Nie musiałam pytać się ich o zgodę na wyjście, ani tak się tym przejmować. Ale mimo wszystko lubiłam wyobrażać sobie, że te ich zakazy, to nie tylko rola wyuczona na pamięć.
-Pójdę jutro do kolegi, dobrze?- zaczęłam przygotowując się w duchu na czterogodzinne przedstawienie ze mną w roli głównej. Mogłabym tego uniknąć, gdybym jutro poczekała aż sobie pójdą i wyszła z domu.
-Do jakiego kolegi? –moja mama wbiła we mnie świdrujące spojrzenie
-Do Kornela- mogłam powiedzieć jak się nazywa, bo rodzice rzadko kiedy zapamiętywali imiona moich znajomych. A dzięki temu, że odpowiednio dostosowałam swój ton głosu mama była przekonana, że znam już go dość długo i czasem nawet jej o nim opowiadałam tylko po prostu nie zapamiętała imienia.
-Długo tam będziesz?- wtrącił się mój tata
-Dwie godziny- skłamałam- Później gdzieś pójdziemy.
-Gdzie?
-Nie wiem! -wzruszyłam ramionami- Nic mi się nie stanie! –dodałam –Nie będę sama ani przez chwilę! -nagle urwałam, bo sposób w jaki udawali przykładnych rodziców zaczął mnie już irytować. Pora było to zakończyć –Właściwie to mogłabym spędzić ten dzień w domu, ale pomyślałam, że wyjdę się przewietrzyć po raz pierwszy od dawna w towarzystwie… ale to jednak głupi pomysł. Zapomnijcie, że cokolwiek powiedziałam. W końcu niedawno wyszła nowa gra, która chciałam sprawdzić. Podobno bardzo długa i trudna- westchnęłam- Całe dwa tygodnie beztroskiego siedzenia przed komputerem. To jest życie!
Po chwili miałam to, czego chciałam.
    Chyba jestem większą manipulatorką niż mi się zdaje.

Zło i NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz